Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Stalą – uratowana szansa na puchary

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

30.04.2024 23:55

(akt. 01.05.2024 00:09)

W niedzielę, Legia w kolejnym meczu Ekstraklasy pokonała w Mielcu Stal 3:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,71 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Brak punktów w Mielcu oznaczałby definitywne pożegnanie się z marzeniami o europejskich pucharach w przyszłym sezonie. A Legia jest w coraz większych opałach kadrowych, kontuzja Pekharta spowodowała, że trener Feio postanowił zrobić z Wszołka w niedzielę drugiego napastnika, a na prawym wahadle znalazł się Morishita. Można się było zastanawiać, czy nie lepiej by było odwrotnie, wszak Wszołek zdecydowanie lepiej gra od Japończyka w obronie, a Morishita lepiej drybluje, ale taki był wybór trenera i konsekwencje tej decyzji, zarówno pozytywne jak i negatywne, widzieliśmy później na boisku. Pierwsza połowa była dość wyrównana, legioniści mieli więcej sytuacji, ale wykorzystali tylko rzut karny, gospodarze oddali jeden celny strzał i wyrównali. Po zmianie stron Legia przeważała i choć obie drużyny miały szanse na strzelenie gola, to legioniści byli skuteczniejsi. W doliczonym czasie gry wykorzystali też drugą „jedenastkę” i trzy punkty pojechały do Warszawy. W porównaniu do poprzednich spotkań nie było widać jakiejś znaczącej poprawy w grze, ustawienie 3-5-2 pozostało niezmienione, różnica tkwiła w słabszym rywalu, który jak rzadko kiedy się to legionistom przytrafia, podarował „Wojskowym” zwycięstwo własnymi błędami. Dwa faule na piłkarzach Legii w polu karnym, zwłaszcza tak idiotyczne jak Ehmanna w końcówce, to raczej niespotykana sytuacja. Przepisy tym razem stały po stronie legionistów, niezależnie od tego, co o nich sądzimy – na przykład interpretacja przepisu wspierająca kiepską technikę i brak koordynacji ruchowej piłkarzy mówiąca, że jak zawodnik sam sobie nabije piłką rękę, to zagrania ręką nie ma, nie jest naszym zdaniem zbyt mądra, ale obowiązuje i tu miała zastosowanie dwukrotnie na korzyść Legii. Przy drugim rzucie karnym kilkanaście lat temu Wojciech Szala zastawiając się przed rywalem odmachiwał mu się w twarz łokciem, a nie otwartą dłonią i wtedy nikt gwizdka nie używał, ale dziś w takiej sytuacji interpretacja przepisów też jest inna niż kiedyś. W sumie Legia wygrała po przeciętnym meczu dość szczęśliwie i z dużą pomocą gospodarzy, ale oczywiście najważniejsze są punkty. Przyszłoroczne puchary europejskie wciąż jeszcze dzięki temu są w zasięgu legionistów, choć kadra chudnie z meczu na mecz coraz bardziej, kontuzja z końcówki meczu w Mielcu eliminuje do końca sezonu z gry Augustyniaka, będącego przecież filarem dobrze grającej ostatnio legijnej defensywy. Tak jak wielokrotnie pisaliśmy, do końca tego sezonu w każdym meczu będzie trzeba solidnie powalczyć, by zdobywać punkty, bo dzisiejsza Legia jest dużo słabsza od tej, która parę lat temu dominowała w lidze i zdobywała seryjnie mistrzowskie tytuły.

Dominik Hładun 6 (5,29 - ocena Czytelników). Przy golu niewiele mógł zrobić, wbrew niektórym opiniom uważamy, że raczej nie powinien jednak w tej sytuacji wychodzić do piłki, bo i tak nie sięgnął by jej przed Szkurinem. Drugi ze strzałów okazał się na szczęście łatwy do obrony. Poza tym miał niewiele pracy, raz przy wykopie popełnił błąd wybijając piłkę w górę, zaasekurował go na szczęście Augustyniak. Niewiele miał pracy i nie ma podstaw do zmiany wyjściowej noty.

