News: Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Ten plan może wypalić

Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Budowanie od zera

Przemysław Witkowski

Źródło: Legia.Net

27.08.2017 14:58

(akt. 04.01.2019 12:21)

Ostatni gasi światło – to jeden z tysięcy komentarzy, jaki pojawił się tuż po odpadnięciu Legii Warszawa z rozgrywek europejskich. Jest to fakt, z którym nie można polemizować. Problem polega jednak na tym, że to krótkie, smutne stwierdzenie dotyczy wielu płaszczyzn działania naszego klubu. Niestety.

O powodach porażki nie będę się rozpisywał. Zrobił to już tu Marcin Szymczyk oraz każdy nieomal dziennikarz sportowy w tym kraju. O słabości całej Ekstraklasy nie warto już pisać, każdy widzi, że jest to jedna, wielka amatorka, która w niezrozumiały do końca sposób sowicie wynagradza miesiąc w miesiąc swoich piłkarzy. Mamy końcówkę sierpnia i żadnego przedstawiciela w rozgrywkach europejskich. Nie chcę wywoływać jeszcze większego niesmaku, wypisując tutaj państwa, których klubowi reprezentanci będą toczyli boje o międzynarodowe trofea. I wiecie doskonale, że nie mam tu na myśli Niemiec, Hiszpanii, Anglii czy Włoch. Nota bene…Gratulacje dla Kuby Rzeźniczaka. Wielu poddawało w wątpliwość jego transfer na rubieże piłkarskiego świata, twierdząc, że to wyjazd czysto zarobkowy, ot emeryturka sportowa. Fakty jednak są takie, że Kuba zagra w niesamowicie ciekawej grupie w Lidze Mistrzów, a jego, tak! jego Legia będzie się biła w tym sezonie jedynie z tuzami krajowej piłki, oglądając swojego byłego kapitana we wtorkowe lub środowe wieczory w telewizji.


Wracając jednak do symbolu „zgaszonego światła”. W tym sezonie zgasło ono dla:


- moim zdaniem w pierwszej kolejności trenera Jacka Magiery. Pomijając mój wielki szacunek dla niego, jako człowieka, postaci oddanej Legii Warszawa, jego osiągnięciom z zeszłego sezonu, to najzwyczajniej w świecie trzeba jasno powiedzieć, że jako trener nie zrealizował założonych celów. W każdym, normalnie funkcjonującym przedsiębiorstwie, jeśli manager nie ma wyniku albo sam odchodzi, albo zostaje zwolniony. Tu, wg. mnie nie ma miejsca na sentymenty. Jego pomysł się nie sprawdził. Po prostu. Nie można się zasłaniać brakiem odpowiednich transferów, złym przygotowaniem do sezonu. To z pewnością są, w jakimś stopniu, powody, dla których drużyna gra cały czas poniżej oczekiwań, ale nikt mi nie wmówi, że z tym składem nie można było przejść Sheriff’a. Trener podjął decyzje personalne, wystawił jedenastkę na rewanż, którą, kiedy zobaczyłem, przecierałem oczy ze zdziwienia. Ale ja, jak i my wszyscy nie jesteśmy trenerami. Możemy się dziwić, spierać, ale to nie do nas należy ostatnie słowo, co do wskazania składu wyjściowego Wojskowych. Finał tych decyzji jest powszechnie znany. Stąd jeśli Jacek Magiera na konferencjach pomeczowych mówi, że bierze całą odpowiedzialność na siebie, to niech zrobi to do końca. Powtarzanie sloganów, że teraz oto musimy wrócić na właściwe tory jest odprawianiem niezrozumiałych dla mnie czarów i zamazywania rzeczywistości, która mówiąc wprost jest czarna jak smoła. Ciemność widzę, ciemność!


- koncepcji na zespół. Jeśli jakaś była, jeśli były jakieś plany, pomysły na budowanie zespołu w oparciu o tę kadrę i jakąś taktykę, to niestety, ale wszystko trzeba będzie zacząć od początku. I to już, natychmiast, w trakcie trwania sezonu. A trzeba to zacząć robić z myślą nie o następnych potyczkach w lidze, ale o kolejnych latach.


- drużyny, jako całości. Od dawna nie widać w niej ducha zespołu. Piłkarze zachowują się jak zbieranina przypadkowych gości, którzy przechodzili obok stadionu, i w jakiś niewytłumaczalny sposób znaleźli się na boisku. Nie ma chemii, porozumienia, waleczności, zadziorności, walki o wynik. Pojedyncze deklaracje, że „będziemy walczyć” i „nie wiemy co się dzieje” oraz „kibice mają do nas słuszne pretensje” to trochę rozpaczliwa próba ratowania twarzy całej drużyny. A wg. mnie zespołu  już dawno nie ma. I z tego powodu światło zgasło też dla..


- obrony tytułu Mistrza Polski. Nie oszukujmy się. W takiej formie i właściwie brakiem koncepcji na piłkarzy, grę, styl, nie mamy co liczyć na powtórkę z czerwca. Koniec i kropka. Ten sezon trzeba spisać na straty, walcząc maksymalnie ile się da, żeby wejść na ścieżkę eliminacji do pucharów w przyszłym sezonie.


