Aleksandar Vuković: Duży plus za zwycięstwo i grę obronną

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+

04.02.2022 23:09

(akt. 05.02.2022 01:28)

– Jesteśmy zadowoleni z wyniku, który jest dla nas najważniejszy. Świadomość wagi spotkania powodowała, że graliśmy zbyt nerwowo i nie na tym poziomie, na jakim potrafimy. Ale nie mam żadnych słów krytyki dla drużyny, bo rozumiem jaka to sytuacja. Każdy, kto znajdował się w podobnej, ten wie, że nie jest to wcale takie proste – mówił po meczu z Zagłębiem Lubin (3:1), w rozmowie z Canal+, trener stołecznego klubu, Aleksandar Vuković.

– Żałuję straconej bramki na początku drugiej połowy. Wydaje mi się, że zaczęliśmy potem zbyt mocno myśleć o defensywie, a mniej konkretnie o atakowaniu. Na szczęście, strzeliliśmy ładnego gola na 3:1. Mimo wszystko, duży plus za zwycięstwo i grę obronną. Nie widziałem aż tak dużo stuprocentowych sytuacji, jeśli chodzi o Zagłębie – być może mam złe wrażenie, ale z przewagi optycznej nie wynikało też nie wiadomo ile.

– Co się stało z Rafą Lopesem? Doznał kontuzji na wczorajszym treningu. Nie jest ona, na dłuższą metę, zbyt groźna, ale wykluczyła go z piątkowego występu. Bardzo chciał zagrać, próbował się wspomóc lekami przeciwbólowymi, ale ma delikatne złamanie palca u prawej nogi. Wydaje mi się, że to – w perspektywie następnych dni – niegroźne.

– To oczywiste, że w tej chwili najważniejsze są dla nas punkty. Mieliśmy świadomość, że przed tym meczem spadliśmy na ostatnie miejsce w tabeli. Nie jest to przyjemne uczucie, każdy to rozumie. Tym bardziej nie jest to miłe dla drużyny, która jest przyzwyczajona do gry o nieco inne cele. To jest jasne.   

– Dopiero strzelony gol dla Zagłębia spowodował sytuację, której nie chcieliśmy. Za bardzo daliśmy rywalowi pole do rozgrywania. Nastąpiło to tuż po przerwie, więc można powiedzieć, że cała druga połowa tak wyglądała, ale nie był to na pewno nasz zamiar. Faul, który miał miejsce – nie wiem czy był, ale w ogóle nie powinno dojść do tego, popełniliśmy błąd w ustawieniu. Potem nastąpiło typowe myślenie: „musimy to w jakikolwiek sposób dowieźć”. Chciałem pomóc drużynie poprzez zmiany, przerwy już nie było. Widzisz, że zespół zaczyna grać tak, jak ty nie do końca tego chcesz, ale nie jesteś w stanie tego zmienić, bo też rozumiesz, co siedzi w głowach zawodników, czyli „musimy dowieźć 2:1, zdobyć trzy punkty, i to jest najważniejsze”. Brawa dla nich, że to się udało.

– Paweł Wszołek to zawodnik, którego prowadziłem już wcześniej. To zawsze ułatwia współpracę obu stron. Wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać. Historia zatoczyła koło, bo jak zaczęliśmy pierwszy raz współpracować, to Paweł też trafiał do nas po długiej przerwie bez regularnego grania. Mimo tego, szybko stał się ważną postacią. Liczymy też na to i tym razem. To dla mnie osoba godna zaufania.

– Wydaje mi się, że transfer Luquinhasa jest – z tego co wiem – dość blisko. Ale jeśli w przyszłym tygodniu, który będzie chyba decydujący, do niego nie dojdzie, to wtedy wszystko jest możliwe. Na tę chwilę wygląda to tak, że "Luquiego", niestety, nie będzie z nami.

– Naszym największym problemem jest w tym momencie to, jak wygląda tabela. Teraz jest już odrobinę lepiej. Myślę, że musimy sobie z tym poradzić. Wszystkie inne kwestie są do analizy, obgadania. Zobaczymy, jaka będzie przyszłość Luquinhasa. Po jednym meczu nie skreślałbym od razu zawodnika, który nie znalazł się w kadrze (chodzi o Kastratiego – red.), to nie działa w ten sposób. Nie robimy żadnego "wow" z trzech punktów, bo wiemy, że to jedno zwycięstwo, jeden mecz, który nie został zagrany nie wiadomo jak. Stać nas na dużo lepszą grę, ale jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy, i ze zdobycia trzech punktów należy się tylko cieszyć. Wygrywając mistrzostwo Polski, przegraliśmy tutaj 1:2. To nie jest łatwy teren, rywal. To drużyna, która zrobiła postęp i będzie dużo trudniejszym przeciwnikiem dla wszystkich. Biorąc to pod uwagę, to nawet nie przeszkadza mi aż tak, że styl gry pozostawia troszeczkę do życzenia.

– Legia jest dla mnie niezwykle ważna, to mój drugi dom – tak traktuję to miejsce. Nawet gdy są różne rozbieżności i poglądy, to w takiej sytuacji jestem gotów znaleźć wspólny język. Nasza współpraca z prezesem Mioduskim jest dobra. Pojawił się nowy dyrektor sportowy, Jacek Zieliński, z którym grałem troszeczkę w piłkę, miałem taki zaszczyt. Był moim kapitanem, potem trenerem, a dziś – dyrektorem. Z tego się cieszę. Ale najważniejsze jest to, aby Legia poszła w górę i znalazła się w sytuacji godnej dla jej historii.

Polecamy

Komentarze (89)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.