News: Paweł Stolarski: Lubię gdy wiele się ode mnie wymaga

Paweł Stolarski: Lubię gdy wiele się ode mnie wymaga

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.09.2018 11:30

(akt. 02.12.2018 11:22)

Miesiąc temu Paweł Stolarski przeszedł do Legii Warszawa z Lechii Gdańsk. Podpisał z naszym klubem 3-letni kontrakt. Ma za sobą już debiut z Cracovią i niezły mecz z Lechem. W obu spotkaniach ze "Stolarem" na boisku zespół nie stracił bramki. - To dopiero początek. To jest jak z budową domu. Nowy sztab wylał już fundament. Teraz przyjdzie pewnie czas na poszczególne kondygnacje. Efekty będą widoczne dla wszystkich - zapowiada nowy piłkarz mistrzów Polski.

Kiedy wpisuje się w Internecie frazy Stolarski i Legia, to wyskakują informacje z 2013 i 2014 roku. Kończył ci się kontrakt z Wisłą. Przegląd Sportowy podał wtedy nawet, że byłeś zdecydowany na Legię i dogadałeś się z klubem. Trwały negocjacje byś przyszedł do Warszawy od razu, a nie dopiero latem. Cupiał ponoć jednak postawił sprawę tak: wszędzie tylko nie do Legii. Tak było?


- Był faktycznie taki temat, w pewnym momencie dość poważny. Z różnych powodów nie wyszło, ale nie chcę dziś do tego wracać. Nie lubię się zbytnio grzebać w przeszłości, zbyt często do niej wracać. Ale zaręczam, że nie było niczego takiego, że usłyszałem w klubie, że mogę odejść wszędzie tylko nie do Legii. Nie było takich, ani nawet podobnych stwierdzeń. Po czasie mogę powiedzieć, że chyba dobrze się stało, że wtedy do Warszawy nie trafiłem. Nie byłem jeszcze gotowy na taki klub. Trafiłem do Lechii, gdzie spędziłem cztery lata, dojrzałem, miałem na to czas i odpowiednie warunki. Wiele się w Gdańsku nauczyłem i efektem tego było ponownie zainteresowanie Legii – co nie ukrywam bardzo mnie ucieszyło.


Przeszedłeś z Wisły do Lechii, choć media donosiły o zainteresowaniu twoją osobą Juventusu. Było coś w ogóle na rzeczy?


- Oficjalnie nic się nie wydarzyło, nikt się nie zgłosił do mnie, ani do mojego menedżera. Natomiast słyszałem o tym, że wpłynęło pismo do klubu, pojawiła się jakaś wstępna propozycja. Ale rozegrało się to poza mną, ja takiego dokumentu na oczy nie widziałem. Oczywiście już sam fakt, że przy moim nazwisku, młodego przecież wtedy chłopaka, pojawiała się nazwa takiej firmy jak Juventus, było bardzo miłe. Samo zainteresowanie jest wielkim wyróżnieniem. Zostałem jednak w Polsce i nie ma co do tego wracać. To już za mną, a przecież liczą się tylko te chwile, które są przed nami.


To kończąc tematy przeszłości – wspomniałeś, że cztery lata temu nie byłeś gotowy na Legię. W stolicy trudno się przebić młodemu chłopakowi, a obrońcy w szczególności. Odpowiedzialność jest duża i trenerzy stawiają zwykle na doświadczenie. Być może gdybyś trafił wtedy do Legii, to wiele byś nie pograł i twoja kariera mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.


- Też tak myślę. Z tym, że teraz to wiem i łatwiej mi o tym mówić. Wtedy takiej wiedzy nie miałem. Uważam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój cel. Trafiłem do Lechii i czas spędzony w Gdańsku ukształtował mnie jako zawodnika. Naprawdę uważam, że dobrze się stało, a ja na tym ruchu zyskałem.


A jak już podpisałeś kontrakt z Lechią to nie myślałeś, że temat Legii upadł bezpowrotnie? Mówi się, że Legii się nie odmawia.


- Na pewno nie myślałem w tych kategoriach, ale też nie spodziewałem się tego, że temat powróci, że w przyszłości i tak zagram w Legii. Wiedziałem, że poprzez dobrą grę i stały progres mogę wzbudzić zainteresowanie innych klubów. Skupiałem się więc na kolejnych meczach, na tym by moja forma rosła. Ale, że pojawi się propozycja z Legii, to nie spodziewałem się, nawet o tym nie myślałem. Było to dla mnie zaskoczenie, ale bardzo pozytywne. Gdy tylko usłyszałem o możliwości przenosin do Warszawy, byłem na tak. Długo się nie zastanawiałem. 


