
Oceny piłkarzy Legii za mecz z Rakowem – mało gry w piłkę
23.09.2025 19:35
(akt. 23.09.2025 19:35)
Gra zespołu 5 (5,49 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Z góry było wiadomo przed meczem, że Raków wyjdzie na boisko po to, by nie stracić gola, a z przodu liczyć na jakiś stały fragment gry lub kontratak. Wiadomo było też, że jak zwykle preferujący lekkoatletów zamiast piłkarzy trener Marek Papszun będzie chciał stołecznych piłkarzy zabiegać, uniemożliwiając im wyprowadzanie piłki spod własnej bramki i rozgrywanie w środku pola, a gdy jednak legionistom w jakiejś sytuacji uda się przejść pod bramkę Rakowa, gospodarze postawią tam autobus. Planu B zapewne gospodarze nie posiadali. Wydawało się więc, że będzie to mecz do jednej bramki, zgodnie z preferencjami obu trenerów. I zapewne byłby, gdyby nie sędzia Jarosław Przybył, który podarował gospodarzom karnego. Ponieważ oglądał tą sytuację długo na monitorze nie można tu mówić o sędziowskim błędzie, a świadomie podjętej nieprawidłowej decyzji. Powodów takiego postępowania nie znamy, tłumaczenie pomeczowe sędziego było dość mętne, w każdym razie uratował on gospodarzy od porażki, bo Raków mógł spokojnie wrócić do grania na remis ograniczając się znów głównie do przeszkadzania.
Legia od lat z lekkoatletami z Częstochowy sobie nie radzi, nie inaczej było w sobotę. „Wojskowi” oddali ledwie dwa celne strzały, raz obili słupek, mieli też dwie niezłe okazje po strzałach głową. Byli jednak i tak lepsi od gospodarzy, którzy ani razu nie zmusili bramkarza Legii do wysiłku wyłączając oczywiście otrzymanego w prezencie od sędziego karnego. O ile w pierwszej połowie i na początku drugiej legioniści pod pole karne przeciwnika się dostawali, to potem gospodarze zaczęli biegać jeszcze więcej (w drugiej połowie przebiegli o trzy kilometry więcej od gości) i mecz zamienił się w kopaninę, gdzie każdy z zespołów tracił piłkę po góra kilku podaniach. Nie pomogły też zmiany, bo wpuszczeni zmiennicy zagrali gorzej niż zawodnicy podstawowego składu, a z dwóch możliwych roszad trener Iordanescu w ogóle nie skorzystał. Budowanie akcji legionistom w ogóle nie szło, za to grę obronną stołecznego zespołu trzeba pochwalić, sytuacji Raków miał naprawdę niewiele, nawet po stałych fragmentach gry. Szczególnie podobała nam się wzajemna asekuracja poszczególnych piłkarzy, gdy jeden obrońca popełnił błąd, za każdym drugi ofiarnie go zastępował, np. Vinagre w obronie dosłownie „jeździł na tyłku” blokując strzały, do tego całą obronę wspierał defensywny pomocnik. Z jednej strony Legia znów nie zdobyła trzech punktów, z drugiej remis na wyjeździe z zeszłorocznym wicemistrzem nie jest wynikiem złym, zwłaszcza że remis ten w znacznej mierze podarował gospodarzom arbiter. Nie mamy nic przeciwko temu, by Legia w kolejnych meczach broniła na takim poziomie jak w sobotę, na pewno jednak z przodu powinno się dziać dużo więcej, bo żeby strzelać gole, trzeba mieć okazje bramkowe. W Częstochowie było ich bardzo niewiele.
Kacper Tobiasz 6 (5,78 - ocena Czytelników). Bezrobotny, jeśli chodzi o obronę strzałów czy łapanie dośrodkowań – jedna ledwie wrzutka do złapania, dwa wyblokowane przez obrońców strzały lecące powoli wprost do koszyczka, do tego raz musiał wyjść na szesnasty metr by zaasekurować obrońców. Niestety sędzia podyktował niesłusznie przeciw Legi rzut karny, a jego Tobiasz obronić nie zdołał, o co rzecz jasna pretensji mieć nie możemy. Mamy za to sporo uwag do gry nogami przed przerwą, były wykopy po autach, długie podania do nikogo, a nawet jedna świeca, to raczej do Tobiasza niepodobne. Po przerwie grał znacznie dokładniej. Nie ma podstaw ani do podnoszenia, ani do obniżania noty wyjściowej.
