News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

11.02.2018 11:06

(akt. 21.12.2018 15:36)

Legioniści mają za sobą pierwszy mecz oficjalny mecz w tym roku. Mistrzowie Polski wygrali 3:2 z Zagłębiem w Lubinie i powiększyli przewagę nad wiceliderem do pięciu punktów. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń. Miłej lektury.

Jak gol to Niezgoda – Kiedy w sparingu w Benidormie w przerwie zmieniła się cała jedenastka, a piłkarze występujący w pierwszej połowie poszli się przebrać, Jarosław Niezgoda zdobył bramkę. Gdy koledzy wrócili i usłyszeli, że wynik się zmienił, każdy w ciemno wytypował strzelca. Gdy usłyszeli w jaki sposób napastnik pokonał bramkarza komentowali „typowy Jarek”,  „jak to Niezgoda”. Ten chłopak zmienił się od rundy jesiennej – przede wszystkim nabrał pewności siebie, wie, że trener mu ufa i czuje się numerem jeden. Ale nie nosi z tego powodu głowy w chmurach, jest skromny i stara się pracować za dwóch. I ma coraz więcej do zaoferowania na boisku. Do tej pory był szybki, potrafił się znaleźć w polu karnym w odpowiednim czasie i miejscu oraz miał ogromną swobodę w wykończeniu – jakby miał wyłączony układ nerwowy. Teraz cofa się, pracuje w defensywie, coraz lepiej się zastawia a gole strzelił po strzałach głową i słabszą lewą nogą. Oby tak dalej. Trener Romeo Jozak zapowiedział, że Niezgoda wkrótce trafi do kadry trenera Adama Nawałki. W Lubinie z pewnością zrobił krok w tym kierunku. Miał najwyższy współczynnik Instat Index i został wybrany zawodnikiem meczu.


Powrót Miro Radovicia – Przed wyjazdem do Lubina Rado obawiał się o zmrożoną i grząską murawę. Takie nawierzchnie nie sprzyjają stawom, a przecież Miro jest po ciężkiej kontuzji kolana. Jeszcze dwa miesiące temu planował swój powrót na połowę marca, ale zagrał już w pierwszym spotkaniu. Wszedł na murawę na pięć minut przed końcem spotkania za zdobywcę dwóch bramek – Jarosława Niezgodę. Miał przytrzymać piłkę w środku pola, nieco uspokoić grę. Jednak chwilę później sędzia dopatrzył się ręki Michała Pazdana w polu karnym i gospodarze wyrównali stan meczu. Gdy w doliczonym czasie gry bramkarz Zagłębia sfaulował w „szesnastce” Eduardo da Silvę nie zawahał się nawet chwili, wziął na siebie odpowiedzialność. Ustawił piłkę na jedenastym metrze i pewnym strzałem dał wygraną swojemu zespołowi. Nie spodziewał się tego, ale już w pierwszym spotkaniu został bohaterem. Super, że wrócił, Legia potrzebuje takiego boiskowego lidera. A to co się wydarzyło w Lubinie, z pewnością doda mu miary w siebie.


Jakość i rozwaga – To co rozróżniało grę Legii od tego co prezentowało Zagłębie w pierwszej połowie to bardzo dojrzała gra. Zresztą na tle innych zespołów legioniści w pierwszej części meczu wyglądali jak starzy wyjadacze. Grali uważnie, rozważnie, inteligentnie. Wymieniali piłkę w środku pola, każdy wiedział co ma grać i za co odpowiada. Legioniści grali w ustawienie 4-3-3 pierwszy raz od dawna w oficjalnym meczu, a wyglądało to tak, jakby ćwiczyli to od dawna. Kapitalnie grali w obronie Michał Pazdan i William Remy, ten pierwszy po przerwie popełnił błąd, który niestety napędzał kolejne. Pochwalić można też Chrisa Philippsa, który dopiero od dziesięciu dni jest z zespołem, będzie wzmocnieniem drużyny. Nieźle wyglądał też Domagoj Antolić. A Eduardo da Silva wszedł i najpierw zanotował asystę przy trafieniu Niezgody, a później wywalczył rzut karny. Wszyscy nowi piłkarze wnieśli do zespołu odpowiednią jakość. Brawo, dawno czegoś takiego nie było. Nikt nie potrzebował czasu na aklimatyzację czy doprowadzenie swojej sylwetki do takiej, jaką powinien mieć zawodowy sportowiec.


Dobre sygnały dla Nawałki – Zadowolony z tego co oglądał w Lubinie powinien być trener reprezentacji Polski, Adam Nawałka. Zacznijmy od Krzysztofa Mączyńskiego, który zagrał bardzo udane spotkanie, wg. statystyków miał drugi po Niezgodzie najwyższy współczynnik Instat Index. Dobrze radził sobie w odbiorze, nieźle czytał grę, nie bał się uderzać z dystansu, zanotował kluczowe podanie do Eduardo w pole karne gdy tego powalił Leciejewski. Z pewnością „Mąka” w takie dyspozycji przyda się w reprezentacji Polski. Bardzo solidnie zagrał też Artur Jędrzejczyk, nie popełniał błędów, był uważny w defensywie. Bardzo dobrze wygląda pod względem fizycznym i to przekłada się na jego dyspozycję. Widać, że najgorsze już za nim i da jeszcze wiele dobrego Legii i kadrze. Z kolei Michał Pazdan w pierwszej połowie zagrał jak profesor – świetnie się ustawiał, odcinał rywali od podań, notował same udane interwencje. Niestety błąd tuż po przerwie spowodował jakąś blokadę w głowie „Piranii”. Jakby się bał popełnić kolejny błąd, ale to powodowało, że pojawiały się kolejne. Problem powstał w głowie i piłkarz musi się z tym uporać. Błędy się zdarzają, ale trzeba szybko o nich zapominać i grać dalej swoje.


Legia już powiększa przewagę – Już w pierwszej „wiosennej” kolejce punkty stracił Górnik Zabrze niespodziewanie przegrywając 2:4 z Wisłą Płock, a trzeba dodać, że porażka mogła być jeszcze bardziej okazała. Legioniści wygrywając w Lubinie powiększyli przewagę do pięciu punktów. I coś nam się wydaje, że ta przewaga do końca sezonu jeszcze się zwiększy. Być może przegrana 0:4 z Cracovią na koniec roku nie była wypadkiem przy pracy a początkiem czegoś gorszego w ekipie z Zabrza. Przekonamy się wkrótce, ale jeśli tak to będzie dalej wyglądać, to legioniści mogą zakończyć rozgrywki ze znaczną przewagą punktową nad Górnikiem Zabrze. Oczywiście nie mielibyśmy nic przeciwko, aby tak się właśnie stało.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.