Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković: Trzeba zbudować drużynę na nowo

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: LegiaTalk

21.12.2021 00:57

(akt. 22.12.2021 10:18)

– Będziemy dążyć do tego, aby drużyna została kompletnie odmieniona, w porównaniu z tym, co dziś prezentuje. Nie chodzi o suchy wynik, tylko o fakt, że to zespół, który nie jest w stanie się podnieść po utracie bramki – mówił, w trakcie rozmowy z kibicami w pokoju #LegiaTalk, trener stołecznego klubu, Aleksandar Vuković.

- Ten klub jest dla mnie ważny. Dał mi pod kątem sportowym – można powiedzieć – wszystko, co osiągnąłem w życiu. Nigdy nie byłem w Legii za darmo, zawsze zarabiałem dobrze albo bardzo dobrze. Ale nigdy nie traktowałem Legii tylko jako miejsca pracy. Jestem tutaj dlatego, że ten klub jest dla mnie tak ważny, jak dla kibiców. Dlatego nie trzeba za to, w żaden sposób, dziękować. Myślę, że każdy postąpiłby w podobnej sytuacji, będąc na moim miejscu, tak samo.

- Co robiłem przez ostatnie 14 miesięcy, od momentu zwolnienia? Początek był czasem na zresetowanie się i odpoczynek. Każdy zdaje sobie sprawę, że praca w Legii, szczególnie jak trwa jakiś czas, jest troszeczkę wyczerpująca. Bardzo szybko zacząłem się edukować i śledzić to, co się dzieje, szczególnie w krajach, które – uważam, że – mogą być moim realnym miejscem pracy. Nie jestem zwolennikiem jechania na staż do Liverpoolu czy do City i sprawdzania, jak pracują Guardiola czy Klopp. Wolałem pogadać z trenerami w Serbii, Chorwacji, Bośni, Polsce. Spotkałem się z Markiem Papszunem, co w dzisiejszych czasach jest bardzo ciekawe. To człowiek, którego szanuję za pracę – tak, jak kilku innych szkoleniowców w Polsce. Z takimi ludźmi chciałem wymienić poglądy, porozmawiać. Sądzę, że daje to bardzo dużo – znacznie więcej niż rozmowa z człowiekiem, który prowadzi Salaha czy De Bruyne. Ten czas był przeze mnie dobrze wykorzystany. (…) Nie chcę i nie miałem powodu, aby rzucać się na pierwszą, jakąkolwiek propozycję, nawet kiedy jestem święcie przekonany, że to może się dla mnie źle skończyć. Nie chciałem iść w takie kierunki, jak np. Arabia czy Chiny, gdzie można by było wyjść lepiej finansowo, ale też nie do końca trafić z momentem, aby w takich krajach pracować i zdobywać doświadczenie.

- Czasu na przemyślenia nie miałem aż tak dużo. Wszystko szybko się zadziało i nagle znalazłem się przed sytuacją, że znajduję się w środku, gdzie do niedawna obserwowałem to z boku. Teraz jestem w LTC, siedzę sam, bo wszyscy się już rozjechali do domów. Od dziś mam czas na przemyślenia, co dalej zrobić z drużyną i co mogę zrobić, aby zaczęła funkcjonować lepiej. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy wyglądali tak, jak w tym momencie. Uważam, że każdy kibic widzi, iż ta drużyna musi prezentować się lepiej pod każdym względem. Sądzę, że podczas poprzedniego pobytu na miejscu pierwszego trenera, zdołałem przez długi czas wydobywać z drużyny to, co kibice najbardziej lubią, czyli zawodników grających zespołowo, agresywnie, momentami bardzo widowiskowo.

- Będziemy dążyć do tego, aby drużyna została kompletnie odmieniona, w porównaniu z tym, co dziś prezentuje. Nie chodzi o suchy wynik, tylko o fakt, że to zespół, który nie jest w stanie się podnieść po utracie bramki, co nie zawsze, ale będzie się zdarzało. To drużyna, która w takim momencie kompletnie traci wiarę. Chcę drużynę wierzącą, która nigdy nie traci wiary, aby do ostatniego gwizdka walczyć o wynik. Tu musi nastąpić bardzo duża zmiana.

O ustawieniu

- Ustawienie będzie dobierane do profilu piłkarzy. Wydaje mi się, że drużyna była w ostatnim czasie budowana pod system 3-5-2, z tym że jest jasne, iż na niektórych pozycjach muszą być uzupełnienia, a wręcz wzmocnienia. Na to liczymy i liczę. Jeżeli tak będzie, to jestem w stu procentach pewien, że ta drużyna będzie się prezentowała zupełnie inaczej niż w tym momencie. I będzie dużymi fragmentami prezentować to, co potrafiła w prawie wszystkich przegranych meczach. Gdy obserwowałem ją z boku, to przez dłuższy czas potrafiła być lepsza od rywala, ale ten fragment nigdy nie trwał wystarczająco długo. To jest do naprawy.

