Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković: Potrzeba nam 5-6 wzmocnień

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+

12.07.2020 22:45

(akt. 12.07.2020 23:06)

- Jak forma po sobocie, która trochę się wydłużyła? Nie wiem czy to minus, czy plus. Zależy z jakiej strony na to patrzymy. Będąc pierwszym trenerem, raczej spokojnie podszedłem do tematu niż będąc asystentem. Jako asystenta dzisiaj trudno byłoby mnie tutaj, w tym krzesełku ustawić i sprawnie utrzymać. Powiem szczerze, że aktualnie skupiam się nad tym, co przede mną - powiedział w „Lidze+ Extra” Aleksandar Vuković, trener Legii Warszawa.

Aleksandar Vuković był mistrzem Polski z Legią jako piłkarz. Teraz został mistrzem jako trener. Szkoleniowiec został spytany o to czy tytuł zawsze smakuje tak samo? - Miałem też zaszczyt doświadczyć mistrzostwa jako asystent trenera. To też jest ważne. Jestem wdzięczny wszystkim chłopakom, z którymi pracuję w sztabie. Bez ich pomocy nie mógłbym świętować i udzielać tej rozmowy w takich okolicznościach. Pewną gradację można byłoby na pewno użyć. Pierwsze mistrzostwo jako piłkarz – wyjątkowe. Pierwszy tytuł, jako trener, również smakuje wybornie.

- Nie spodziewałem się sms-a od pana selekcjonera, Adama Nawałki. Bardzo miłe zaskoczenie. W związku z tym, że potrafiłem godnie przyjąć porażkę, pogratulować świetnej roboty i wyniku trenera Fornalika w poprzednim sezonie, nie byłem zaskoczony. Bardzo miło, że trener Fornalik też wysłał sms-a. To chwile, które dają dużą satysfakcję i świadomość, że człowiek czegoś dokonał.

- W czym jestem lepszy niż rok temu? Jestem lepszy o wszystkie doświadczenia z ostatnich miesięcy. Bardzo często doświadczenie jest niezwykle istotnym i ważnym aspektem w pracy trenerskiej. Nie ma wątpliwości, że jest ważne. Na samym początku wierzyłem, że nawet brak pewnych doświadczeń – i tego, że nie mam go tak dużo – nie stawia mnie od razu w pozycji straconej. Korzystam z tego, że przez rok dużo się działo. Myślę, że więcej niż w życiu któregokolwiek trenera, który ma za sobą pierwszy sezon w roli pierwszego szkoleniowca. Bo żaden nie spotkał się z pandemią. Nie wiem czy we wcześniejszych latach coś takiego miało miejsce. Bardzo dużo materiałów, doświadczeń, pracy z bliska, które pozwolą mi mieć też refleksje na to, co przede mną.

W sobotę trener powiedział: „Nie jesteśmy nawet w połowie drogi”. Serbski szkoleniowiec został spytany o to, jak mamy rozumieć te słowa. - Nie chodzi o to, że mamy zdobyć za rok podwójne mistrzostwo. Bardziej chodzi o mi o to, że nie czuję w tej chwili, że coś się dokonało i coś się kończy. Nie chciałbym tak podchodzić do tego tematu. Cała moja praca z ludźmi, zespołem, szła w tym kierunku, żeby narzucać sobie pewne zasady funkcjonowania. Wmawiać sobie, że każdy dzień jest okazją do tego, żeby się polepszać. Nawet gdy są gorsze dni, momenty, zawsze jest to jakiś krok do  tego, żeby wykorzystać doświadczenie i stać się lepszym. Uważam, że ta drużyna – i doskonale wiem też, co do tego jest potrzebne - jest w stanie się rozwijać. I ona musi to zrobić, jeśli chce myśleć choćby o powtórzeniu wyniku w kolejnym sezonie.

Problemy, o których nie wszyscy wiedzą?

- Nie chciałem wzbudzać żadnej histerii. Prawda jest taka, że są kontuzje, o których wszyscy wiedzą i głośno mówią. Pojawiły się urazy, które nie były ukrywane, lecz po prostu są groźne i nie można ich lekceważyć. Mimo tego kilku chłopaków w sobotnim meczu wyszło na mecz z takimi urazami, z blokadami. Strzelec gola, Tomas Pekhart, wyszedł na mecz ze złamanym żebrem i blokadą. Jestem mocno podbudowany zachowaniem tych wszystkich osób. Nie mam słów, żeby to opisać. To całoroczna praca, w której nagle każdy czuje chęć poświecenia się dla drużyny. Mamy wręcz problem, żeby hamować ludzi w momentach, kiedy ich zdrowie jest mocno zagrożone. Natchnęło nas to przed tym meczem. Uważam, że nie przesadzałbym ze słabszymi momentami. Bardzo słaba i nieudana gra była dla nas rywalizacja pucharowa w Krakowie. Wszystkich pozostałych meczów, nawet niewygranych, nie można ich tak określać. Remis z Jagiellonią, z Piastem czy nawet porażka z Lechem - to nigdy nie będzie dla mnie jednoznaczne z kryzysem. Na pewno słaby mecz z Cracovią w Pucharze Polski. Ale to też mecz, który pobudził naszą ambicję i energię, troszeczkę utraconą, pod koniec, po tylu miesiącach walki na bardzo dużej intensywności.

Transfery

- Znam drużynę i wiem, co jest nam potrzebne do tego, żeby się rozwijać. W tej chwili niewątpliwie potrzebujemy dokonać kilka ruchów - na poziomie takim, jak Mladenović. Myślę, że potrzebujemy 5-6 wzmocnień zespołu, który ma przed sobą duże wyzwania. Jeżeli ta drużyna chce wykonać krok do przodu, to musi dostać świeżą krew, jakość, która na to pozwoli. Myślę, że w klubie mamy tego świadomość. Można powiedzieć, że w tej chwili wszystko jest w rękach właściciela. Z tej pozycji łatwo mi jest mówić, natomiast ja swoich pieniędzy w tym momencie nie wydaję. Sądzę, że tutaj właśnie tego potrzeba. Po prostu muszę powiedzieć tak, jak uważam, że jest. Jeśli chcemy myśleć o postępie, to jest jedyna droga.

Polecamy

Komentarze (41)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.