Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ariel Borysiuk: Zdobyć mistrzostwo i bawić się z kibicami

Marcin Szymczyk, Miłosz Nasierowski

Źródło: Legia.Net

08.07.2011 16:05

(akt. 14.12.2018 02:48)

<p>Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z Arielem Borysiukiem, w której piłkarz Legii opowiada o swoich początkach przy Łazienkowskiej, przyjaźni z Aleksandarem Vukoviciem, transferze do Udinese oraz celach i marzeniach na przyszłość. - Chciałbym zostać mistrzem Polski z Legią i bawić się razem z kibicami na Starówce - to największe marzenie i mam nadzieję, ze wkrótce się spełni - opowiada w rozmowie z Legia.Net "Wizir".</p>

 

Jesteś w Legii już od 2007 roku czyli czwarty rok. Jesteś zadowolony z tego okresu? Jest tak jak planowałeś czy może masz jakieś zaległości, musisz jeszcze coś osiągnąć?

- Kiedy podpisywałem umowę z Legią plany były takie, że przez pierwsze dwa lata będę występował w Młodej Legii i dopiero po tym okresie zacznę dobijać się do kadry pierwszego zespołu. A jednak udało się zadebiutować już po sześciu miesiącach, gdy do składu włączył mnie trener Jan Urban. Od tego momentu stałem się pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny. Wszystko dzieje się więc naprawdę w szybkim tempie i  jestem  z tego zadowolony. Z pewnością nie zakładałem, że mój los tak się potoczy. Ten okres w Legii jest moim najlepszym w życiu. Trafiłem do świetnego klubu – lepiej po prostu nie mogłem. Jestem zadowolony patrząc wstecz, ale wciąż stawiam sobie nowe wyzwania i cele. Nie zdobyłem przecież najważniejszego, czyli mistrzostwa Polski z Legią.

Debiutowałeś z „eLką” na piersi w meczu z ŁKS-em. Czy wspominasz czasem ten moment i samo spotkanie?

- Przyznam się szczerze, że nie pamiętam tej chwili. Grałem drugą połowę w Pucharze Ekstraklasy. Ale to było dla mnie tak duże przeżycie, któremu towarzyszył ogromny stres, że mało co pamiętam z tego meczu. Paradoksalnie więcej pamiętam z pięciu minut w spotkaniu ligowym w Grodzisku Wielkopolskim. O samym debiucie nie mogę wiele jednak powiedzieć.

W Akademii Piłkarskiej jest taki młody chłopak właśnie w wieku 16 lat – Aleksander Jagiełło. Gra już w reprezentacji juniorskiej i wyróżnia się na tle starszych od siebie kolegów. Może powinien pójść już twoją drogą?  

- W takim wieku już można stawiać pierwsze poważne kroki w dorosłej piłce. Ja miałem szczęście, że napotkałem na swojej drodze trenera Jana Urbana, który pracował wcześniej w Hiszpanii z młodymi chłopakami i  chętnie młodzież wprowadzał do zespołu seniorów. Kto wie, może gdyby nie Jan Urban, to do dziś grałbym w Młodej Ekstraklasie… Tego nikt nie wie. W każdym razie, aby wprowadzać tak młodych ludzi potrzeba sporej odwagi u trenera który nie będzie się bał postawić na juniorów.

W początkowym okresie gry w Legii byłeś uważany za „syna” Aco Vukovicia. Czy nadal jest twoim doradcą? Rozmawiacie po słabszych lub lepszych meczach?

- Rozmawiamy, szczególnie w trakcie trwania ligowych rozgrywek. Teraz, gdy trwa sezon ogórkowy, za bardzo nie ma o czym dyskutować. Vuko podpowiada, doradza, nie tylko w sprawach boiskowych. On doskonale wie, co się dzieje w moim życiu prywatnym i zawsze mogę liczyć na jego podpowiedzi. Ale to co mówi, to już zostawię dla siebie (uśmiech). Mogę zdradzić, że teraz się spieramy, gdyż nie jestem już takim pokornym chłopcem i często mam swoje zdanie. Kiedy miałem 16 lat i byłem w niego wpatrzony jak w obrazek, było inaczej. Także czasem dochodzi do małych spięć, różnicy zdań, ale nadal się szanujemy i jesteśmy przyjaciółmi.

Z tym zdjęciem to chyba historia jak z bajki. Najpierw fotografia z idolem, a później wspólne treningi i gra.