O sztabie szkoleniowym

- Mimo że wszyscy wiedzieli, iż moje doświadczenie, podczas pierwszego pobytu, jest niewielkie i że to moja pierwsza praca, to chciałem i mogłem pracować tylko na swoich zasadach. To znaczy, że ja dobieram ludzi, z którymi chcę pracować w sztabie szkoleniowym. I to ja wybieram zawodników, którzy wychodzą na boisko. I tak to pozostanie, i tak też będę robił w przyszłości.

- Otaczam się ludźmi, którzy są w stanie mnie wesprzeć i są ode mnie mądrzejsi w różnych aspektach. Nie wyobrażałem sobie tej pracy bez Aleksandara Radunovicia – człowieka, który w kwestiach taktycznych bije na głowę wszystkich tych, którzy są mi znani. Tak jak podczas wcześniejszego pobytu, tak też dalej będzie mi pomagał, zarówno w analizie naszej gry, jak i tego, co robią przeciwnicy w przygotowaniu taktycznym.

- Łukasz Bortnik, to kolejny człowiek, któremu zawdzięczam wiele i który bardzo dużo mi pomógł. Mieliśmy świetną współpracę, dlatego chcę iść dalej tą drogą i trzymać się obranego kierunku. Piotrek Zaręba – człowiek, który był z nami wszystkimi, związany jest z klubem od wielu lat. Był prawą ręką Łukasza w czasie, gdy byliśmy razem. Teraz Piotrek znów jest w Legii. Na pewno nie stracimy na jakości. Będziemy dążyć do tego, aby w tych wszystkich aspektach być przygotowani na miarę takiego klubu, jak Legia. To dla mnie oczywiste. To że podczas swojego pobytu nie bawiłem się w autopromocję, autoreklamę, to coś, co jest też częścią mojego rozumowania. Chcę się skupić na tym, co jest w środku, a nie wokół. Wiem też, że to, co się dzieje dookoła, jest bardzo ważne. W sztabie szkoleniowym nic nie jest robione na chybił, trafił. To ludzie, którzy są w stanie bardzo dużo mi dać i pomóc.

- Czy dalej będziemy mieć czterech trenerów bramkarzy? Bardzo dobre pytanie. W tym zakresie coś się zmieni. Moim zdaniem, Krzysztof Dowhań przez wiele lat w tym klubie zasłużył na kluczowe słowo w tym aspekcie, co jest potrzebne, aby ten dział funkcjonował. Jak mówiłem wcześniej, że otaczam się ludźmi, którzy są w stanie mi pomóc, to miałem też na myśli fachowca, jakim jest trener Dowhań. Będę wymagał od niego tego, aby się określił, w jakiej konfiguracji ma to wyglądać (...). Na pewno nie może być tak, że są różnice w poglądach tego, jak mają trenować bramkarze. Wydaje mi się, że to kwestia, która przed obozem powinna być rozwiązana. Powinniśmy mieć jasność, w jakim kierunku idziemy pod kątem szkolenia bramkarzy.

O transferach

- Będę chciał uczestniczyć w bieżących planach transferowych. Nigdy nie skreślałem ludzi ot tak, tylko starałem się wydobywać jak najwięcej z tych, których mam. Uważam, że swego czasu udowadniałem to mając Stolarskiego, Rochę, Antolicia, Kante, Kulenovicia… Tych wszystkich ludzi starałem się wykorzystać jak najlepiej, aby oni dali jak najwięcej w danym momencie. Raz dawali więcej, raz mniej. Nie jest to dla mnie kluczowy element pracy, jako trenera, że chcę od razu szukać lepszych piłkarzy. Bardzo często, będąc i ucząc się tego zawodu z tylnego siedzenia, czyli jako asystent trenera, czasami trochę irytowało myślenie trenerskie na zasadzie: na pewno tam jest jeszcze ktoś lepszy. Wolę wyciągać, wyciskać z tych, których mam. To że teraz potrzebne są też wzmocnienia, jest jasne. Chcę w tym uczestniczyć tak, jak wcześniej. Nie miałem takiej sytuacji, aby trafiali do mnie zawodnicy, o których nic nie wiedziałem. Jest pozycja, na której chcemy piłkarza, jest kandydatura – omawiamy to. Wydaje mi się, że to minimum, na które mogę pójść – i nic oprócz tego mnie nie interesuje. Muszę wiedzieć, jakiego zawodnika pozyskujemy, i dlaczego. Myślę, że wtedy jest to normalna współpraca.