- dla skautingu, dyrektorów sportowych i wszystkich tych, którzy w tej chwili firmują swoimi nazwiskami ten nieudany koncept na funkcjonowanie klubu. Tak jak w przypadku Jacka Magiery, tak i w ich zasada powinna być taka sama. Niezrealizowane cele skutkują odejściem z Łazienkowskiej. Nie ma co wymieniać nazwisk, każdy wie, o kogo chodzi, a szczególnie powinien wiedzieć to właściciel Dariusz Mioduski.

- dla koncepcji Dariusza Mioduskiego. To będzie dla niego gorzka lekcja. Z jednej strony trzeba wywiązywać się z podpisanych kontraktów, z drugiej lej po bombie pt. „brak gry w europejskich pucharach” może okazać się na tyle duży, że właściciel, mimo pewnych deklaracji,  nie będzie chciał go zasypać i pójdzie drogą drastycznego ratowania swoich, zainwestowanych pieniędzy. Oznaczać to będzie wyprzedaże, brak kolejnych transferów, może jakieś zwolnienia, co sumarycznie będzie skutkować zaparkowaniem Legii w środkowej części tabeli. Stąd przed nim największe wyzwanie w karierze biznesowej. Jak znaleźć nowy włącznik światła, a co więcej, aby kiedy to światło ponownie zaświeci nie oświetlało jedynie smutnego pobojowiska.


- dla ambicji kibiców. Musimy pogodzić się, że ten sezon jest stracony. Jak wspomniałem, mocno-prawdopodobnie nie będzie mistrzostwa. Może uda się powalczyć w Pucharze Polski. Tak czy siak, w zależności decyzji włodarzy, w najlepszym razie czeka nas jakaś rewolucja, podczas której doświadczymy wiele ciężkich i nieprzyjemnych sportowo chwil. Oznaczać to może również, że część trybun może świecić pustkami. Niestety, prostą regułą jest, że stadion zapełnia się w obliczu sukcesów. Porażka zawsze jest sierotą.


Ale, skoro jest tak źle, skoro zawiodło wszystko i wszyscy wiemy, jakie są tego skutki, to może jest do idealny moment, aby zacząć wszystko od nowa? Kiedyś i tak trzeba będzie, a im szybciej tym lepiej. Opieszałość i podtrzymywanie status quo to najgorszy z możliwych scenariuszy. Owszem zmiany wymagają przede wszystkim odpowiedniego finansowania, ale to jest kwestia, z którą musi poradzić sobie właściciel. Musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce, bo od tej decyzji zależy przyszłość klubu.


A nowe powinno być w zasadzie wszystko:


- trener – zagraniczny. Nie dlatego, że „zagraniczny” brzmi bardziej profesjonalnie. Trenerów od lat mamy tych samych. Zmieniają tylko firmy, dla których pracują. Musi przyjść ktoś ze świeżym spojrzeniem, doświadczeniem w Europie, jakimiś sukcesami. Nie ma innej drogi.


- dyrektor generalny – piłkarski manager z krwi i kości, znający zasady funkcjonowania profesjonalnego klubu sportowego. Ten model sprawdza się za granicą, warto w końcu zrealizować go na naszym podwórku. Z racji tego, że Polsce nie ma takiej osoby, trzeba również poszukać jej za granicą.


- piłkarze – niestety dla części z nich światło już zgasło i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Ale taką analizę może przeprowadzić jedynie nowy sztab. Skoro ten sezon spisujemy na straty, to mamy dobre pole do wprowadzenia nowych rozwiązań, a przede wszystkim dania szansy tym, którzy rokują na przyszłość.


- skauting – czyli ludzie, którzy już teraz zaczną wyszukiwać małe, piłkarskiej perełki, a nie wielkie, przeciążone bezy.  To jest chyba najważniejsza lekcja do odrobienia w tym momencie. Znaleźć piłkarzy, którzy mogą wzmocnić realnie klub na wiosnę czy przyszły sezon. Trzeba szukać i takich talentów jak VOO (ale nie tych, którzy muszą się odbudować), jak i młodych, zdolnych zawodników.


I z pewnością ta lista jest znacznie dłuższa…


I na koniec. Wbrew temu, o czym wspomniałem, że trybuny mogą świecić pustkami, z racji braku sukcesów, chciałbym zaapelować, abyśmy wszyscy pokazali wielkie wsparcie klubowi. Wiem, że mamy wiele pretensji, jesteśmy źli, wołamy o pomstę do nieba nieomal codziennie, widząc poczynania Wojskowych, ale to właśnie teraz, w godzinie tego dużego kryzysu, musimy pokazać, że Legia to My. A nie ma lepszego sposobu niż pełne trybuny w każdym meczu. My kibice też tworzymy ten klub. Pokażmy to nie tylko angażując wszystkie swoje siły w krytykę, ale przede wszystkim w nieustający, gorący doping. Pokażmy, że dla nas światło nie zgasło i faktycznie będziemy z klubem na dobre i na złe. A to, w mojej ocenie, bardzo ważny aspekt, o ile nie jeden z najważniejszych.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.