Paweł Wszołek 6 (5,49). Dobra i skuteczna gra w obronie, bez błędów, raz tylko pozwolił rywalowi na dośrodkowanie. Z przodu go praktycznie nie było, być może też bardziej zachowawcza gra bocznych obrońców była w tym meczu nakazana przez trenera. W nielicznych sytuacjach pod polem karnym Rakowa jego wejścia kończyły się zwykle niedokładnymi dośrodkowaniami. Jeana Carlosa i Amorima zatrzymał, choć niekiedy z przekraczaniem przepisów. Boczny obrońca powinien więcej wnosić do ofensywy, jednak nie przyszłoby nam nigdy do głowy obniżanie not któremukolwiek defensorowi, który dobrze zagrał w obronie przeciwko niezłemu rywalowi, choćby nawet znajdującemu się aktualnie w przejściowym zapewne kryzysie.
Kamil Piątkowski 8 (7,34). Najlepszy piłkarz na boisku w tym nudnym meczu, bardzo dużo udanych interwencji. Był bezbłędny w pierwszej połowie, w ogóle nie pograli sobie przy nim napastnicy Rakowa, nie radził sobie z nim ani Rondić, ani Brunes, o ich zmiennikach nie wspominając. W końcowej fazie meczu dwa błędy popełnił, raz był blisko straty pod własnym polem karnym, za drugim razem w samej końcówce meczu zderzył się z Wszołkiem i gospodarze mieli otwartą drogę do bramki, na szczęście z asekuracją zdążył Szymański. Bardzo dobry mecz reprezentanta Polski, po pierwszych dwóch meczach wygląda na naprawdę solidne wzmocnienie zespołu.
Steve Kapuadi 6 (5,53). Jeden poważny błąd na początku meczu, gdy jego strata przy linii bocznej dała szansę gospodarzom na upragnioną kontrę, legijni obrońcy w tym meczu jednak współdziałali ze sobą niczym Rzymianie w legionie natychmiast zastępując jeden drugiego i znakomitą interwencją przerwał akcję Rakowa Piątkowski. Po faulu Kapuadiego był rzut wolny, po którym sędzia Przybył wymyślił rzut karny, ale przewinienie obrońcy pod linią boczną na wysokości pola karnego jest normalną sytuacją występującą w meczach a nie czymś, za co jakiegokolwiek defensora należałoby piętnować. Za kolejny faul taktyczny dostał żółtą kartkę, generalnie reprezentant Konga lepiej sobie radził w pojedynkach powietrznych niż na ziemi, choć i on miał parę ważnych interwencji w drugiej połowie, zwłaszcza w doliczonym czasie gry. Podobnie jak Piątkowski wyprowadzał piłkę z linii obrony dość dokładnie, problemy były tylko z celnością długich podań. Niezły w sumie mecz Kapuadiego podobnie jak całej defensywy, napastnicy Rakowa byli w sobotę bezradni. Zastanawialiśmy się nawet nad wyższą notą.
Ruben Vinagre 6 (4,31).Początek meczu miał słaby, ale już po kilkunastu minutach zaczął grać lepiej. Podobnie jak Wszołek brylował w defensywie i tak dobrze broniącego i z takim zaangażowaniem Vinagre nie pamiętamy od dawna. Kilka bardzo ważnych interwencji, asekurowanie kolegów i zablokowanie groźnego strzału przyczyniły się bardzo do tego, że Tobiasz miał dość spokojny wieczór w sobotę, Vinagre nie dopuścił też do żadnego groźnego dośrodkowania z jego strony, a rywalizował przecież z Franem Tudorem. Pod polem karnym Rakowa bywał częściej niż Wszołek i chyba z nieco lepszym efektem – miał dwa niezłe dośrodkowania, ale też kompletnie nieudany strzał i prostopadłe podanie do nikogo w końcówce meczu. W porównaniu do innych meczów w tym sezonie miał też zdecydowanie mniej strat. Całkiem niezły mecz Portugalczyka, przede wszystkim w destrukcji. Trudno obciążać akurat bocznych obrońców za małą liczbę sytuacji podbramkowych Legii w tym meczu, natomiast cała bez wyjątku defensywa powstrzymała skutecznie gospodarzy, zarówno w środku jak i w bocznych sektorach.