A kiedy pojawiła się propozycja z Warszawy?


- Po meczu z Legią przy Łazienkowskiej. Zagrałem niezłe spotkanie i chyba się spodobałem komuś w klubie. Otrzymałem zapytanie i dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie.


W poprzednim sezonie zagrałeś 26 razy, zaliczyłeś trzy asysty, grałeś regularnie, zaliczyłeś indywidualnie dość fajny okres. Byłeś zadowolony ze swojej postawy?


- Myślę, że w pewnym stopniu tak. Ale bez przesady. Lubię sobie wysoko zawiesić poprzeczkę i potem robić wszystko co w mojej mocy, aby do niej doskoczyć. Wiele od siebie wymagam, bo znam siebie i swoje możliwości, wiem, że stać mnie na więcej.


Jak już jesteśmy przy poprzednim sezonie, to co się stało z drużyną Lechii? To jedna z większych zagadek ostatnich lat. Lechia, mająca w składzie naprawdę dobrych jak na polskie warunki piłkarzy, nazwiska które znalazłyby miejsce w każdym klubie ekstraklasy, grała cały sezon słabo, przegrywała jak leci. Co się z wami działo?


- Też chciałbym to wiedzieć i myślę, że nie tylko ja. To był trudny czas. Trenowaliśmy, na treningach wyglądaliśmy dobrze, przychodził mecz, przegrywaliśmy i tak w kółko. Potem chyba każdy próbował sobie odpowiedzieć na pytanie co się dzieje, co trzeba zmienić by było dobrze? Ja do dziś nie wiem co się działo – było dużo zmian, ale to nas nie tłumaczy. Wyglądaliśmy słabo i do końca musieliśmy walczyć o utrzymanie w lidze. To była trudna sytuacja dla nas wszystkich. Utrzymaliśmy się, ale nie powinniśmy dopuścić do tego, by znaleźć się w dolnej ósemce.


Do tej pory grałeś regularnie w reprezentacjach młodzieżowych - (U-15, U-17, U-18, U-19, U20, U-21). Wygląda to wręcz modelowo.


- Tak się złożyło, że w każdej z tych reprezentacji młodzieżowych udało się zaistnieć – w mniejszym lub większym stopniu. To na pewno cieszy. Zawsze traktowałem grę z orzełkiem na piersi jako wielki honor. Po to się gra i trenuje codziennie, by później móc reprezentować swój kraj. To ogromne wyróżnienie.


Teraz czas na kolejny krok, czyli pierwszą reprezentację Polski?


- To by dopiero było modelowe. Oczywiście było super, ale spokojnie, na razie nawet o tym nie myślę. Nie lubię wybiegać za bardzo do przodu, ale jak już wspomniałem zawsze stawiam sobie wysokie cele i jednym z nich jest z pewnością reprezentacja Polski. To chyba marzenia każdego piłkarza, który w kadrze jeszcze nie zadebiutował. Dla mnie seniorska reprezentacja Polski to motywacja do codziennej pracy w klubie. Tylko poprzez dobrą grę w Legii, będę mógł zasłużyć sobie na powołanie.


Podpisałeś 3-letnią umowę z Legią, w drugą stronę powędrował Konrad Michalak. Kto lepiej wyjdzie na tej wymianie? Legia czy Lechia?


- Nie mnie oceniać. Co bym nie powiedział, to i tak wszystko potem zweryfikuje boisko. Czas pokaże, ale mam nadzieję, że w Legii będą zadowoleni. Będę o to walczył na każdym treningu i starał się w każdym meczu – tak by nikt nie żałował, że tutaj przyszedłem. Chciałbym by za dwa lata zarówno kibice jak i zarząd uważali, że sprowadzenie mnie na Łazienkowską było dobrym ruchem.


A jak było z tym prawem pierwokupu przez Benficę Lizbona? Pisano o tym, zanim pojawił się temat Legii.


- A o tym to już czytałem tylko w prasie, sam niczego takiego nie podpisywałem, żadnego takiego dokumentu na oczy nie widziałem.