- Przyjechałem na trening i robiłem sobie wtedy zdjęcia z wieloma piłkarzami – m.in. z Mariuszem Piekarskim czyli moim obecnym menedżerem, z Markiem Jóźwiakiem z którym później podpisywałem kontrakt. Tak akurat się złożyło i można powiedzieć, że Legia była mi po prostu pisana.

Masz wciąż 19 lat a już rozegrałeś 75 spotkań w Ekstraklasie, zadebiutowałeś w reprezentacji Polski. Co jeszcze chciałbyś osiągnąć? Jakie stawiasz sobie nowe wyzwania?

- Najbardziej brakuje mi tytułu mistrzowskiego z Legią – mam na koncie dwa wicemistrzostwa, dwa Puchary Polski i wciąż brak mi tego najważniejszego. Moim marzeniem jest też, aby zostać kapitanem Legii, ale nie tak dawno został nim Ivica, więc nie ma raczej co liczyć na to, że akurat to marzenie się spełni. Ale w przyszłości kto wie, może będę miał jeszcze zaszczyt pełnić taką funkcję. To dwa najważniejsze cele jakie chciałbym osiągnąć jeszcze z Legią. To czy uda się spełnić choć jeden z nich, zależy ode mnie. Jeśli będę odpowiednio pracował na boisku i poza nim to powinno być dobrze.

Podobno pod koniec zgrupowania mają być wybory kapitana więc może masz jednak szanse?

- (śmiech). Musiałbym chyba przekupić jakoś kolegów, inaczej może być ciężko.

Nie wspomniałeś o reprezentacji. Myślisz o tym aby załapać się do kadry na Euro 2012?

- Nie ma chyba piłkarza z polskim paszportem, który by nie chciał wystąpić na takiej imprezie i to w dodatku w Polsce. Nie ma się jednak co oszukiwać, jestem daleko od kadry. Trener Franciszek Smuda już od kilku spotkań mnie nie powołuje, w wywiadach podkreśla że selekcja się powoli kończy. Także chyba nie mam już co liczyć na powołanie, aczkolwiek wiele będzie zależeć ode mnie. Jeśli będę grał w Legii na wysokim poziomie to być może jeszcze otrzymam swoją szansę. Pozostał rok do Euro i drzwi nie są dla nikogo zamknięte. Ale nie ma się co oszukiwać, że to wejście jest już dość wąskie dla mnie.

Twoim znakiem firmowym są przerzuty oraz strzały z dystansu. Jednak po meczu ze Śląskiem Wrocław, w którym zdobyłeś chyba najpiękniejszą bramkę w życiu przestałeś uderzać. Stwierdziłeś, że ładniejszej już nie strzelisz?

- Nie, po prostu nie miałem sytuacji do strzałów. Zresztą mnie przecież bardzo krytykowano za próby uderzeń ze znacznej odległości. Najpierw więc narzekano, że strzelam zbyt wiele, a teraz że za mało. Także już sam nie wiem co mam robić… A tak poważnie to robimy swoje, dalej pracuję nad strzałami na treningach i będę nadal starał się wykorzystywać taką umiejętność. Mam nadzieję, że piłka będzie wpadała do siatki coraz częściej.

Co musisz jeszcze poprawić w swoim piłkarskim rzemiośle, nad czym pracować aby stać się lepszym piłkarzem?

- Wejścia z drugiej linii do ataku co często jest elementem zaskoczenia dla rywala. Pracujemy nad tym z trenerem Skorżą, który uważa, że mam do takiej gry naturalne skłonności. Także muszę ćwiczyć aby zacząć to wykorzystywać w czasie meczów. Wierzę, że z wiekiem jeszcze nabędę taką umiejętność. Gram na takiej pozycji, że muszę być dokładny. Każda strata może bowiem skutkować stratą gola. To więc kolejna rzecz, nad jaką muszę pracować – zagrania na własnej połowie, wyprowadzanie piłki.

Jesteś z Legią w Austrii ale miałeś być gdzie indziej – we włoskim Udinese. Co się właściwie stało?

- Sam nie wiem, co się stało. Było zainteresowanie ze strony Włochów, potwierdzone nawet oficjalnym pismem do klubu. Oferta jednak nie napływała, a z prasy dowiedziałem się o kupieniu dwóch defensywnych pomocników. Okienko transferowe trwa dopiero od pięciu dni, także spokojnie trenuję i czekam co się wydarzy. Jeśli pojawi się fajna propozycja dla mnie i dla Legii, to być może z niej skorzystam. Aby się dalej rozwijać powinienem kiedyś spróbować sił w silniejszej lidze niż Ekstraklasa. Tak, że jeśli będzie okazja, to z pewnością ją przemyślę. Tym bardziej, że później mogłaby się już podobna nie pojawić.

