News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Pobili nam Legię

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

15.09.2016 10:10

(akt. 21.12.2018 15:34)

Czwartkowa prasa nie zostawia suchej nitki na grze Legii oraz trenerze po starciu z Borussią Dortmund. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Uwaga, tu biją; Zobaczyli jak się gra w poważną piłkę; Sport - L jak lincz; Padli bez walki; Fakt - Brutalne lanie na przywitanie; Gazeta Wyborcza - Wiadro wstydu i nic więcej; Super Express - Pobili nam Legię.

Przegląd Sportowy - Dwadzieścia lat czekania i mocne zderzenie ze ścianą. Legia dostała ostrą lekcję gry na wysokim poziomie. Każdy z legionistów zobaczył, jak wiele brakuje mu do przeciwnika. Borussia szybko strzeliła trzy gole, a potem jak miała ochotę, to atakowała dalej. Wiedzieliśmy, że może być źle, braliśmy pod uwagę wysokie porażki, ale wymagaliśmy od Legii jednego - walki na całego. Może chcieli, ale nie potrafi li. Aż strach pomyśleć o kolejnych spotkaniach, wyjazdach do Lizbony i Madrytu.


Besnik Hasi oblał kolejny test i sens jego pracy przy Łazienkowskiej wydaje się być coraz mniejszy. Zaskoczył składem. O ile wystawienie Aleksandara Prijovicia można było zrozumieć, bo potrzebował napastnika, który umie utrzymać się przy piłce, to obecność Waleriego Kazaliszwilego dziwiła. Miał problemy z załatwieniem wizy, przyjechał do Polski kilka dni temu i od razu wskoczył do podstawowej jedenastki. Legia zaczęła zbyt odważnie i to ją zgubiło. Jeśli trener miał plan zaatakować Borussię pressingiem, to tylko pogratulować. Nie funkcjonowała druga linia. Niemcy łatwo, jednym czy dwoma podaniami ją mijali, a że odległość między pomocnikami a obrońcami była za duża, momentalnie to wykorzystywali i kreowali kolejne okazje do strzelenia gola.


Trudno z optymizmem patrzeć na dalsze losy tej drużyny. Czas powinien działać na jej
korzyść, ale trudno w to uwierzyć. Na pewno zapowiadają się gorące dni w klubie, bo nie po to wywalczono awans, aby teraz zbierać takie baty.


Sport - O tym, że Legia Warszawa ma bardzo małe szanse na sukces nawet w pojedynczym starciu z Borussią Dortmund, wiadomo było od dawna. Jednak mistrzowie Polski sami jeszcze zmniejszyli swoje szanse niemal do zera. Trener Besnik Hasi bardzo zaskoczył składem, wystawiając na tak mocnego rywala jedenastkę, która grała ze sobą dopiero po raz pierwszy. Od pierwszej minuty grali m.in. Waleri Kazaiszwili, Gruzin, który z warszawianami trenował dopiero od piątku. Na lewej obronie, pauzującego za kartki Adama Hlouszka, zastąpił ofensywny pomocnik Guilherme. Najlepszy strzelec Nemanja Nikolić siedział na ławce kosztem Aleksandara Prijovicia. Takiego składu nie mógł przewidzieć nikt. Niezgrani stoperzy Co jednak było najgorsze, to kompletny brak zgrania linii defensywnej. Jakub Czerwiński grał w Legii dopiero po raz drugi. Trener Hasi w niedawnym meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza miał okazję przetestować u jego boku zastępcę kontuzjowanego Michała Pazdana. Wtedy postawił na kapitana Jakuba Rzeźniczaka, który w środę nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. W podstawowym składzie na Borussię wyszedł Maciej Dąbrowski, który w parze z Czerwińskim grał po raz pierwszy w życiu. Nic dziwnego, że Legia nie tylko straciła sporo bramek, ale nawet nie stawiała specjalnie oporu.


