News: Terminarz meczów na Florida Cup

Komentarze po meczu z Sheriffem

Piotr Kamieniecki, Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

25.08.2017 18:40

(akt. 04.01.2019 13:08)

Od początku sezonu, Legia zawodzi. Mistrzowie Polski od kilku tygodni biorą zimny prysznic. Chłodna, nieprzyjemna woda, strugami spływa na głowy piłkarzy, trenera czy członków zarządu. I każdemu się należy, choć chyba nikt przy Łazienkowskiej, w wieczną zmarzlinę nie celuje. Ktoś kurek z zimną wodą zakręcić jednak musi, ale na razie nikt nie ma pomysłu jak. Najlepszym przykładem było spotkanie w Tyraspolu, gdzie próby choć przez moment były, ale pomysłowego Dobromira zabrakło.

W Ekstraklasie Legia nie prezentuje się dramatycznie. Mistrzowie Polski ciułają punkty, choć styl gry pozostawia wiele do życzenia. Straty czterech punktów do lidera rozgrywek nie można nazwać katastrofą "Wojskowych", choć punkty stracone w Niecieczy czy Zabrzu bolą. Kilka innych, warszawiacy zdobyli ze sporą dozą szczęścia, kiedy brakowało zangażowania i umiejętności na unicestwienie rywali.


Jeszcze gorzej było w europejskich pucharach, gdzie widoczny był brak pewności siebie. Tego mistrzom Polski brakuje od początku rozgrywek, bo nie ma mowy o grze z ryzykiem. Dominują podania bezpieczne, które i tak nie zawsze dochodzą do kolegów. Bolączka ta doskonale widoczna była w Astanie oraz w Tyraspolu (szczególnie w II połowie), gdzie wyprowadzenie piłki z defensywy do zawodników ofensywnych kulało. Stąd brały się groźne sytuacje mistrzów Mołdawii, a w Kazachastanie gole graczy z Astany.


Legia ma kłopot. Ale nie jest to problem jeden, ani też dwa. Na każdym szczeblu przy Łazienkowskiej pojawiają się kłopoty. Jedne wynikają z kolejnych. Pieniędzy brak, skład mocniejszy od tego z poprzedniego sezonu nie jest. Legia czeka, aż odpalą nowi gracze. Może tak się stać, czego przykładów można szukać w postaciach Vadisa Odjidji-Ofoe czy Thibault Moulina, który obecnie obniżył loty. Nie jest też jednak wykluczony scenariusz Waleriego Kazaiszwilego, który przy Łazienkowskiej po prostu był. Szansa? 50/50.


Legia nie zagra w fazie grupowej europejskich pucharów. Właściciel i prezes Dariusz Mioduski, będzie musiał dołożyć pieniądze z własnej kieszeni. Czy znajdzie cała kwotę? Wie tylko on sam. A jeśli dla ratowania budżetu mistrzów Polski musiałby kogoś sprzedać, to kogo? W składzie Legii, wielu nazwisk mogących dać odpowiedni dochód brak. Dominik Nagy? Sebastian Szymański? Ostatecznie Michał Pazdan? Ostatni, mógłby wnieść do kasy najwyżej 2-2,5 miliona euro. Nadal to mało w perspektywie straty funduszy z UEFA i europejskich pucharów. Kadra warszawiaków jest już dojrzała. Dawała jakość, zwłaszcza w ostatnich latach, tych pięciu pucharowych, ale to normalne, że z wiekiem parametry graczy będą słabły. Dojrzały gracz nie będzie lepszy. Może utrzymać poziom lub słabnąć. Przykładów jest aż nadto - Francesco Totti w ostatnich rozgrywkach nie był tym gladiatorem, którego kochał Rzym.


Problemy Legii nawarstwiają się. Brak funduszy, to brak klasowych piłkarzy. Brak tychże, to słabsze wyniki. Można ratować się taktyką, wybieganiem, ale cele przy Łazienkowskiej zawsze były wyższe. Nie chodziło o długi wrzut z autu i piłkę do jednego z graczy, który walczy z całą defensywą. Tak wyglądało to jednak w Tyraspolu. Gdzie podziała się intensywność z Ligi Mistrzów, z pamiętnych spotkań z Borussią Dortmund czy Realem Madryt. Uleciała. Trener Jacek Magiera sugerował nie tak dawno, że niektórzy osiedli na laurach. To jednak kwestia dla sztabu, by dotrzeć do graczy i optymalnie, także mentalnie, przygotować ich do trudów i kolejnych wyzwań. Nadal brak klasowych graczy, liderów - boiskowych i tych w szatni, to dalszy kłopot. Jedno wynika z drugiego.