Petar Stojanović 7 (6,26). Najlepszy piłkarz Legii w ofensywie. Bardzo dobra pierwsza połowa meczu - strzelił gola, obił słupek, wystawił piłkę Kapustce na strzał, a do tego kilka razy dobrze wyprowadził piłkę. O rzucie karnym pisać nie ma sensu, nie było tu żadnej winy Słoweńca, został odepchnięty będąc w powietrzu i sędzia jedenastki nie miał prawa podyktować, z czym w zasadzie wszyscy eksperci po meczu się zgadzali, nawet ci, co zazwyczaj bronią zażarcie arbitrów w Canal + przy jeszcze bardziej kuriozalnych pomyłkach. Nie dziwimy się, że Stojanović po tym niesłusznym ciosie ze strony arbitra miał prawo być sfrustrowany i grać po przerwie nieco gorzej, zwłaszcza że później otrzymał kolejnego gonga od Przybyła – Słoweniec był w oczywisty sposób faulowany kilka metrów przez polem karnym, a żółtą kartkę otrzymał w tej sytuacji za wymyśloną przez sędziego symulkę. Upodobał sobie najwyraźniej sędzia Słoweńca, dobrze więc, że trener zareagował sadzając Stojanovicia na ławce, bo nie wiadomo czy przy trzeciej „pomyłce sędziowskiej” Słoweniec nie wyleciałby z boiska. A byłoby to możliwe, bo Stojanović był przez cały mecz mocno zaangażowany w grę defensywną zespołu i miał całkiem sporo odbiorów, zwłaszcza w drugiej części spotkania. Niestety po zejściu najlepszego ofensywnego legionisty gra w ataku Legii wyglądała znacznie gorzej. Gol i dobry mecz Słoweńca.
Damian Szymański 6 (5,97). Defensywny pomocnik odpowiedzialny jest w taktyce trenera Iordanescu przede wszystkim za odbiór piłki, wspieranie obrońców pod polem karnym i wyprowadzanie piłki z linii obrony, czasem więc Szymański był środkowym pomocnikiem, ale równie często też trzecim stoperem. Dobrze grał przede wszystkim w pierwszej połowie, gdy sporo piłek w środku pola zbierał, odbierał i przechwytywał. Po zmianie stron działo się to znacznie rzadziej, ale za to jego znakomity powrót po zderzeniu Piątkowskego z Wszołkiem w samej końcówce uniemożliwił Rakowowi oddanie strzału w dogodnej sytuacji. Grał bardzo odpowiedzialnie, nie tracił piłek, rzadko kiedy podawał niecelnie. Można narzekać, że za mało go było pod polem karnym, ale widać, że jego głównym zadaniem na tej pozycji jest jednak wspomaganie obrońców. A z tej roli wywiązywał się jak należy.
Bartosz Kapustka 5 (5,20). Grał zrywami. Przez pierwsze ponad dwadzieścia minut był niewidoczny, potem po jego strzale Legia miała rzut rożny. Później przed przerwą miał jeden odbiór, oddał kolejny zablokowany strzał, a na koniec znakomicie wyprowadził piłkę po przechwycie, z czego koledzy nie potrafili jednak skorzystać. W drugiej połowie właśnie takimi wyjściami kilka razy nam zaimponował, wywalczył też jeden rzut wolny. Były jednak też i okresy, zwłaszcza w końcowej fazie meczu, że Kapustka albo nam znikał, albo piłki tracił. Dość nierówny i mocno przeciętny w sumie mecz reprezentanta Polski.