Mecz obfitował we wstydliwe wydarzenia nie tylko na boisku, ale też na trybunach. W trakcie pierwszej połowy, sektor gości z Dortmundu został zaatakowany przez zamaskowanych chuliganów w barwach warszawskiego klubu. Jeden z nich rozpylał w kierunku niemieckich kibiców gaz. Także ochrona interweniowała przy użyciu gazu, co sprawiło, że krztusiły się także osoby siedzące na miejscach VIP czy trybunie prasowej. Biorąc pod uwagę fakt, że mecz rozpoczął się od odpalenia przez kibiców obu drużyn rac, Legia może się spodziewać srogich kar ze strony UEFA.


Fakt - Brutalne lanie dostali od Borussii Dortmund piłkarze Legii Warszawa w meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Mistrz Polski przegrał 0:6 i był to najniższy wymiar kary. Wszystkie plany Hasiego wzięły w łeb już po kilkunastu minutach. Zawodnicy Borussii robili z bezradną defensywą gospodarzy, co chcieli. Koszmarnie grali przede wszystkim stoperzy, którzy dopuścili nawet do tego, że gola głową strzelił niziutki Mario Goetze. Wstyd przynieśli nie tylko piłkarze, ale też ludzie mieniący się kibicami, którzy w pewnym momencie próbowali zaatakować fanów z Dortmundu i przestraszyli normalnych kibiców.

Gazeta Wyborcza - Tak jak Legia w słabym stylu dostała się do Ligi Mistrzów, tak w jeszcze słabszym zaprezentowała się w środę z Borussią. Na inaugurację fazy grupowej LM, gdzie polski klub wrócił po 20 latach, mistrz Polski nie pokazał nic, by można było po meczu napisać, że choć trochę pasuje do najlepszego towarzystwa w Europie. "Za naukę trzeba płacić... Rozwaliliśmy obronę i jak zwykle płacimy bardzo wysoka cenę... Mam nadzieję, że spróbujemy pograć w piłkę" - napisał w przerwie meczu na Twitterze prezes Legii Bogusław Leśnodorski.


Super Express -  Marzenia szybko prysły niczym bańka mydlana, a brutalne przebudzenie nastąpiło już w 7. minucie, gdy znakomite dośrodkowanie Ousmane’a Dembele wykorzystał Mario Goetze. Jeden z najniższych piłkarzy na boisku (176 cm wzrostu) pokonał Arkadiusza Malarza strzałem głową. Po 15 minutach było już 0:2, bo gola (także głową) strzelił Sokratis Papastathopoulos. Dwaj stoperzy Legii, Dąbrowski i Czerwiński, którzy grali razem po raz pierwszy, tylko nerwowo po sobie patrzyli… To jednak nie był koniec popisów piłkarzy BVB, bo po zaledwie 120 sekundach dobili legionistów po raz trzeci, a zrobił to były obrońca Barcelony Marc Bartra. Tym samym Legia pobiła niechlubny rekord Ligi Mistrzów: nikt inny wcześniej nie stracił tak szybko trzech goli przed własną publicznością (poprzedni rekord w 2008 roku ustanowił FC Basel, który przegrywał z Barceloną 0:3 po 22 minutach). Na przerwę „wojskowi” schodzili z bagażem trzech goli i zaledwie jednym strzałem celnym. Jeśli kibice Legii liczyli, że Besnik Hasi wstrząśnie zespołem w przerwie, to... srogo się przeliczyli. W 51. minucie po zamieszaniu w polu karnym gola dla BVB zdobył pozyskany przed sezonem za 12 milionów euro Raphaël Guerreiro. W 76. minucie „ukąsił” Gonzalo Castro, a totalnie rozbitych legionistów dobił w końcówce Aubameyang. Symbolem klęski był fakt, że ostatni gol dla BVB padł w momencie, gdy kibice Legii intonowali hymn narodowy…

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.