- Jestem w klubie cztery dni. Kilku piłkarzy w ogóle nie miałem przy sobie. Z zawodników, z których mogłem korzystać, to korzystałem. Starałem się uratować ileś punktów, które dało się – w momencie, w jakim się znaleźliśmy – uratować. Przed samym obozem nie będzie zbyt wielu decyzji ze względu na to, że czas był krótki. Zgrupowanie w Dubaju nie będzie dla nikogo żadnymi wakacjami, tylko miejscem, gdzie każdy będzie miał czas na to, aby udowodnić, że chce być w Legii i ciężko pracować. I tylko tacy, którzy to tam udowodnią, zostaną w Legii. Taki jest plan, co do oceny przydatności ludzi, którzy są w tej chwili w kadrze. Nie chcę nikogo tak łatwo skreślać. Na pewno są przemyślenia „na już”, lecz większość decyzji zapadnie podczas okresu przygotowawczego.

- Prawe skrzydło/wahadło, jak to zwać, to jedna z pozycji, którą chcielibyśmy wzmocnić. Myślę, że będzie też potrzebne wzmocnienie do środka pola. Wiem, że w tej chwili nie możemy polegać tylko na formie i zdrowiu Artura Boruca – to będzie bardzo ryzykowane. Czy jest ziarno prawdy w tym, że Bartek Białkowski trafi do Legii? Powiem szczerze, że na ten temat nic nie wiem.

- Pawła Wszołka bardzo cenię jako piłkarza, z którego zawsze chętnie korzystałem. Dał mi bardzo dużo. To zawodnik, który zawsze będzie miał u mnie wysokie notowania. To odpowiedź na to, co myślę o nim jako o człowieku, który mógłby ewentualnie do nas przyjść.

- Wolałbym bardziej Polaków czy obcokrajowców? Czasami to kwestia, nad którą nie da się zapanować. Natomiast nie ukrywam, że do zbilansowania tej kadry chciałbym więcej zawodników z Polski. Piłkarzy zagranicznych jest już sporo. Myślę, że zawsze starałem się i uważałem, że trzeba utrzymać równowagę, aby się to fajnie rozkładało.

O Miszcie i Tobiaszu

- W momencie pozyskania kolejnego golkipera, to jest taka możliwość, że jeden z tych dwóch młodych bramkarzy pójdzie na wypożyczenie. Przy przyjściu kolejnego golkipera, do Artura Boruca, będzie mniej szans, aby dwóch z nich broniło. To jest coś, o czym się myśli w kontekście okna transferowego.

O kulisach powrotu do Legii

- Jeśli odmówiłbym podjęcia pracy jako trener Legii, to czy wiązałoby się to z konsekwencjami? Też słyszałem, że powstają wokół tego różne historie. Nie ma czegoś takiego, że miałem obowiązek do czegokolwiek. Kontrakt – który miałem podpisany i był ważny przez określony czas – został przerwany przez zarząd, klub. Nie było aspektu, który mógłby mnie na siłę przywrócić i sprawić, że miałbym być zobowiązanym do czegokolwiek. To tak nie funkcjonuje. To nie jest prawda, że wszystko inne, oprócz mojej zgody, byłoby brane pod uwagę. To jest oczywiste i tak też prowadziłem rozmowy z ludźmi z klubu. To nie było na takiej zasadzie: masz się tutaj stawić. Zostałem zapytany czy jestem gotowy, chętny na to, aby w tej sytuacji, jaka jest, wrócić i pomóc Legii. Tak się do mnie zwrócono i myślę, że to najlepiej obrazuje, jak to wygląda w świetle zapisów i prawa.

- Zabezpieczyłem się w razie zmiany zdania w styczniu czy na początku roku. Chodzi o pewną kwotę, która jest odszkodowaniem, jeżeli jestem trenerem na dwa mecze. Zabezpieczyłem sobie to, że jestem traktowany poważnie do końca sezonu. Myślę, że to minimum, które musiałem dla siebie wywalczyć. (…) Zgodziłem się wejść w poniedziałek do wojska leżącego na podłodze nie po to, aby pracować tylko niedzieli. Zwłaszcza wiedząc, że do niedzieli mogę dostać dwa ciosy w głowę.

