News: Alfabet Legii - część pierwsza

Alfabet Legii - część pierwsza

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.12.2013 10:05

(akt. 09.12.2018 00:33)

Rok 2013 powoli dobiega końca. Nastał czas na podsumowania i komentarze. Dla Legii był to rok wyjątkowy, po 18 latach sięgnęła po dublet czyli mistrzostwo i Puchar naszego kraju. Szkoda, że PZPN nie zdołał zorganizować meczu o Superpuchar ponieważ Legioniści byliby murowanymi faworytami do zdobycia trzeciego tytułu. Nowy prezes Bogusław Leśnodorski dokonał wielu zmian w klubie - od zmiany lekarzy, przez zmianę trenera po zmianę sposobu rozmowy z kibicami. Jesienią Legia grała w też Lidze Europy, ale o tych występach nikt nie chce już głośno mówić. Zapraszamy do przeczytania pierwszej części naszego alfabetu. Miłej lektury.

A – Atmosfera – Na stadionie Legii atmosfera w 2013 roku była imponująca. Na wiosnę towarzyszyła temu wysoka frekwencja, wszyscy byli skupieni na wspólnym celu, czyli zdobyciu mistrzostwa Polski. Podobnie było na początku nowego sezonu, ale z czasem frekwencja zaczęła spadać – kibice byli zawiedzeni występami na arenie międzynarodowej. Jednak atmosfera nadal była na kapitalnym poziomie i chwalili ją piłkarze i trener The New Saints, szkoleniowiec Molde Ole Gunnar Solskeaer czy trener Steauy Laurențiu Reghecampf. Atmosfera podobała się nawet wojewodzie mazowieckiemu Jackowi Kołowskiemu, ale nie przeszkodziło mu to zamknąć trybun na mecz z Ruchem Chorzów. Również UEFA surowo potraktowała braki w wiedzy na temat regulaminu i zamknęła obiekt przy Ł3 na spotkanie z Apollonem. Piłkarze i trenerzy podkreślają jednak, że kibice i to jak zachowują się podczas meczu to wartość dodana - coś, co powoduje, że warto w Warszawie zostać na dłużej. Piłkarze jesienią często zawodzili, natomiast trybuny zwykle trzymały bardzo wysokie standardy.


B – Brzyski – Najlepszy piłkarz Legii w rundzie jesiennej. Kiedy przyszedł z Polonii trochę się pogubił, okazało się, że potrzebował czasu na aklimatyzację. Musiał przystosować się do stylu gry Legii, do tego jak rywale grają z Legią, do nowej szatni i kolegów. Kiedy już miał to za sobą, zaczął nadawać ton – czy to z pozycji lewego obrońcy, czy też, jako lewy pomocnik. Od początku pobytu, jako jedyny zostawał po treningach i pracował nad stałymi fragmentami gry. Efekty – jest najlepiej asystującym graczem w całej ekstraklasie. Szkoda jedynie, że nie zdobył bramki po kapitalnych nożycach w Krakowie w meczu z Wisłą – byłaby to bramka sezonu. Wszystkich zaskoczył na plus. Każdy wiedział co potrafi i na co go stać, ale nikt nie spodziewał się aż tak dobrej postawy „Brzytwy”. Brawo!


C – Cichocki – Na początku sezonu zaczął w pierwszym składzie, ale nie prezentował się najlepiej, był jakby stremowany, zdenerwowany, nie podejmował trafnych decyzji. Trener Jan Urban posadził go, więc na ławce. Uznał, że zawodnik nie jest jeszcze gotowy na grę na poziomie ekstraklasy. Później w rezerwach „Cichy” potwierdził swoje zalety – grał jak profesor, z jego gry biła pewność siebie. Ale koledzy z linii defensywnej pierwszego zespołu zaczęli zdrowieć i Mateusz nie doczekał się swojej kolejnej szansy. Ostatni raz zagrał w spotkaniu z Lechią w sierpniu. Na dodatek pod koniec listopada doznał kontuzji. Jesień „Cichemu” nie wyszła, ale on naprawdę potrafi grać w piłkę. Mam nadzieję, że to pokaże – w barwach Legii.