Piłkarze Lechii twierdzą, że ta roszada jest z pożytkiem dla obu piłkarzy i dla obu klubów. Dla zawodników, bo obaj zrobicie krok do przodu, a dla zespołów, bo potrzebowały graczy o takiej charakterystyce. Zgodzisz się z taką opinią?


- Nie wiem jak w Lechii, ale w Legii chyba faktycznie była potrzeba sprowadzenia zawodnika na prawą obronę. Ja zrobię wszystko, aby na tym ruchu skorzystała i Legia i ja.


Kiedy wypytywałem piłkarzy Lechii o coś kontrowersyjnego na twój temat, nikt nic ciekawego nie powiedział, a Dusan Kuciak tylko się uśmiechnął i stwierdził: Stolar i kontrowersje? Przecież on taki grzeczny i dobrze ułożony chłopak. Faktycznie jesteś taki grzeczny?


- Z Dusanem mieszkałem często w jednym pokoju. Bardzo wartościowy człowiek i piłkarz, wiele się od niego nauczyłem. Ma duże doświadczenie boiskowe – mnóstwo meczów w ekstraklasie. A czy grzeczny… Sam nie wiem. Na pewno zawsze staram się być sobą.


Czyli żadnych automatów do kulek kauczukowych w twoim życiorysie nie będzie?


- Nie. Nie biorę tego pod uwagę.


To jaki jesteś? Jak byś się określił? Domator? Typ rodzinny? Jakie masz zainteresowania? Co lubisz robić poza klubem?


- Myślę, że stwierdzenie rodzinny typ do mnie pasuje. Ze względu na liczbę meczów, treningów, zgrupowania i wyjazdy, mało tego czasu spędza się z rodziną, za mało. W wolnym czasie staram się więc być z bliskimi, którzy często mnie odwiedzają. Są też spotkania ze znajomymi.


Najczęściej grasz na prawej obronie. Gdzie jeszcze mógłbyś zagrać, w razie potrzeby. Na jakiej pozycji?


- Na wahadle – był czas, że radziłem sobie w takiej roli w ustawieniu 3-5-2. Może być też boczny pomocnik w taktyce 4-4-2.


A na boisku? Jakbyś określił swoje najmocniejsze cechy?


- Przyznam, że nie lubię się oceniać. Ale na pewno moimi znakami rozpoznawczymi są szybkość i waleczność. Staram się w każdym meczu to wykorzystywać i pokazywać. Będąc szybszym od innych, łatwo zrobić przewagę.


To cechy, które kibice z pewnością docenią – szczególnie waleczność. A co musisz poprawić?


- To już pytaj trenera, ale coś na pewno się znajdzie. Na pewno lubię mocniej potrenować. Tylko będąc dobrze przygotowanym, czując się dobrze fizycznie, jestem w stanie zaprezentować na boisku swoje zalety i popełniać jak najmniej błędów.


Debiut w Legii masz już za sobą. Potem niezły występ z Lechem. Poznałeś się już z wszechobecną wokół Legii presją i faktem, że tutaj liczy się tylko zwycięstwo?


- W debiucie ciar na plecach nie było, do wszystkiego podszedłem na spokojnie. A presja – wiedziałem, że tutaj tak jest. Mnie to pasuje, lubię wyzwania, lubię gdy ktoś ode mnie dużo wymaga. Podpisując umowę z Legią wiedziałem z czym to jest związane.


Czyli fala hejtu po jednym przegranym meczu, wyrzucanie z klubu po dwóch słabszych spotkaniach cię nie zaskoczą?


- (śmiech) Nie, choć mam nadzieję, że nie dam powodu do krytyki.


Trafiłeś na trudny moment – trwa nadrabianie zaległości po poprzednich okresach. Z Lechią przeszedłeś jeden okres przygotowawczy, a potem w Legii zacząłeś przechodzić drugi – trenowaliście bardzo ciężko. Dobrze to zniosłeś? Trenowałeś kiedyś tak ciężko w trakcie sezonu?


- Zdarzało się tak ciężko trenować. Ale jak wspomniałem, ja lubię ciężko prawować i cieszę się z takich treningów. Pracujemy tak po to, byśmy się lepiej czuli i dobrze wyglądali na boisku. Ciężka praca popłaca, widać to było już podczas meczu z Lechem. Nadrabiamy zaległości. To jest jak z budową domu. Nowy sztab wylał już fundament. Teraz przyjdzie pewnie czas na poszczególne kondygnacje. Efekty będą widoczne dla wszystkich.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.