Mecz w Tyraspolu przyniósł kilka odpowiedzi. Kasper Hamalainen napastnikiem nie jest i nie będzie. Fin nie czuje się dobrze w roli najbardziej wysuniętego gracza. Potrafi piłkę rozegrać i odegrać, ale nie jest w stanie wstrzymać akcji, poczekać na kolegów czy skutecznie wykończyć każdej okazji. Tych zresztą w ostatnich tygodniach jest mało. To również sprawa tego, że Legii brakuje kreacji. Thibault Moulin świetnie spisywał się w poprzednim sezonie w roli szóstki/ósemki, ale nie jest dziesiątką. Legia nie gra dobrze, więc szkoleniowcy próbują coraz prostszego futbolu. To jednak zgubna spirala, łatwa do odczytania.


Przed Legią tygodnie trudne, bo efektem porażek jest dramatyczne morale w szatni warszawiaków. Legioniści stoją pod prysznicem z lodowatą wodą, która nie przestaje się lać. Ten, kto ją zakręci, będzie mógł się poczuć prawdziwym zwycięzcą. Mentalnym ale nie tylko.


Opcji zaradzenia jest kilka. Najbardziej realna jest taka, że w kolejnych tygodniach żywioł opanuje Magiera. Trener, debiutant na tym poziomie, od kilku miesiecy uczy się, jak sam przyznaje, wielu kwestii. Porażki dodają doświadczenia, co spotyka każdego, na wszystkich frontach. Piłka nożna ma jednak do siebie to, że przegrane są karcone boleśnie. Szkoleniowiec "Wojskowych" ma obecnie ograniczone pole manewru, choć nadal jest główny sternikiem i od niego zależy, gdzie popłynie fregata z Łazienkowskiej. Tym bardziej, że na zmianę szkoleniowca się nie zanosi, władze klubu wspierają trenera.


Pozostaje pytanie, jak łatwo przyjdzie się skupić drużynie na kolejnych wyzwaniach. W najbliższych dniach będzie czas na rozliczenia wielu kwestii. Czasu w trakcie tygodnia, szczególnie w czwartki, nikomu nie zabraknie. 


Autor: Piotr Kamieniecki

Subiektywne przemyślenia

Po czwartkowym meczu Legii Warszawa z Sheriffem Tyraspol nie zdenerwowałem się. Wkurzony byłem po potyczce w Warszawie. Myślałem, że „Wojskowi” poradzą sobie z Mołdawianami. Może nie liczyłem na jakiś wysoki wynik, ale zwyczajnie nie brałem pod uwagę remisu. A tu warszawiacy nie dość że nie wygrali, to jeszcze zremisowali tracąc bramkę u siebie. Jak sobie przypomnę w jaki sposób mistrzowie Polski dali sobie strzelić gola, na nowo zaczynam się irytować. Dlatego oglądając starcie w Mołdawii nie liczyłem na żaden cud.

 

Teraz można strzelać do Legii. Dostarczyli wszystkim wyjątkowo dużo amunicji. Wystarczy wymienić: osłabienie drużyny, brak realnych wzmocnień „na już”, nie najlepsze przygotowanie fizyczne, brak planu „B” itd. Oliwy do ognia dolewają władze, szkoleniowiec i piłkarze niektórymi swoimi wypowiedziami. Przy Łazienkowskiej czuć, że atmosfera jest daleka od idealnej. Pytanie, co robić dalej. Nie chcę się znęcać nad legionistami, poszukałbym chętnie jakiegoś realnego rozwiązania. Wymiana trenera wydaje się być najprostsza bo najtańsza, aczkolwiek moim zdaniem krótkowzroczna. Trzeba pamiętać, że skoro „Wojskowi” nie mieli planu awaryjnego na wypadek kontuzji Jakuba Czerwińskiego, to tym bardziej nie mają planu związanego z wymianą trenera. Tym bardziej, że nie tak dawno Dariusz Mioduski mówił o "Magiku" trener na lata.


W Polsce nie widzę obecnie kandydata na stanowisko trenera Legii, a jeżeli już ktoś przychodzi mi do głowy, to pracuje w innym klubie. Wyciągnięcie szkoleniowca z innej drużyny wiąże się z pieniędzmi, które teraz wszyscy będą ogądać wielokrotnie. Jak dobrze pamiętacie, awans do fazy grupowej Ligi Europy był wliczony w budżet. Skoro nie szkoleniowiec z naszego kraju, to może legioniści zatrudnią obcokrajowca. Jednakże tutaj warszawiacy musieliby się liczyć prawdopodobnie z jeszcze większymi wydatkami.


Brak awansu do Ligi Europy wiąże się z łataniem dziury budżetowej. Trzeba liczyć się z tym, iż z obecnej drużyny mogą odejść zawodnicy do innych zespołów. Cena prawdopodobnie nie będzie wygórowana, skoro nie odeszli wcześniej. Dodatkowo legioniści nie grają w europejskich pucharach, a to jest największym wyznacznikiem dla zagranicznych zespołów. Czas zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Tym razem same hasła nie wystarczą. Legia to klub, który musi być przygotowany na różne okoliczności. Mówię o transferach, zastępstwach i planach awaryjnych. Jeden krok wstecz – i to o pięć lat – już zrobiliśmy. Trzeba teraz zrobić wszystko, by dalej się nie cofać.


Autor: Łukasz Pazuła

Polecamy

Komentarze (52)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.