News: Adam Hlousek: Na początku biegaliśmy mając balast na plecach

Adam Hlousek: Na początku biegaliśmy mając balast na plecach

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.12.2017 09:51

(akt. 02.12.2018 11:43)

Adam Hlousek w sobotę zagra 46. mecz w tym roku. Tylu spotkań na koncie nie ma żaden inny piłkarz Legii. Czech nie ma bowiem zmiennika. - Nie odczuwam zmęczenia, bo po dwukrotnie zerwanych więzadłach w kolanie zacząłem bardzo mocno dbać o regenerację. Sen jest najbardziej jakościowy przed północą, dlatego staram się wcześnie chodzić spać. Do tego dieta bezglutenowa. Zacząłem dbać o to, co jem, gdy grałem w Niemczech. Śledziłem, jakie zasady żywieniowe wprowadza Pep Guardiola, jakieś pięć lat temu zacząłem sam je stosować. Pomaga. Zdecydowanie rzadziej doznaję kontuzji. Lewą nogę czasem czuję, szczególnie gdy gramy na takim boisku, jak w Gliwicach. Ale najważniejsze, że nic poważnego mi nie dolega - opowiada na łamach "Przeglądu Sportowego" Hlousek.

- Gorzej czułęm się latem. Wróciliśmy do treningów po niecałych dwóch tygodniach przerwy. Nie było czasu na porządny odpoczynek, który w piłce jest bardzo ważny. Od razu pojechaliśmy na obóz do Warki i choć trenowaliśmy dwa razy dziennie, to po raz pierwszy nie byłem zmęczony. Kiedy wraca się do zajęć po normalnym urlopie, to po dwóch, trzech dniach przygotowań nogi są sztywne, boli całe ciało. Tym razem tego nie miałem, czułem się na tym zgrupowaniu, jakbyśmy w ogóle się nie rozjeżdżali. Mój organizm nie zapomniał jeszcze o poprzednim sezonie. Tata mi mówił, że nie jest to dobry znak. Sam też o tym wiedziałem. I się potwierdziło, w eliminacjach pucharów miałem ciężkie nogi, wszyscy biegaliśmy, jakbyśmy mieli kilkunastokilogramowy balast na plecach. 


Kończycie rok z Romeo Jozakiem, zaczynaliście go z Jackiem Magierą. Inny świat?


- Mają ze sobą wiele wspólnego, obaj przed, w przerwie i po meczu starają się być spokojni. Są dobrymi psychologami.


Mocno namęczyliście się w Gliwicach, choć graliście w przewadze.


- Pierwszy raz w karierze grałem w meczu, w którym mieliśmy jednego zawodnika więcej, a wydawało się, jakbyśmy grali o jednego mniej. Mieliśmy dużo strat, zagrywaliśmy ryzykowne piłki, zawodnicy Piasta przejmowali je i rozpoczynali ataki. To był mecz, o którym jak najszybciej trzeba zapomnieć. Najważniejsze, że zostaliśmy po nim liderem. Na koniec sezonu nikt nie będzie pamiętał o tym, jak wyglądała druga połowa w Gliwicach.


Po szalonej jesieni jest szansa na spokojną zimę.


- Jestem tu trzeci sezon, ale po raz pierwszy mam szansę wyjechać na urlop jako lider. Mam nadzieję, że wreszcie nie będziemy wiosny zaczynali ze stratą kilku punktów, jak w ubiegłych latach. Nikt nie chce powtarzać tego, co się działo w poprzednim sezonie, kiedy przez ostatnich dziesięć minut wszystko się decydowało.


Zapis całej rozmowy z Adamem Hlouskiem można przeczytać w piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego". 

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.