D – Dwaliszwili – Człowiek zagadka, według mnie rozczarowanie. Przyszedł do Legii, zdobył od razu kilka ważnych bramek i to by było na tyle. Od momentu odsunięcia od zespołu Danijela Ljuboi zatrzymał się w miejscu, odpuścił i nie ruszył do przodu do dziś. Miał jakiegoś wirusa, brał antybiotyki i po okresie przygotowawczym miał zacząć grać na miarę oczekiwań – nie zaczął. Właściwie jedyna ważna bramka, jaką zdobył w drugim półroczu, miała miejsce w Norwegii w Molde. Ktoś powie, ale jak to, popatrzcie na statystyki, te go bronią. Zgadza się, ale warto zauważyć, że były to trafienia, gdy wynik już zwykle był pozytywny, pieczętujący wygraną. Nie potrafił wziąć na siebie ciężaru gry, skupić na sobie uwagi obrońców i zrobić miejsca kolegom. Był wolny, nie był w stanie z nikim wygrać pojedynku biegowego, czasem wydawało się, ze Legia gra bez napastnika… Kiedy zaskoczył w jakimś meczu, pisało się o przełamaniu, ale w kolejnym spotkaniu wszystko wracało do stanu poprzedniego.


D - Dublet – czyli mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski zdobyty pierwszy raz po 18 latach. W całej historii tylko pięć razy udało się w ten sposób zdominować rozgrywki – w 1955, 1956, 1994, 1995 i 2013 roku. Żaden inny polski klub nie może pochwalić sią taką ilością dubletów.


E – Efir – Piłkarz, którego podziwiam za wytrwałość, za optymizm i silną wolę. W styczniu na Cyprze był w ogromnym gazie, był najlepszym napastnikiem Legii. Imponował szybkością, siłą i spokojem w polu karnym. Jeśli miałbym go do kogoś porównać to do Tomasza Frankowskiego – opanowanie, podcinki, to wszystko już Efir wtedy miał. Niestety wkrótce po raz trzeci z rzędu doznał tej samej, niezwykle groźnej kontuzji.  Ktoś, kto nie miał zerwanych więzadeł krzyżowych, nie zrozumie, co to oznacza. Człowiek po przeszczepie uczy się wszystkiego od początku – nawet chodzenia. Wiem o tym dobrze, bo sam to przechodziłem w tym roku. Tak samo było z Efirem, który uczył się biegać, upadać na boisku, trafiać w dośrodkowaną piłkę, uderzać na bramkę. Wszystko musiał zaczynać od nowa. Oczywiście on to potrafił, ale musiał się przełamać i zaczynać wszystko przypominać, próbować wykonać zachowania, które kiedyś przychodziły mu automatycznie. Jesień to rehabilitacja, nadrabianie zaległości treningowych i gra w rezerwach. Kiedy wydawało się, że jest nieźle znów przytrafiła się kontuzja, ale tym razem tylko mięśniowa. Trzymamy kciuki za jego zdrowie, jeśli wszystko będzie w porządku, to wiosną powinniśmy o nim usłyszeć.


F – Furman – Był kreowany na polskiego Stevena Gerrarda, ale kapitan Liverpoolu i reprezentacji Anglii to piłkarz z ogromnym serduchem do gry, nigdy nie odpuszcza, nawet, gdy jest w słabszej dyspozycji nadrabia zaangażowaniem, zasuwa od linii do linii. Tego nie da się powiedzieć o „Furmim”, to zupełnie inny typ piłkarza. W Legii gdzieś schowany, jesienią irytujący grą w środku pola. Stałe fragmenty pozostawiały wiele do życzenia i nawet, jeśli miał grać na bliższy słupek, to całość nie wyglądała dobrze. Co ciekawe Furman z Legii i kadry młodzieżowej to dwaj inni zawodnicy. Tam bierze na siebie ciężar gry, rozgrywa piłkę i nawet stałe fragmenty wychodzą lepiej. Oczywiście duża w tym zasługa taktyki, której jest jednym z głównych elementów w reprezentacji. Jednak by podobnie było w Legii, musi pokazać, że na to zasługuje. Potrafi grać znacznie lepiej niż jesienią, co pokazał w zeszłym sezonie. Trener Jan Urban mówił o trzyletnim etapie wprowadzania młodego zawodnika do gry. „Furmi” pierwszy rok miał naprawdę dobry, teraz zanotował gorsze sześć miesięcy, czas na odbicie z formą do góry.  Pytanie czy zostanie przy Łazienkowskiej? Dużo mówi się o zainteresowaniu West Bromwich oraz klubów z Włoch. Moim zdaniem zanim pomyśli o transferze powinien stać się wiodącą postacią w Legii.