Juergen Elitim 5 (5,73). Gdyby nie udział przy golu, Kolumbijczyk dostałby od nas jeszcze niższą ocenę, bo był w sobotę najsłabszy spośród wszystkich pomocników z pierwszego składu. Oprócz sytuacji bramkowej w pierwszej połowie i jednym dobrym zachowaniem w obronie przy stałym fragmencie gry, niczym pozytywnym się nie wykazał. Nieco lepiej było w pierwszym kwadransie po przerwie, gdy dwa razy dobrze podał piłkę do przodu i raz zebrał ją do ponowienia akcji, po czym jednak ponownie zniknął, nie licząc bardzo niecelnego strzału w końcówce. Powinien być zmieniony, nie wiemy dlaczego trener Iordanescu zostawił go na boisku do końca meczu, bo Elitim był w sobotę wyjątkowo bezproduktywny. Mocno przeciętny mecz Kolumbijczyka, który najwyraźniej nie radził sobie z nieustanną presją wywieraną przez częstochowskich lekkoatletów.
Ermal Krasniqi 5 (4,77). Aktywny był, ale niewiele z tej aktywności wynikało. Pochwalić go trzeba za skuteczne pomaganie kolegom w defensywie, prostopadłe podanie przy golu oraz dochodzenie do pozycji strzeleckich. To ostatnie akurat najczęściej kończyło się zablokowaniem strzału, raz tylko udało mu się trafić w bramkę z ostrego kąta, ale nie był to strzał trudny do obrony. Wywalczył jeden rzut rożny, w drugiej połowie dosłownie gasł z minuty na minutę i został dość szybko zmieniony. Zmiana ta jednak niczego pozytywnego nie wniosła, a występ reprezentanta Kosowa trzeba ocenić jako mocno przeciętny.
Mileta Rajović 5 (5,01). Dobrze przyjmował piłkę pod kryciem, potrafił ją zgrać głową do kolegów, również w polu karnym, co pomagało w budowaniu akcji, po jego podaniach niezłe okazje mieli Stojanović i Weisshaupt. Przydawał się więc przy budowaniu akcji. Do strzałów jednak Duńczyk nie dochodził, a tego się oczekuje od napastnika przede wszystkim. Dwa razy uderzał piłkę głową, w obu przypadkach jednak w bramkę nie trafił. Były też okresy, jak przez sporą część pierwszej połowy, że Rajović po prostu znikał nam z pola widzenia. Mocno przeciętny tym razem występ Rajovicia, który nie potrafił tym razem zgubić krycia obrońców w polu karnym i znaleźć sobie wolnej pozycji.
Noah Weisshaupt 5 (5,26). Zaczął dobrze, bo po zgraniu Rajovicia oddał strzał, tyle że został zablokowany, parę minut później bardzo dobrze dośrodkował do Duńczyka, ale ten przestrzelił. Na tych dwóch epizodach pozytywy się skończyły, potem były już głównie straty i nieudane dryblingi. Mało miał kontaktów piłką, nie wniósł nic pozytywnego do gry, zagrał podobnie jak Krasniqi.
Wahan Biczachczjan 5 (4,75). Jedno niezłe dośrodkowanie, dwie przejęte piłki, niecelny strzał i strata w dryblingu. Miał więcej kontaktów z piłką niż Weisshaupt, który grał o prawie dziesięć minut dłużej, więcej też pomagał od Niemca w obronie, ale sytuacji bramkowych w odróżnieniu od Weisshaupta nie stworzył. Obaj zmiennicy zagrali na podobnym poziomie.
Antonio Colak grał zbyt krótko, by go oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Kamila Piątkowskiego.
Oceny zawodników

W drodze na szczyt - Sylwetka Kacpra Tomasiaka

Oscar w szpitalu z problemami kardiologicznymi. Możliwy koniec kariery

Koszmar Raheema Sterlinga. Ponowne włamanie do domu piłkarza

Młody brazylijski piłkarz zastrzelony przez brata. Tragedia w Aragoiania...

Endrick blisko Olympique Lyon! Real Madryt zgodził się na wypożyczenie

Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.