Domyślne zdjęcie Legia.Net

Aleksandar Vuković: W Legii nie szanuje się piłkarzy

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

18.04.2011 09:34

(akt. 14.12.2018 13:41)

- Legię oglądam i codziennie o niej myślę, rozmawiam. Często zastanawiam się, czy to właśnie moja osobowość nie doprowadziła do tego, że już mnie tam nie ma. Na pewno nie chodziło o pieniądze. Kiedyś takie miałem odczucie, że nie są mile widziani ci, którzy mają własne zdanie. Intrygi mi się nie podobały. Zawsze mówiłem albo szczerze, albo nie mówiłem wcale. Nie jestem idiotą, który powie wszystko to, co myśli, i zrobi aferę w gazecie. O Legii mógłbym mówić wiele. Ale jakbym powiedział dosłownie to, co myślę, zrobiłby się wielki ferment. Wielu by się obraziło. A teraz Legia jest w dołku, jeszcze ja mam się dokładać? - pyta retorycznie Aleksandar Vuković na łamach "Przeglądu Sportowego".

- Dobrze nie jest. To nie jest już ta Legia, która wiadomo, że w pucharach spokojnie da sobie radę. Przy Łazienkowskiej zakłada się, że łatwo znajdzie się lepszych niż ci, którzy w klubie są. Weźmy Tomka Kiełbowicza. Co roku Legia szuka lewego obrońcy, a od piątej kolejki i tak gra Kiełbowicz. Jak odchodziłem z Legii, powiedziałem, że cały czas narzeka się na Vukovicia, ale nie można znaleźć lepszego. Ten sezon jest doskonałym przykładem. Nowi od razu dostali kredyt zaufania i jak to się skończyło?

- Czy powtórzyłbym, że kibice to pinokio? Tak. Gdy to mówiłem, brakowało nam wsparcia z trybun. Kibice to wielka siła Legii - to też powtarzałem. Ale miałem wtedy żal, że wychodzili z założenia: mnie się dzieje krzywda (konflikt z ITI - red.), to niech cały klub tonie. Najpierw ja byłem Pinokiem, potem - Żyleta. Mam wrażenie, że kibice bardziej mnie docenili, gdy już mnie w Warszawie nie było. Typowe. Jedno mogę powiedzieć z czystym sumieniem: jak grałem w Legii, to zawsze ciągnąłem wózek w jedną stronę. Zawsze naprzód. Fakt, zdarzały się przestoje, ale hamulcowym na pewno nie byłem.

- Kiedyś mieliśmy regularne spotkania z kibicami. Wielu było agresywnych. Wiedzą, jak się wtedy zachowywałem. Takiej agresji nie akceptuję. Nie może być tak, że gość, który zrobił sobie tatuaż z herbem klubu, ma pozwolenie, żeby dać komuś w pysk.

Zapis całej rozmowy z Aco Vukoviciem w papierowym wydaniu "Przeglądu Sportowego"

Polecamy

Komentarze (49)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.