Artur Jędrzejczyk 6 (5,59). Jędrzejczyk w ostatniej chwili wskoczył do składu zastępując nie w pełni zdrowego Pankova i pierwszej połowie nie grał zbyt pewnie. Najpierw minął go Gettinger na początku meczu, na szczęście piłkarz Stali wykonał potem efektowne „padolino” w polu karnym i sędzia nie dał się nabrać, potem „Jędza” popchnięty lekko przez rywala wywalił się pod własna bramką i stracił piłkę, w międzyczasie przegrał też jedno powietrzne starcie. Nie bardzo nam się podoba u doświadczonego obrońcy Legii skłonność do przewracania się przy niezbyt mocnym kontakcie z rywalem, bo sędziowie tego nie gwiżdżą i w przyszłości też odgwizdywać nie będą. Po zmianie stron Jędrzejczyk grał już pewnie i skutecznie powstrzymywał rywali. Włączał się też do rozgrywania piłki, raz nieźle dośrodkował do Kuna, wywalczył też jeden rzut rożny, jego wejście w pole karne odegrało rolę przy wywalczonym przez Wszołka rzucie karnym. Niezły w sumie mecz, kontuzja Augustyniaka zmusi zapewne trenera Feio do ustawienia Jędrzejczyka na środku bloku obronnego w kolejnych meczach.

Rafał Augustyniak 6 (5,98). Dobra pierwsza połowa meczu, sporo udanych interwencji, w tym ta przy kiksie Hładuna. Podobnie jak Jędrzejczyk, dość chętnie też brał się do wyprowadzania piłki. W drugiej połowie popełnił dość poważny błąd pozwalając uderzyć z pola karnego Domańskiemu, miał sporo szczęścia, że był to strzał w środek bramki. Przez ten błąd oceny podnieść mu nie możemy. Miał swój udział przy drugim golu, bo z nieudanej próby strzału wyszła przypadkowa asysta. Augustyniak próbował już wcześniej strzału dystansu, ale bez powodzenia, sam za to jedno uderzenie zablokował. Niezły mecz lidera legijnej obrony zakończony został niestety dość poważną kontuzją, która wyeliminuje go z gry do końca sezonu. To bardzo zła informacja, bo pamiętamy na początku wiosny jak wyglądała gra defensywy bez przesuniętego wtedy do pomocy Augustyniaka.

Steve Kapuadi 6 (5,31). Pierwsza połowa mocno przeciętna, choć wygrywał górne piłki, to nie potrafił ich zgrywać celnie do partnerów, również w środku pola, co powodowało straty. Mniej więcej pół godziny zajęło Francuzowi wchodzenie w mecz, potem było zdecydowanie lepiej, sporo dobrych interwencji i zwycięskich starć, oczywiście głównie w powietrzu. Raz w drugiej połowie pozwolił na groźne dośrodkowanie, poza tym aż do doliczonego czasu gry błędów nie popełniał. Na koniec meczu źle obliczył lot piłki i wpadł na dość kuriozalny pomysł wybijania jej głową z ziemi zamiast nogą, w efekcie najpierw trafił w nią głową, potem poprawił ręką. Aktualna interpretacja przepisu o zagraniu ręką go uratowała, aczkolwiek naszym zdaniem jest ona mało sensowna, bo często tylko usprawiedliwia ona niezdarność i kiepską koordynację ruchową. I chętnie byśmy ją zmienili niezależnie od tego, że w tym akurat przypadku uratowała ona Kapuadiego od spowodowania rzutu karnego.