O zawodnikach z ekstraklasy

- Nie brakuje zawodników z ekstraklasy, którzy mogliby być bardzo przydatni dla Legii. Ale nie do końca chcę się bawić w menedżerkę. Nie wiem dokładnie, czego oczekuje dany piłkarz, klub. To też uzależnia realność sprowadzenia tych ludzi. Wiem, że do budowania drużyny na nowo są potrzebni chłopaki z Polski, w większej liczbie niż teraz, aby zbilansować to, co w tej chwili mamy. Co do budowy stylu gry, drużyny – myślę, że kluczową sprawą jest budowa zespołu, fundamentu pod coś, co będzie można nazwać stylem. Sądzę, że znów musimy doprowadzić do momentu, kiedy jest coś do powielania czy rozwinięcia w taką stronę, iż jest dobrze i jest czas, aby dołożyć silne ogniwo tam, gdzie się uważa. Musimy zacząć od początku, czyli tam, gdzie obecnie się znajdujemy. Drużyna wygląda tak, jakby była dużym placem budowy. Dopiero tam trzeba na nowo położyć fundamenty, a potem dokłada się kolejne elementy. Nie przeskakuję dalej, tylko chcę zbudować fundament.

O rozmowach z Radosławem Kucharskim

- Dyskusje dot. tego, kogo potrzebujemy? We wtorek jestem umówiony z Radkiem Kucharskim na pierwszą, dłuższą rozmowę na temat tego, co będziemy robić. Ale cały czas rozmawiamy.

- Jakie są jego zapatrywania na to, że ma być to przeprowadzone dość szybko – a pan Radek raczej nie lubi pośpiechu? Haha, dobre to było. Będę się starał pospieszać pana Kucharskiego. Jest to w interesie moim i myślę, że samego Radka Kucharskiego. Uważam, że nie mamy czasu i nie możemy go tracić. Idealnym rozwiązaniem jest dla nas to, aby mieć wzmocnienia przed pierwszym treningiem. To co prawda szybko, ale mam nadzieję, że uda się czegoś dokonać.

O Sliszu

- To piłkarz tak ważny dla drużyny, że bardzo często ludzie tego nie rozumieją. Łapie wszystkie wskazówki wraz z mrugnięciem oka. Jest dla mnie nieocenionym zawodnikiem, który cały czas może się rozwijać, stać go na to. Nigdy nie będzie Josue, pod kątem rozegrania akcji – ale Josue, pod innymi parametrami, nigdy nie dorówna Sliszowi. Nie zdziwię się, jak zajdzie bardzo wysoko – oczywiście, pełniąc rolę w danym zespole, który wymaga piłkarza zdyscyplinowanego, pracującego na całej długości, szerokości. Ale dorzucającego też aspekty piłkarskie. W pierwszej połowie meczu z Radomiakiem zagrał kilka fajnych piłek. To kolejny chłopak, którego kocham i lubię. Ale jak widzę jego wyraz twarzy po straconej bramce, to najchętniej bym go zmiażdżył. Chodzi o głowę w dół i sugestywną mowę ciała, która mówi o tym, że człowiek przestaje wierzyć. To na pewno do zmiany u niego, jak i u kilku innych ludzi, którzy dziś występują. Na pewno to zrobimy, mocno w to wierzę.

O optymizmie

- Optymizm mam i buduję go na tym, że wiem, iż ta drużyna nie jest tak słaba, jak teraz wygląda. Widzę w tej drużynie potencjał piłkarski na dużo wyższym poziomie, niż w tej chwili prezentuje. (…) Kilka razy przeżywałem sytuację, że drużyny – w jakiś sposób skreślone, w które nikt nie wierzył – potrafiły zupełnie odmienić oblicze. Zgodzę się, że nie działo się to wraz z pstryknięciem palców, tylko poprzez ciężką pracę – taką pracę mam zamiar wykonać. Okej, nie pracowałem przez rok, ale wcześniej, przez ileś lat, byłem dość aktywnym pracownikiem Legii: czy jako asystent trenera, czy jako pierwszy szkoleniowiec. Jako pierwszy trener obejmowałem drużynę niemającą takiej zapaści wynikowej, jaką mam ta. Ale obejmowałem zespół, w który, wraz z początkiem sezonu, nikt nie wierzył. Został odmieniony najszybciej jak się dało, w trakcie rozgrywek 2019/20 zakończonych mistrzostwem Polski. Teraz gramy o zupełnie inny cel, lecz zadanie jest takie same: trzeba zbudować drużynę na nowo, znaleźć taką grupę ludzi, która będzie gotowa realizować na boisku to, co będzie się od niej wymagało – i będzie w tym skuteczna.

- Jestem optymistą, lecz i realistą. Ale optymizm buduję na tym, że nie jest to dla mnie nowa rzecz. Ja w tym klubie znajdowałem się w sytuacji podobnej – nie aż tak tragicznej, jeżeli chodzi o miejsce w tabeli, lecz zadanie jest bardzo podobne. Trzeba zbudować drużynę na nowo. Będzie na to czas i możliwość. Wiem, że jestem w stanie to zrobić z całą ekipą ludzi, z którą będę pracował.

Polecamy

Komentarze (295)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.