News: Sebastian Szymański: W Austrii dam z siebie wszystko

Sebastian Szymański: W Austrii dam z siebie wszystko

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

21.06.2016 21:46

(akt. 07.12.2018 14:27)

To był dla niego przełomowy sezon. Najpierw występował w roczniku ’99, potem w Centralnej Lidze Juniorów, a po przerwie zimowej częściej mogliśmy go oglądać na boiskach trzecioligowych w legijnych rezerwach. Kibicom dał się zapamiętać szczególnie pod koniec rozgrywek, gdy pięknymi strzałami pokonywał bramkarzy Polonii w III lidze i Pogoni w finale CLJ. Niezłe występy, talent i waleczność zaowocowały zabraniem go na zgrupowanie "jedynki" do Austrii. Kto to taki? Sebastian Szymański, pomocnik "Wojskowych". Zapraszamy do lektury rozmowy z „Sebą”.

Dlaczego piłka?


- Tak już się w rodzinie przyjęło, że futbol towarzyszył mi od małego. Przechodziło to z pokolenia na pokolenie. Najpierw grał mój tata, a potem dwóch braci. Zarazili mnie miłością do piłki i teraz przyszedł mój czas.

 

Pamiętasz swoje pierwsze boisko, na którym grałeś z kolegami z klasy w wolnym czasie?


- To nie było boisko - bardziej trzepak, na którym zaczynałem kopać piłkę z bratem. Miałem pięć lat. Grałem także na parkingach. Kiedy pierwszy raz wybiegłem na normalną murawę? W wieku dziesięciu lat mogłem zasmakować gry na profesjonalnym boisku.

 

W wieku sześciu lat trafiłeś do TOP 54 Biała Podlaska. Od samego początku nastawiałeś się na to, że zostaniesz piłkarzem?


- Początków nie wspominam zbyt dobrze, bo byłem wtedy jeszcze małym chłopcem, który nie rozumiał wszystkiego. Czasami nie przychodziłem na treningi, spóźniałem się, bo nie pamiętałem o której się zaczynają (śmiech). Dopiero po jakimś czasie, gdy dorastałem, uczyłem się nowych rzeczy i piłkę traktowałem znacznie poważniej.


Nie przeszkadzało ci to, że czasami musiałeś mierzyć się z nieco starszymi i silniejszymi zawodnikami?


- Nie. Teraz chyba mogę powiedzieć, że wyszło mi to na dobre, bo granie ze starszymi to duży plus.


Na razie idziesz śladem Mateusz Hołowni i Ariela Borysiuka. Oni też pierwsze kroki stawiali właśnie w Białej Podlaskiej. Mówiłeś "Vizirowi", że rośnie mu konkurencja w środku pola?


- Nie, jeszcze nie miałem okazji mu tego powiedzieć (śmiech). Ariela znam, Mateusza też. Ariel grał akurat w piłkę z moim bratem, więc znamy się nie od dziś. Teraz odszedł z Legii, więc na zgrupowaniu nie ma dwóch chłopaków z Białej Podlaskiej.

 

Legia obserwowała twój rozwój przez blisko dwa lata. Kiedy po raz pierwszy dowiedziałeś się o zainteresowaniu warszawskiej drużyny?


- W piątej klasie podstawówki. Pojechałem na trzydniowe testy z Mateuszem Hołownią.  "Hoło" przebrnął je pozytywnie i na zakończenie roku szkolnego związał się z warszawskim klubem, a ja na swoją szansę musiałem trochę poczekać. O drugiej ofercie usłyszałem w trakcie ferii w pierwszej klasie gimnazjum. Przyjechałem na testy i tak się stało, że jestem w stolicy.

 

Jesteś etatowym reprezentantem Polski do lat 17. W kadrze występujesz przeważnie tuż przed obrońcami, przez co nie możesz zbyt często podłączać się do akcji ofensywnych. Ciężko gra ci się na tej pozycji? Chciałbyś, żeby trener ustawiał cię bardziej z przodu?


-  Nie mam rewelacyjnych warunków fizycznych. Szczególnie, jeśli mówimy o grze na pozycji defensywnego pomocnika. Zawsze staram się to nadrabiać walką. Nie ma dla mnie różnicy czy występuję tuż przed stoperami, czy gram na "dziesiątce". Z kolei trudniej jest wygrywać pojedynki fizyczne z silniejszymi zawodnikami w środku pola.

 

Co zadecydowało o tym, że nie awansowaliście na mistrzostwa Europy?


- Nie wiem. Mieliśmy bardzo fajną, poukładaną ekipę. Mecz z Serbią był może nie najważniejszy, ale na pewno bardzo istotny. Porażka pewnie w dużej mierze zadecydowała o tym, że nie pojechaliśmy na finały do Azerbejdżanu.


Uważasz, że więcej dajesz drużynie w ofensywie, czy defensywie?


- Szczerze? Chyba w ofensywie.


Jakie masz zalety?

 

- Na pewno dobrze wykonuję stałe fragmenty gry. Ćwiczę to od lat i uważam, że wychodzą mi całkiem nieźle. Poza tym wydaje mi się, że dobrze prowadzę piłkę lewą nogą. Co prawda słabszą mam prawą, ale też sobie radzę.