Ryoya Morishita 5 (5,92). Mieliśmy obawy przed tym meczem, że Japończyk może mieć problemy w defensywie i okazały się one uzasadnione. To on krył Szkurina przy straconym golu i nie było żadnej możliwości, by w tej sytuacji był tam któryś z obrońców, zarówno Jędrzejczyk, jak i Augustyniak mieli już swoich rywali do krycia. Wszołek zapewne lepiej by się w takiej sytuacji spisał od niewysokiego Japończyka. Nie był to zresztą jedyny błąd Morishity w obronie, bo niekiedy rywale potrafili go mijać, choć czasem i jemu udawało się ich szarże zatrzymać. Nieco lepiej było z przodu, potrafił minąć rywala, ale z dośrodkowaniem było zdecydowanie gorzej, tylko jedno na cztery było dobre, do tego po jednej akcji był rzut rożny. Nie dziwimy się trenerowi, ze zdjął go w końcówce i przesunął na bok Wszołka, który jest o wiele lepszy w defensywie, a trzeba było bronić wyniku. Jak to się mawiało niegdyś – był widoczny, ale nieefektywny, a do tego przyczynił się do straty gola.

Bartosz Kapustka 7 (6,39). To on oddał pierwszy celny strzał na bramkę Stali, ale w pierwszej połowie nie grał zbyt dobrze, sporo miał niecelnych podań i nie najlepszych wyborów z piłką przy nodze. Zdecydowanie poprawił swoją grę w drugiej połowie i to zarówno przy wyprowadzaniu i rozgrywaniu piłki, jak i w defensywie, choć raz po dość ostrym wejściu czterdzieści metrów od własnej bramki został ukarany żółtą kartką. Oczywiście najważniejszy był gol dający prowadzenie 2:1 legionistom, jedyny w niedzielę strzelony przez „Wojskowych” z gry, bardzo precyzyjne było to uderzenie po podłączeniu się do kontrataku. Wreszcie po kilku słabszych występach mogliśmy obejrzeć dobry mecz Kapustki.

Juergen Elitim 7 (7,14). Kolumbijczyk od dłuższego czasu nie schodzi poniżej solidnego poziomu. Jak zwykle sporo piłek przejął lub odebrał w środku pola, grał nieco mniej dokładnie niż w poprzednich meczach, zwłaszcza dłuższe podania nie zawsze znajdowały adresata, ale po raz kolejny już to od niego rozpoczynały się niemal wszystkie akcje. Jeśli trener Runjaić szukał na zimowym obozie zastępcy za Slisza, to miał go pod ręką, problem polega jednak na tym, że nie ma dwóch Elitimów i nie zawsze ma kto wspomagać Kolumbijczyka w środku pola. Kolejny dobry występ najlepszego ostatnio legionisty, u którego cenimy zarówno jakość gry, jak i pracowitość.

Yuri Ribeiro 5 (5,11). Wydawało się, że Portugalczyk jest obecnie najlepszym rozwiązaniem na lewym wahadle, ale ku naszemu rozczarowaniu w Mielcu tego nie potwierdził. Portugalczyk nieźle bronił, ale mało miał kontaktów z piłką i w ofensywie nie potrafił wyjść na wolne pole, brakło umiejętności ruchu bez piłki we właściwym momencie, a dryblować tak, jak Morishita Ribeiro nie umie. Z tego te powodu niewiele posłał w pole karne dośrodkowań, a i te przez niego zagrane, były raczej nieudane, skończyło się na jednym wywalczonym rzucie rożnym. Dość wcześnie został zmieniony, co świadczy o tym, że tym występem nie przekonał nie tylko nas, ale i trenera.

Josue Pesqueira 7 (6,31). Sporo pracy w defensywie, nabiegał się w tym meczu kapitan Legii naprawdę dużo, z wyprowadzaniem piłki z własnej polowy też jak zwykle problemów nie było. Dokładność podań pod polem karnym Stali pozostawiała jednak sporo do życzenia. Portugalczyk oddał jeden celny strzał z gry, raz postraszył Kochalskiego uderzeniem wprost z rzutu rożnego, a co najważniejsze pewnie wykorzystał rzut karny, który dał Legii prowadzenie. Trafił do jedenastki kolejki, być może miała też wpływ na to jedna z ostatnich akcji meczu, gdy Portugalczyk oddał wykonywanie rzutu karnego mającemu fatalną passę Rosołkowi. Kiedyś z Carlitosem przyniosło to zły rezultat, ale ponieważ Rosołek do siatki trafił, kapitan Legii jest zebrał za tą decyzję bardzo dużo pochwał.