- F - Feta mistrzowska - Coś, co trzeba przeżyć i zobaczyć na własne oczy. Ulice Warszawy były tego dnia w barwach Legii, piłkarze autokarem przejechali przez ulice Warszawy na Starówkę, pod kolumnę Zygmunta i z powrotem na Agrykolę gdzie odbyła się oficjalna część fety. Zawodnikom na każdym kroku towarzyszyli rozśpiewani kibice, było głośno, czerwono i spokojnie. Nad prawidłowością przebiegu fety czuwało SKLW


F - Frekwencja – Wiosną naprawdę niezła, pod koniec rundy były problemy z dostaniem biletu, serwer był przyblokowany, nie wytrzymywał obciążeń związanych ze sprzedażą online, zaś pod kasami ustawiały się kolejki. Jesienią było gorzej, z miesiąca na miesiąc trybuny pustoszały. Z jednej strony winna temu była reforma – podział punktów w perspektywie i duża liczba meczów. Spotkań przy Łazienkowskiej było tak wiele, że część osób zaczęła sobie mecze wybierać. Chodzenie na wszystkie wydarzenia wiązało się ze sporym wydatkiem. I tym samym doszliśmy do drugiego powodu – wysokie ceny pojedynczych biletów. Kiedy te zostały obniżone na spotkanie z Pogonią, to ilość kibiców na trybunach znów była większa – tyle, że nie przełożyło się to na zwiększone dochody w dniu meczowym. Innym powodem była gra zespołu i poszczególnych zawodników – na niektórych już fani nie chcieli patrzeć, ale nie było ich komu zastąpić.


G – Gdańsk – Ostatnio wyjątkowo pechowe miasto dla Legii. Półtora roku temu legioniści przegrali w Gdańsku w fatalnym stylu i stracili szansę na tytuł mistrzowski. Ostatnio również była przegrana, którą zapewnił Lechii niechciany przy Łazienkowskiej Daisuke Matsui wraz sędzią Tomaszem Musiałem. Inna sprawa, że Legia, jako zespół zagrała słabiutko. Na dodatek kontuzji nabawił się w Gdańsku kapitan zespołu Ivica Vrdoljak. W Warszawie ekipa z Gdańska również była górą po golu Pawła Buzały. Lechia i Gdańsk Legii po prostu ostatnio nie leżą.

H – Historia – W końcu klub zaczął podkreślać rolę historyczną Legii, na każdym kroku widzimy ilość wywalczonych tytułów mistrzowskich, w należyty sposób został uhonorowany Kazimierz Deyna – pomnik i nazwa trybuny, podkreślono zasługi Lucjana Brychczego – tytuł honorowego prezesa klubu. Przewodnim hasłem klubu stało się – Każdego dnia, razem tworzymy historię! W budynku klubowym możemy znaleźć galerię mistrzów, czyli portrety trenerów i zawodników, którzy wywalczyli dla naszego klubu tytuł mistrza Polski. W holu zawisło hasło „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska” autorstwa marszałka Józefa Piłsudskiego.


H – Henning Berg – Na razie jedna wielka niewiadoma, osoba bez sukcesów z zawodzie trenera, ale podpatrująca najlepsze wzorce. Ma wprowadzić Legię na szerokie wody – przez mistrzostwo Polski, po dobre wstępy w europejskich pucharach.