A wady?

 

- Tak jak wspomniałem wcześniej - prawa noga. Może też gra głową, ale sądzę, że to przez warunki fizyczne.

 

No właśnie. Ty starasz się dodatkowo nad tym pracować?


- Tak. Ćwiczę razem z trenerem od przygotowania fizycznego, ale z drugiej strony nie ma co się spieszyć, bo wiem, że z wiekiem to przyjdzie.


Masz jakąś osobę, albo piłkarza, na którym starasz się wzorować?


- Tak. Obserwuję dwóch graczy: Marco Verrattiego z PSG i Ilkay'a Gundogana, który niedawno podpisał kontrakt z Manchesterem City. Głównie na tych zawodnikach staram się wzorować, podpatrywać ich zagrania.

 

Przejdźmy do Legii. To był dla Ciebie udany sezon?


- Tak, nawet bardzo. Na początku zaczynałem w Centralnej Lidze Juniorów i ciężko było mi walczyć o wyjściowy skład. Potem jakoś dałem radę, a wiosną grałem w drugim zespole. Nie spodziewałem się, że będę aż tyle występował trzeciej lidze w takim wieku. Jestem zadowolony.

 

Rezerwy co prawda nie awansowały do drugiej ligi, ale w Centralnej Lidze Juniorów udało wam się obronić mistrzostwo.

 

- Tak to prawda. Niestety nie udało się awansować do drugiej ligi z rezerwami, ale też nie było specjalnego napięcia na ten cel. Chcieliśmy tego dokonać, ale też nic się nie stało. Jeśli chodzi o CLJ - cieszę się, że obroniliśmy tytuł, a ja pierwszy raz zdobyłem mistrzostwo Polski.

 

Mało kto wierzył, że odrobicie stratę z pierwszego meczu w Warszawie.


- Czytałem dużo opinii w internecie, że nie mamy szans, ale wierzyłem, że pojedziemy do Szczecina inaczej nastawieni. Porażka 0:2 w stolicy wyszła nam na dobre. W drugim meczu wyszliśmy na boisko jak po swoje i sięgnęliśmy po cenne trofeum.

 

Pogoń strzela gola w Szczecinie, w dwumeczu przegrywacie w pewnym momencie 0:3. Co sobie wtedy pomyślałeś?

 

- Przyjechałem tam z nastawianiem, że to wygramy. Nawet jak straciliśmy pierwszą bramkę to wiedziałem, że pokonamy "Portowców". Widziałem, jak wszyscy koledzy z drużyny zareagowali po porażce przy Łazienkowskiej i czułem, że jesteśmy w stanie wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. To, że szczecinianie w rewanżu otworzyli wynik meczu, w końcowym rozrachunku nic nie znaczyło.

 

Twoje dwie bramki w finale spowodowały, że dołożyłeś wielką cegłę do końcowego triumfu.


- Można tak powiedzieć. Bardzo się cieszę, że pomogłem całemu zespołowi wygrać ten mecz i sięgnąć po tytuł. W finale zdobyłem dwie bramki, za rok może przytrafić się to komuś innemu.

 

Zwłaszcza ten drugi gol padł po pięknym strzale. To drugie w tym sezonie twoje najładniejsze uderzenie, oprócz bramki z Polonią przy Konwiktorskiej?


- Można tak powiedzieć, bo to były moje dwie najładniejsze bramki w sezonie. Ogólnie w minionych rozgrywkach tylko trzy rady trafiałem do siatki, ale i tak jestem uradowany (śmiech).

 

Nie czułeś presji? Byłeś drugim najmłodszym graczem w zespole obok Radosława Majeckiego.

 

- Tylko przed pierwszym gwizdkiem pojawił się delikatny stres, jednak z upływem czasu poczułem murawę, piłkę, a presja sama zniknęła.

 

Grałeś bardzo dobrze i poleciałeś z "jedynką" na zgrupowanie do Austrii. Czujesz dumę?


- Tak. Na pewno bardzo się cieszę, że ktoś docenił moją pracę i mam okazję polecieć ze starszymi kolegami na zgrupowanie do Austrii. Każdy o tym marzy. Cieszę się, że udało mi się je spełnić. Teraz postaram się dać z siebie wszystko i przekonać do siebie trenera. 

 

Od kogo się dowiedziałeś, że polecisz na obóz?


- Oficjalną informację dostałem od trenera Aleksandara Vukovicia, który wszystko mi wyjaśnił. Potem dzwonili do mnie także inni szkoleniowcy, ale to serbski szkoleniowiec pierwszy mnie o tym powiadomił.

 

Czego się spodziewasz po tym obozie? Stawiasz sobie jakieś cele?


- Nie. Podchodzę do tego spokojnie. Jadę tam, bo - moim zdaniem - zasłużyłem. Mogę, ale nie wszystko muszę, bo będę najmłodszy. Na pewno czuję się wyróżniony, ale tak jak powiedziałem wcześniej - nie napinam się, nie mam konkretnych celów. Wierzę, że wszystko będzie dobrze.

 

Czego mogę zatem Tobie życzyć?

 

- Zdrowia - na pewno każdy to powie (śmiech). 

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.