Paweł Wszołek 7 (5,34). Przeczuwaliśmy, że skoro Wszołek zagra w ataku, to zabraknie go w obronie i rzeczywiście, reprezentant Polski miałby bez porównania większe szanse poradzić sobie w kluczowej sytuacji ze Szkurinem niż Morishita, do tego Wszołek raczej nie daje się tak łatwo mijać jak Japończyk. Zarazem nie bardzo wiedzieliśmy, jak Polak odnajdzie się w ataku, zazwyczaj znamy Wszołka z dobrych wyjść na pozycję i dośrodkowań, z wykańczaniem sytuacji często miewał problemy, a wiosną w ogóle gra w ofensywie mu nie wychodzi. Tym razem mimo dość kuriozalnego zmarnowania najlepszej sytuacji w meczu wybór trenera Feio okazał się udany. W tej akcji widzieliśmy właśnie wszystko, co u Wszołka najlepsze, czyli ruch bez piłki i to co najgorsze, czyli finalizacja akcji. Poza tą jedną akcją jednak Wszołek stworzył jednak dwie dobre okazje kolegom – jednej wyśmienitej nie wykorzystał Gual, druga po kiksie Augustyniaka skończyła się golem Kapustki. Warto zauważyć, że obie te dobre akcje Wszołka miały miejsce w bocznych strefach pola karnego, czyli tam, gdzie najlepiej sobie przez całą karierę radził. Oczywiście nie zapominamy o najważniejszym, czyli wywalczeniu rzutu karnego, w tym wypadku zasługa Wszołka jest nie mniejsza niż wina obrońcy, bo trzeba było odpowiednio zaatakować piłkę i wyprzedzić mielczanina w polu karnym. Dobry mecz, choć nie wydaje nam się, by atak był optymalną pozycją dla Wszołka i gdy tylko będzie taka możliwość, wróci on pewnie do gry przy linii.

Marc Gual 5 (5,10). Takiego festiwalu strat dawno w jego wykonaniu nie widzieliśmy, Hiszpan miał ogromne problemy z utrzymywaniem się przy piłce i bardzo często przegrywał starcia z obrońcami. Jednocześnie nie można mu odmówić dużego zaangażowania w grę, był wreszcie naprawdę pierwszym obrońcą, a nieczęsto mu się to dotychczas zdarzało. Zmarnował dwie dobre okazje, jedną po podaniu Wszołka, drugą po wrzutce Morisihity, ale sam stworzył też stuprocentową sytuację Wszołkowi i powinien kończyć mecz z asystą. Hiszpan oddał do tego dwa strzały, oba zostały zablokowane, parę razy dobrze pograł z pierwszej piłki, ale nota za mecz może być co najwyżej mocno przeciętna, bo znów tego chaosu w jego grze było zbyt dużo.

Patryk Kun 5 (5,01). Kilka piłek przejętych, jedno wejście ofensywne, po którym miał okazję na zdobycie bramki głową, a że nie jest w tej materii specjalistą, to dośrodkowania Jędrzejczyka nie wykorzystał. Podobnie jak Ribeiro nieźle spisywał się pod własną bramką, gorzej na połowie rywala, zagrał na podobnym poziomie, co Portugalczyk.

Maciej Rosołek, Wojciech Urbański, Qendrim Zyba i Radovan Pankov grali zbyt krótko, by ich oceniać, niemniej Urbański i Rosołek pokazali się z dobrej strony. Urbański w doliczonym czasie gry wywalczył rzut karny, a Rosołek pewnie go wykorzystał..

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu redaktorzy po raz kolejny wybrali Juergena Elitima, a Czytelnicy tym razem się do tego wyboru przychylili.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.14 Juergen Elitim

6.39 Bartosz Kapustka

6.31 Josue Pesqueira

5.98 Rafał Augustyniak

5.92 Ryoya Morishita

5.59 Artur Jędrzejczyk

5.34 Paweł Wszołek

5.31 Steve Kapuadi

5.29 Dominik Hładun

5.11 Yuri Ribeiro

5.1 Marc Gual

5.01 Patryk Kun

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.