News: Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Ten plan może wypalić

Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Zmiany, zmiany, zmiany...

Przemysław Witkowski

Źródło: Legia.Net

15.09.2017 11:02

(akt. 04.01.2019 12:21)

Kiedy w sobotni wieczór dobiegał końca mecz ze Śląskiem w głowie miałem totalną pustkę. Znów porażka. Znów nie było walki, koncepcji, czegokolwiek. Patrzyłem się przez parę dobrych chwil w ekran, próbując wymyślić, o czym miałbym napisać w kolejnym tekście. I nie byłem w stanie niczego sensownego wydumać. Powtarzać w kółko to samo? Bez sensu. Pewnie mógłbym wymusić sam na sobie te przysłowiowe tysiąc pięćset znaków. Tylko po co? Przyznam, że naprawdę byłem już zmęczony stukaniem w klawiaturę wyrazów opisujących mocno nieciekawą sytuację Legii Warszawa w tym sezonie. I równie ciężko przychodziło mi czytanie tych wszystkich analiz takiego, a nie innego stanu rzeczy. Przez kolejne trzy dni, chodziłem i zastanawiałem się, co powinno znaleźć się w „trzeciej połowie…”. Jedną, sensowną, wydawałoby się rzeczą, o której już chciałem napisać wcześniej, była i jest kwestia ogólnej komunikacji odbywającej się ustami zarówno piłkarzy, pracowników klubu jak i właściciela…

I to właściwie był jedyny punkt zaczepienia, coś, o czym chciałem napomknąć w swoim felietonie. Już siadałem do pisania tekstu w środę, kiedy nagle, internety rozpaliły się do czerwoności. „Jacek Magiera zwolniony z Legii Warszawa”. Wszystkie serwisy zaczęły wypluwać z siebie, z prędkością karabinu maszynowego, informację o rewolcie w naszym klubie. Zanim zdążyłem ochłonąć pojawił się drugi komunikat, że nowy trener zostanie zaprezentowany jeszcze tego samego dnia. Karuzela spekulacji ruszyła na całego. I bach! Parę godzin po pierwszym ogłoszeniu, mamy drugie, że za sterami Legii zasiądzie Romeo Jozak. Wszystko wydarzyło się w zaledwie kilka godzin. Ok, to znaczy oficjalnie, a od kiedy były prowadzone rozmowy z Chorwatem, a kiedy Dariusz Mioduski podjął finalną decyzję, że jednak plan pt: „Jacek Magiera trenerem na lata”, zostanie wyrzucony do kosza, tak naprawdę nie wiemy.


Odebrałem tego dnia sporo telefonów i wiadomości na wszelkiej maści mesendżerach z dwoma pytaniami. Po pierwsze, co ja na to, że zwolniono Jacka Magierę, a po drugie, co sądzę o nowym szkoleniowcu.


Odpowiedź na pytanie pierwsze jest dość prosta:


Już jakiś czas temu pisałem, że mimo mojego ogromnego szacunku dla Jacka Magiery, jego plan, projekt, pomysły się nie sprawdziły i nie sprawdzą, stąd czas na zmianę. Dla niego jako szkoleniowca pierwszej drużyny, po prostu Legia trafiła się za wcześnie. Wierzę i mam głęboką nadzieję, że kiedyś wróci na ławkę trenerską przy Ł3. Ale w tym sezonie, dla mnie było kwestią czasu, kiedy Prezes podziękuje Magikowi za współpracę, nawet jeśli kilkukrotnie mówił o pełnym poparciu dla niego.  Nauczyłem się już dawno, aby nie ufać do końca deklaracjom płynącym z gabinetów decydentów, bo często okazywało się, że mówili jedno, robili drugie, myśleli trzecie. Owszem, uważam, że Dariusz Mioduski zagalopował się w swoich opowieściach o budowaniu Legii z Magierą przez kolejne lata, natomiast rozumiałem w pełni jego słowa poparcia dla trenera w trudnych momentach.


Osobną kwestią pozostaje fakt, czy warto było czekać z tą decyzją do „po” meczu ze Śląskiem, czy można było jednak przyspieszyć pewne działania i dać nowemu szkoleniowcowi trochę czasu na oswojenie się z drużyną i nowym otoczeniem. Przerwa na reprezentacje zdawała być się idealnym rozwiązaniem. Stało się jednak inaczej. Mimo to, w mojej ocenie, ten ruch był i dobry i konieczny. Z meczu na mecz nic się nie zmieniało, stagnacja postępowała, piłkarze byli bez „pary” i wiary w siebie i zespół. Owszem na całość sytuacji nie składały się tylko decyzje głównodowodzącego, bo wszyscy doskonale mamy w głowie dwa nieudane okienka transferowe, czy kontuzje, ale nie jest to i nie może być usprawiedliwieniem dla braku wyników w eliminacjach do rozgrywek europejskich oraz aż tak słabej postawy piłkarzy w meczach na krajowym podwórku. Wstrząs był potrzebny. Prezes go zrobił, stąd główne pytanie jakie się nasuwa jest nad wyraz oczywiste. Czy nowy, ten konkrety trener, to aby dobry pomysł? I o to właśnie też pytali moi rozmówcy.