I – Inaki i Ivica – Hiszpan długo się leczył, przeszedł dwie operacje, kiedy już wrócił do gry był pewny siebie i stanowił o sile defensywy. Dobrze się ustawiał, nie miał braków szybkościowych. Oczywiście zdarzały mu się błędy, ale to normalne po tak długiej przerwie, na wiosnę może być pewnym punktem naszej defensywy. Astiz to solidna i uznana marka w ekstraklasie. Ivica czyli kapitan zespołu nie miał dobrej prasy – głównie z tego powodu, że po tym jak zawiódł się na jednym z dziennikarzy postanowił zastosować odpowiedzialność zbiorową i nie rozmawiał z mediami. Na boisku bywało różnie, raz lepiej – gdy jego rzut karny zapewnił Legii zwycięstwo nad Lechem i tytuł mistrza Polski i gorzej – mecz ze Steauą i końcówka roku. W szatni jest szanowany i uważany, za bardzo ważną postać w zespole. Jeśli to piłkarze będą wybierać kapitana to pozostanie nim Vrdoljak, jeśli zaś trener Berg, jak zapowiedział, zrobi to sam – to wkrótce się przekonamy jak będzie.


J – Junior Dossa - Jako jedyny z letnich transferów od razu zaczął grać. Na początku przytrafiło mu się kilka błędów, ale rozkręcał się z każdym spotkaniem. Włodarze Legii szukali kogoś podobnego do Artura Jędrzejczyka, kogoś, kto godnie zastąpiłby „Jędzę”. I na boisku z lepszym lub gorszym skutkiem, ale się udało. Generalnie transfer na plus, zawodnik musi poprawić koncentrację by nie zdarzały mu się np. błędne oceny lotu piłki i w konsekwencji minięcie się z nią, musi się lepiej ustawiać i zmniejszyć agresję w grze. Środkowy obrońca nie może bowiem pozwolić sobie na tak bezpardonowe ataki jak kilka razy robił to Dossa.


K – Kontuzje – Jak wyliczyli statystycy Legia odniosła jesienią największą ilość urazów w Europie! Dość wątpliwa to przyjemność - prowadzenie w takiej klasyfikacji. Część urazów wynikała z brutalności rywali i pobłażliwości sędziów na zagrania niezgodne z przepisami. W ten sposób z gry zostali wyeliminowani Marek Saganowski, Dusan Kuciak czy Michał Kucharczyk. Inne były wynikiem zwykłego pecha – Miroslav Radović przewrócił się na klucze w domu. Było jednak też sporo (za dużo) kontuzji mięśniowych - mięsień dwugłowy oraz mięśnia brzucha i pachwina. Właściwie tylko Wojciech Skaba i Dominik Furman uchowali się bez kontuzji. Pozostali leczyli się krócej lub dłużej. I również jest to po części efekt reformy – polscy piłkarze i ich organizmy nie były przygotowane do takiej liczby spotkań. Jesienią Tomasz Brzyski zagrał w Legii więcej meczów niż przez cały sezon w Polonii. Tylko jednego z wielu urazów dało się uniknąć – Bartosz Bereszyński nie wyleczył się do końca, ale zaryzykował i zagrał ze Steauą. Niestety uraz się odnowił i zawodnik pauzował dłużej niż powinien.


K - Kibice – Fani Legii są najlepsi w Polsce i potrafią stworzyć kapitalną atmosferę – patrz literka A i hasło atmosfera – Ultra Extreme Fanatical Atmosphere – jak głosiło hasło podczas oprawy na spotkaniu ze Steauą. Oprawy przed meczem ze Śląskiem (WAR-SAW) oraz przed meczem z Pogonią (Równajcie do NajlepSzych) stały na najwyższym poziomie i osiągnęły poziom światowy. Obserwatzorzy byli zachwyceni, sponsorzy podkreślali, że to dla kibiców warto się związać z Legią. Niestety takiego entuzjazmu nie przejawiały władze UEFA, które ukarały klub wiele razy, zaś wysokość kar nalezy do rekordowo dużych.


K - Kosecki Jakub – Jedyny piłkarz Legii, który zawsze ma swoje zdanie i nie boi się go powiedzieć głośno. Zawodnik, który rundę jesienną miał straconą przez kontuzje. Zwolnienie trenera Jana Urbana to dla niego bardzo zła wiadomość, bowiem to właśnie temu szkoleniowcowi zawdzięczał szanse gry i zaistnienie przy Łazienkowskiej. Ten trener konsekwentnie na niego stawiał, wierzył jego umiejętności. Teraz swoją pozycję będzie musiał zbudować od początku.


Wkrótce część II naszego alfabetu

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.