Legia - Dundalk 1:1 (0:1) - Legia w piłkarskim niebie!
23.08.2016 20:02
Relacja "na żywo"
Ponad dwadzieścia lat temu, gdy Legia po raz ostatni grała w Lidze Mistrzów, internet dopiero raczkował. To były inne czasy, inna muzyka, inny ubiór, inne samochody, inne stadiony, ale i inni piłkarze. Legia we wtorek awansowała do Ligi Mistrzów. W 21. rocznicę tego, czego dokonali poprzednicy. Mistrzowie Polski awansowali, ale pełną radość zabrał wynik, zabrał styl gry i obrót boiskowych wydarzeń. Bo trudno o wielką radość, gdy warszawiacy przegrywają 0:1 z półamatorską drużyną z Irlandii.
Słabości piłkarzy Dundalk widać gołym okiem. Irlandczycy mają czasami kłopoty z dokładnym przyjęciem piłki. Ich zaletą jest jednak umiejętność twardej, bezkompromisowej gry i trzymania schematów mających maskować ich futbolowe niedostatki. Kiedy Irlandczycy mierzą się z mistrzem Polski, faworyt jest tylko jeden. Tak było w Dublinie, tak było również w Warszawie. Legioniści przystępowali do konfrontacji z Dundalk z dwubramkową zaliczką. Prowadzenie na tyle pewne, że można się było zastanawiać nie nad tym, czy Legia awansuje do Ligi Mistrzów, a z iloma golami więcej od rywali. Rzeczywistość pokazała, że nie mająca nic do stracenia drużyna Stephena Kenny’ego zagrała najodważniej jak umiała. Irlandczycy biegali szybciej, nie odpuszczali żadnej piłki, a mieli również ułatwienie - dziurę w środku pola stworzoną przez legionistów. Wyżej mieli grać Thibault Moulin i Tomasz Jodłowiec. Brak ruchliwości biegającymi przed obrońcami Vadisa Odjidji-Ofoe sprawiał jednak, że w newralgicznym miejscu na boisku była luka.
Legia wizualną przewagę zdobyła jedynie w drugiej połowie. Czy wynikało z tego poważniejsze zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Gary’ego Rogersa? Nie. Irlandzki golkiper wysilić musiał się tylko raz - w 22. minucie. Wtedy strzałem zewnętrzną częścią stopy popisał się Adam Hlousek. Piłka leciała w kierunku „okienka”, ale bramkarz Dundalk odbił futbolówkę. Plan Irlandczyków był prosty - zagęszczanie środka pola, kontrataki, dośrodkowania i walka o stałe fragmenty gry. Idea słuszna, z jednego powodu. Od 19. minuty przyjezdni prowadzili 1:0. Dośrodkowanie z bocznego sektora boiska głową w środek pola karnego zgrał David Mc’Millan, a brak obrońców wykorzystał Robbie Benson, który piekielnie mocnym strzałem z woleja pokonał bezradnego Arkadiusza Malarza. Gracz Dundalk urwał się Ofoe, nie został zablokowany przez biegnących w jego kierunku Pazdana i Jodłowca i strzelił pięknego gola.
Legia nie umiała odpowiedzieć. Akcje były nieprzemyślane, skrzydłowi rzadko dostawali piłkę, a Nemanja Nikolić od podań został kompletnie odcięty. Strzały z nieprzygotowanych pozycji nie dawały efektów.
Legia przegrywająca do przerwy odrobinę lepiej zaczęła reagować w drugiej połowie. Inna sprawa, że gracze Dundalk trochę opadli z sił, ale nadal potrafili groźnie atakować - groźniej od legionistów. Wystarczy wspomnieć, że Benson w 64. minucie starał się uderzać przewrotką z pola karnego i był bardzo bliski szczęścia. Futbolówka poleciała zaledwie kilkanaście centymetrów nad poprzeczką. Warszawiacy nadal mieli kłopot ze środkiem pola. „Rozegrał” się Jodłowiec, ale jego dwaj francuskojęzyczni partnerzy byli w innym świecie. Dodatkowym problemem Legii stał się w 68. minucie brak jednego zawodnika. Za faul w środku pola i drugą żółtą kartkę, sędzia odesłał z boiska Adama Hlouska, który spóźnił się do rywala.
Dundalk do końca meczu atakowało groźniej od mistrzów Polski. Silny i szybcy rywale sprawiali legionistom wiele kłopotów. Po wejściu powitanego brawami Guilherme, coś się działo. Ale hasło „Legia grać, ku… mać” także się pojawiło i daleko mu było do przypadkowości. Najlepszą szansę warszawiacy mieli w ostatnich minutach meczu, gdy Kucharczyk urwał się, pobiegł do prostopadłej piłki i dograł do „Gui”. Brazylijczyk uderzył mocno, ale Rogers był na posterunku. W doliczonym czasie gry do prostopadłej piłki pobiegł jednak Kucharczyk. Zawodnik wyszydzany, czasem irytujący, czasem zachwycający. Piłkarz, który potrafił uciec rywalowi, mocno uderzyć i zdobyć bramkę. Można się śmiać, nie zgadzać, ale wyszło na to, że jak trwoga, to do „Kuchego”.
W dwumeczu Legia pokonała 3:1. Kończy się sen, zaczyna się jawa. Rozpoczyna się wielka przygoda, nie ta w lidze odrzuconych. Czerpiąc z hymnu Ligi Mistrzów, to warszawiacy będą aktorami głównego wydarzenia europejskiej piłki klubowej, to oni będą w gronie najlepszych, to oni - mistrzowie Polski - będą w gronie mistrzów. Po 21 długich latach. Teraz kolejne miesiące i lata pokażą czy będzie to bodziec do dalszego rozwoju i moment, który wyznaczy dalszy kierunek funkcjonowania klubów.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa - Dundalk 1:1 (0:1)
Kucharczyk (90. min.) - Benson (19. min.)
Żółte kartki: Odjidja-Ofoe, Hlousek, Kucharczyk (Legia) - Benson (Dundalk)
Czerwona kartka: Hlousek (za dwie żółte kartki)
Legia Warszawa: Malarz – Broź, Pazdan, Lewczuk, Hlousek – Moulin (90' Prijović), Odjidja-Ofoe, Jodłowiec – Langil (65' Guilherme), Nikolić (71' Bereszyński), Kucharczyk
Dundalk FC: Rogers - Gannon, Barrett, Boyle, Massey - Finn, Shields (84' Meenan), Benson, McEleney (88' O'Connor), Horgan - McMillan.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.