
Koszykówka: Przegrana z Promitheasem Patras na Torwarze
15.10.2025 21:00
(akt. 16.10.2025 00:18)
W środowy wieczór na Torwarze Legia Warszawa podejmowała zespół Promitheas Patras – półfinalistę dwóch ostatnich sezonów ligi greckiej i stałego uczestnika europejskich pucharów. Rywale prowadzeni przez Georgiosa Limniatisa mają w składzie kilku graczy z przeszłością w PLK oraz zawodników z dużym doświadczeniem w europejskich rozgrywkach.
W mecz lepiej weszli goście, którzy szybko objęli prowadzenie 8:2, co zmusiło trenera Heiko Rannulę do wzięcia przerwy na żądanie. Wynik dla Promitheasu otworzył ich najlepszy strzelec w tym sezonie, Leyton Hammonds – znany z występów w Gdyni – który błyskawicznie zdobył cztery punkty. Pierwsze trafienie dla Legii zanotował Michał Kolenda, skutecznie ścinając pod kosz. Po przerwie legioniści odpowiedzieli serią 6:0, wychodząc na prowadzenie, jednak Grecy szybko przypomnieli o swojej największej broni – walce na tablicach, dzięki której odzyskali inicjatywę. Po efektownej, zespołowej akcji punkty zdobył Shane Hunter, a szybka gra „Wojskowych” pozwoliła im wygrać ten fragment aż 15:4. W końcówce kwarty Legię zawiodła skuteczność – piłka kilkakrotnie „wykręciła się” z obręczy – i po dziesięciu minutach gospodarze prowadzili tylko 17:16.
Drugą kwartę „Wojskowi” rozpoczęli od dwóch strat, z których jedną rywale zamienili na łatwe punkty, odzyskując prowadzenie. Chwilę później Ojars Silins zdobył pięć punktów z rzędu, ożywiając ofensywę Legii. Do gry skutecznie włączyli się również Shane Hunter i Jayvon Graves, dzięki czemu warszawianie wyszli na najwyższe, dziewięciopunktowe prowadzenie w meczu. Zespół z Patras przez blisko trzy minuty nie potrafił zdobyć punktów, aż wreszcie po kolejnej ofensywnej zbiórce trafił J.P. Macura, a chwilę później dołożył jeszcze celny rzut zza łuku. To zmusiło trenera Heiko Rannulę do wzięcia przerwy. Legioniści utrzymywali przewagę przez większość drugiej kwarty, ale w końcówce Grecy trafili trzy kolejne „trójki”, zmniejszając straty do minimum. Ostatecznie gospodarze zachowali prowadzenie dzięki solidnej obronie i skutecznej grze duetu Hunter–Graves, którzy zdobyli łącznie 19 z 33 punktów drużyny w pierwszej połowie. Do przerwy Legia prowadziła 33:32, mimo że obie ekipy miały ogromne problemy ze skutecznością zza łuku (łącznie trafiły 6 z 29 prób). Pozytywnym zaskoczeniem była natomiast przewaga „Zielonych Kanonierów” w pomalowanym (20:6) – tym bardziej imponująca, że Promitheas uchodzi za zespół dysponujący mocną linią podkoszową.
Po zmianie stron obie drużyny długo miały problem ze skuteczną akcją z gry. Niemoc strzelecką przełamał dopiero Hamonds, trafiając za trzy, jednak po drugiej stronie parkietu natychmiast odpowiedział mu Andrzej Pluta. Legioniści zaczęli mieć kłopoty w ofensywie, podczas gdy goście coraz częściej wygrywali pojedynki jeden na jednego, co dało im czteropunktowe prowadzenie. Na szczęście dwie trójki z rzędu Pluty pozwoliły gospodarzom odzyskać przewagę. Gra się wyrównała, choć coraz bardziej niepokoiła łatwość, z jaką Amerykanie w barwach Promitheasu dochodzili do pozycji rzutowych. Coraz więcej przewag dla swoich kolegów kreował rozgrywający Kendale McCullum, który zakończył spotkanie z 9 asystami. W ataku Legii brakowało jednak „czegoś ekstra” ze strony Carla Ponsara i Mathiasa Tassa — obaj byli niepewni z piłką w rękach. Po trzech kwartach na prowadzeniu byli goście, 50:49.
Czwarta kwarta rozpoczęła się dla Legii fatalnie — od dwóch strat, które bezlitośnie wykorzystali rywale. W znakomitej formie strzeleckiej był Hamonds, który zdobył 20 punktów i poprowadził serię 10:0 dla Promitheasu. Przez pierwsze trzy i pół minuty tej części gry „Wojskowi” nie potrafili znaleźć drogi do kosza, więc trener Rannula poprosił o czas. Po wznowieniu gry Silins trafił za trzy, a po punktach z kontry Gravesa strata zmalała do czterech „oczek”. Wtedy o czas poprosił trener Limniatis. Od tego momentu przewaga gości utrzymywała się, a Legia przez całe spotkanie miała ogromne problemy ze skutecznością. W końcówce, po celnej trójce Kolendy, przewaga Promitheasu stopniała do dwóch punktów. Kapitan Legii miał dwukrotnie okazję, by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, lecz w obu przypadkach piłka nie znalazła drogi do kosza. „Wojskowi” próbowali jeszcze odrabiać straty, jednak po kolejnej trójce Hammondsa na 15 sekund przed końcem goście prowadzili już pięcioma punktami. Ostatecznie drużyna z Grecji wygrała w Warszawie 68:64, odnosząc swoje drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
W drugim meczu grupy A MLP Academics Heidelberg sprawili niespodziankę, pokonując u siebie Rytas Wilno. Tym samym Legia jako jedyna drużyna w grupie wciąż pozostaje bez zwycięstwa.
2. KOLEJKA FAZY GRUPOWEJ LIGI MISTRZÓW: LEGIA WARSZAWA – PROMITHEAS PATRAS 64:68 (17:16, 16:16, 16:18, 15:18)
Legia: Jayvon Graves 14 pkt. 6 zb. 6 as. 5 fl., Andrzej Pluta 14 pkt. 6 zb. 2 as., Shane Hunter 13 pkt. 9 zb. 1 as. 6 str., Michał Kolenda 8 pkt. 5 zb., Ojars Silins 8 pkt. 2 zb. 1 as., Ben Shungu 5 pkt. 3 zb. 4 as., Maksymilian Wilczek 2 pkt. 2 zb., Carl Ponsar 0 pkt. 2 zb. 2 as., Matthias Tass 0 pkt. 1 zb. 1 as., Błażej Czapla-, Wojciech Tomaszewski-
Promitheas: Leyton Hammonds 20 pkt. 5 zb. 3 str., J.P. Macura 15 pkt. 4 zb. 4 prz., Kendale McCullum 11 pkt. 6 zb. 9 as., Kendal Coleman 6 pkt. 6 zb., Sotiris Stavrakopoulos 6 pkt. 1 zb., Athanasios Bazinas 5 pkt. 3 zb. 6 as., Pauly Paulicap 3 pkt. 5 zb., Angelos Lagios 2 pkt. 1 zb., Evdoxios Kapetakis 0 pkt. 2 zb., Antonios Karagiannidis 0 pkt. 1 zb., Rob Gray-, Ioannis Komnianidis-

Liverpool stawia ultimatum gwieździe. Konaté na celowniku PSG

Kolejne problemy zdrowotne Camavingi

PSG z jasnym sygnałem w sprawie transferu Viniciusa Juniora z Realu...

Pep Guardiola rozwiewa wątpliwości w sprawie powrotu do Barcelony

Haaland nie dał się sprowokować








Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.