Czyli nie można powiedzieć, że na sto procent jesienią zagrasz w Legii?

- Na sto procent nie, Mariusz Piekarski wciąż pracuje nad moim transferem, ale… jeśli zostanę, nie będzie przecież żadnego problemu. Legia jest bardzo ważnym klubem w moim życiu, który wychował mnie i ukształtował. Wiele Legii zawdzięczam i na siłę nie będę się z Łazienkowskiej ruszał.

A twój wiek, czyli 19 lat, jest już odpowiedni na zagraniczny transfer?

- Z Polski wyjeżdżało wielu chłopców w wieku 15 lat i uważam, że to jest zdecydowanie za wcześnie. Mając 19 lat i cztery lata gry w Polsce można już zacząć myśleć o transferze zagranicznym, także myślę że mój wiek jest już odpowiednim momentem. Mam już doświadczenie, ale wciąż jestem młodym graczem i w takiej lidze włoskiej mogę się wiele nauczyć czy to względem techniki czy taktyki. Ale nie mam ciśnienia na zagraniczny wyjazd. Niech wszystko spokojnie się toczy swoim torem, ja skupiam się na treningach i czekam na rozwój wypadków.

W Legii masz teraz sporą konkurencję na swojej pozycji – jest Ivica Vrdoljak, Janusz Gol, próbowany jest Srdja Kneżević. Nie obawiasz się o to, że jesienią możesz grać mniej niż dotychczas?

- Konkurencja musi być wszędzie. Jeśli miałem wyjeżdżać do Włoch to tam rywalizacja na każdej pozycji byłaby dużo większa niż w Legii. Także nie mogę się takich rzeczy obawiać, a konkurencja służy mobilizacji i dobrze robi drużynie. Będziemy grali na trzech frontach – w Pucharze Polski, w Ekstraklasie i Lidze Europa – i musimy mieć kilku zawodników na każdej pozycji. Nie ukrywam, że ciężko byłoby mi się pogodzić z rolą rezerwowego – w poprzednich rozgrywkach grałem praktycznie w każdym meczu. Tak, że ciężko by mi było to zaakceptować. Na razie z gier i treningów wygląda niestety na to, że jestem poza składem. Ale jeszcze trzy tygodnie do pierwszego meczu i będę robić wszystko aby przekonać trenerów do swojej osoby. Pracuję ciężko, a to zawsze przynosi efekty.

W poprzednim sezonie zaczęliście źle, ale zakończyliście go już kilkoma zwycięstwami. Na co wiec tak naprawdę stać Legię?

- W rozmowach przed sezonem pojawiały się takie myśli, że początek może być trudny – przyszło wielu zawodników z krajów gdzie gra się zupełnie inną piłkę. To było usprawiedliwienie dla pierwszej rundy, która była niewypałem. Później początek rundy wiosennej i znów kiepskie wyniki. Ale z meczu na mecz było lepiej, w końcówce nowi piłkarze przystosowali się do gry w naszej lidze. Wszyscy uczymy się na błędach, teraz wielu z nich już nie popełnimy. Dlatego jestem przekonany, że ten sezon będzie dużo lepszy. Będziemy groźniejsi w walce o mistrzostwo Polski. Oby główne trofeum trafiło do Warszawy. Po sezonie patrzyłem jak bawią się kibicami piłkarze Wisły i chciałbym przeżyć coś podobnego już za rok. To jest mój cel numer jeden ale także cel całej drużyny.

A myślicie już o grze w europejskich pucharach? Zrobiliście sobie w szatni założenia, że planem jest faza grupowa?

- Już w połowie poprzedniego sezonu mówiliśmy sobie, że fajnie by było pograć w rozgrywkach grupowych europejskich pucharów. Legię stać na przejście III i IV rundy. Wiadomo, że w fazie grupowej łatwych rywali już nie ma. Z drugiej strony Jagiellonia już się pożegnała z pucharami, także trzeba być ostrożnym w takich deklaracjach. Na pewno jednak mamy potencjał aby do takiej fazy Ligi Europa się zakwalifikować. Pomogą nam w tym Michał Żewłakow  i Danijel Ljuboja czyli piłkarze bardzo dobrzy i doświadczeni w Europie. Taka mieszanka może coś fajnego pokazać na arenie europejskiej. Wierzę, że tak się właśnie stanie.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.