Odpowiadam. Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia w tej chwili i w tym momencie, czy koncepcja jaką wymyślił Dariusz Mioduski ze swoimi współpracownikami jest dobra. O nowym szkoleniowcu i jego dokonaniach dowiedziałem się, jak pewnie większość was, z serwisów internetowych, których redaktorzy skrzętnie wynotowali najważniejsze osiągnięcia Chorwata. Problem polega na tym, że w sumie tych sukcesów, takich czysto szkoleniowych, to on za bardzo nie ma. Nie deprecjonuję jego pracy w Zagrzebiu, ale…(niech każdy sobie sam wpisze tutaj swoje wątpliwości) I to jest dla mnie największa zagadka. Stawiam tezę, że albo właściciel Legii Warszawa jest szalonym, niespełna rozumu filantropem, który wyciągnął Jozaka, jak królika z kapelusza, twierdząc, że ta sztuczka odwróci niekorzystne wiatry, albo jest wybitnym strategiem, gościem, który wyprzedza nas wszystkich o parę długości, tak, iż okażę się, że ten ruch był absolutnym strzałem w dziesiątkę.


Próbuję spojrzeć na to jego oczami. Przejął klub w atmosferze nienajlepszej, gdzie obie strony ówczesnych działań, decydujących o tym, kto stanie za sterami Legii, zarzucały sobie różne nieczyste zagrania. Jego rozpoczęty pierwszy, pełny sezon okazuje się jak na razie być totalną katastrofą. I to na każdym polu – sportowym, wizerunkowym, komunikacyjnym. Dariusz Mioduski jednak zainwestował w ten klub niemałe pieniądze i jestem pewien, że od dawna, w zaciszu gabinetu, rwał sobie włosy z głowy, rozmyślając, jakie podjąć działania, które pozwoliłyby na odwrócenie tej niekorzystnej karty. Prezes jak każdy biznesman nie lubi przegrywać. I piszę to nie dlatego, że go znam, ale tak po prostu jest w świecie wielkich interesów. A na razie niestety przegrywa. I skoro w tej potyczce to Jozak ma być kartą atutową na którą postawił to, według mnie, musi być jej cholernie pewny. W innym razie czeka go największa porażka w jego karierze. Jeśli jego pomysł nie wypali to powstanie plama, której ni jak już nie da się wymazać. Zatem uważam, że to właśnie on sporo ryzykuje (a właściwie wszystko)  takim ruchem. Wie doskonale, że nastroje od trybun po szatnie są słabe, a mimo to przedstawia nam plan oparty na Chorwacie i jego ludziach. Mam dużą nadzieję, że jednak nie jest szalonym naukowcem, a racjonalnie podejmującym decyzję strategiem biznesowym.


Warto zaznaczyć, że jest jedna rzecz, a właściwie umiejętność, której Dariusz Mioduski nie posiada mimo swojej rozległej wiedzy w zarządzaniu wielkimi firmami. Nie potrafi (na tą chwilę i w mojej ocenie) kierować takim specyficznym organizmem biznesowym, jakim jest klub piłkarski. Niby skąd miał tą wiedzę zdobyć? To nie jest, jak wielu próbuje pisać, tylko i wyłącznie kolejna korporacja. Nie. To jest dziwny, specyficzny i jedyny w swoim rodzaju twór, którego prowadzenie wymaga czegoś więcej niż tylko wyszkolonych nawyków managerskich. Pamiętajmy, że za żadną korporacją i przedsiębiorstwem nie stoją kibice – grupa bardzo specyficzna, z której głosem trzeba się liczyć i w niego wsłuchiwać. Klub piłkarski to nie tylko tabelka Exela. Nie. To wielowymiarowe emocje. I to głównie te skrajne. Trzeba nauczyć się funkcjonować w tej specyficznej rzeczywistości. Zrozumieć ją. Czytać. Wyciągać wnioski i podejmować decyzje. Jestem pewien, że jest to najtrudniejsza lekcja w historii Dariusza Mioduskiego.  Ale też nie zamierzam stosować wobec niego taryfy ulgowej. Wszak wiedział na co się decyduje i jaki klub bierze pod swoje skrzydła. Liczę na to, że z każdym kolejnym dniem działania jakie podejmuje, i to na każdym polu, będą przynosić wymierne rezultaty. Jeśli jednak tak się nie stanie to biada nam. Możemy pogrążyć się w marazmie na lata. Upadki ze szczytu są najboleśniejsze. A jeszcze trudniej się po nich podnieść.  A mówimy tu o klubie, który jeszcze chwilę temu zdobył cztery tytuły mistrza Polski w pięć lat.  Paranoja. Czas płynąć do brzegu. Wystarczy już tych sztormów.

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.