Artur Jędrzejczyk

Artur Jędrzejczyk: To się nie powtórzy

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com

31.05.2022 11:00

(akt. 30.05.2022 19:55)

– Pod względem fizycznym może nie, ale emocjonalnie na pewno był to najtrudniejszy sezon w karierze. W życiu bym się nie spodziewał, że spotka mnie coś takiego, a trochę już w tej piłce przeżyłem. Tym bardziej w Legii Warszawa, w klubie z takimi ambicjami i oczekiwaniami – mówił w rozmowie z legia.com Artur Jędrzejczyk, kapitan stołecznej drużyny.

– Awansowaliśmy do pucharów, wygraliśmy ze Spartakiem Moskwa i z Leicester City, a później co? Seria karygodnych porażek. Szczerze powiem, że miałem taki jeden mecz z Górnikiem Zabrze, który zapamiętałem szczególnie. Przegrywaliśmy 0:2, ale udało się zdobyć dwie bramki i doprowadzić do wyrównania. Straciliśmy trzeciego gola. Myślałem, że będzie to nasz moment przełomowy. Niestety byłem w błędzie.

– Graliśmy w lidze tą samą ekipą, która rywalizowała w Lidze Europy. Wiadomo, że pojawiały się jakieś zmiany kadrowe, nie da się ich uniknąć, lecz trzon składu był taki sam. Musieliśmy być gotowi na gry w europejskich pucharach. Przyjeżdża do nas Leicester City i my zdobywamy z nim trzy punkty. Każdy wie, że to nie jest byle jaka drużyna. Po tym meczu przychodzi spotkanie w ekstraklasie, a my nie potrafimy grać w piłkę. Jakby coś z nas zeszło. (…) Dobrze, że skończyło się tak, jak się skończyło.

– W grudniu – po zakończeniu rundy jesiennej – usiadłem w domu i zacząłem rozmyślać nad całą sytuacją. Naprawdę byliśmy w strefie spadkowej. Nie mogłem w to uwierzyć. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego, ale po prostu się nie dało. Ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Człowiek siedzi i myśli: "K…a, jak tak dalej pójdzie, to spadniemy z tej ligi. Tej samej, którą w ostatnich latach cały czas wygrywaliśmy". Dla zawodnika grającego w Legii to jest kompletnie abstrakcyjna sytuacja. Był to olbrzymi cios dla całego klubu.

– Jeżeli mam być szczery, to wolę zdobyć mistrzostwo Polski, niż awansować do Ligi Europy. Wygrywanie meczów w ekstraklasie jest ważniejsze. Liga Europy to dodatek do tego, co zrobiłeś w poprzednim sezonie, nagroda za walkę i poświęcenie. (…) Jednak grałem już w przeszłości z wielkimi drużynami. Nie czułem jakiejś nadmiernej ekscytacji po wylosowaniu Leicester City czy Spartaka Moskwa. Gdy byłem zawodnikiem Krasnodaru, to rywalizowaliśmy chociażby z Wolfsburgiem, Realem Sociedad czy Borussią Dortmund. Spotkania z takimi rywalami są ciekawą odskocznią, ale na pewnym etapie kariery nie robią już wrażenia.

– Kilka lat temu też graliśmy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, a potrafiliśmy łączyć te rozgrywki z ekstraklasą. To mnie zastanawiało. Dlaczego wtedy potrafiliśmy, a teraz nie? W lidze specyfika jest prosta. Wiadomo jak wszystkie zespoły podchodzą do Legii. Dla tych klubów to najważniejsze spotkania w sezonie. My przegrywamy pierwszy, drugi, trzeci mecz i nie wiemy co się dzieje. Na początku nie myśleliśmy, że może przerodzić się to w tak długotrwały kryzys. W przeszłości wychodziliśmy z takich sytuacji. Legia zawsze sobie poradzi, a tym razem stało się inaczej. Nie chcielibyście być wtedy w naszej skórze.

– Odkąd jestem w Legii, to forma fizyczna moja i całej drużyny stała na wysokim poziomie. Nigdy nie było tak, że jako zespół mamy jakieś problemy. Z każdym rokiem przygotowania motoryczne i fizyczne były niezwykle ważne, a szkoleniowcy bardzo nas przed tym przestrzegali. 

– Aleksandar Vuković już tu był – jako piłkarz i szkoleniowiec. Wie jak do tego podejść, znał większość zawodników, obserwował nasze mecze. Wiedział z czym to się je. Potrafił wyciągnąć z nas maksimum pod względem piłkarskim i mentalnym. Podczas obozu w Dubaju pracowaliśmy nad każdym elementem. Byliśmy zamknięci, skoncentrowani wyłącznie na treningach. Wszystkim zależało, by przepracować ten okres jak najlepiej, wyjść z dołka i piąć się w górę. Zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji. Podczas przerwy zimowej każdy z zawodników odpoczął psychicznie, nabrał dystansu. Wróciliśmy z czystymi głowami. Chwila odpoczynku dobrze nam zrobiła. Był to dobry fundament, by odmienić też naszą mentalność. Po powrocie ze zgrupowania leczyłem jeszcze kontuzję, pierwszy mecz z Zagłębiem Lubin śledziłem w roli kibica. Graliśmy całkiem inaczej w piłkę. Przecierałem oczy ze zdumienia, dlaczego wcześniej nie dało się prezentować takiej postawy na boisku. 

– Nie znam osobiście Kosty Runjaicia i nie wiem jeszcze jakie ma wizje dotyczące Legii Warszawa. Nie chcę teraz wybiegać w przyszłość i wróżyć z fusów. Przed nami okno transferowe, dojdzie na pewno do zmian personalnych. Sam nie wiem kto w klubie zostanie, a kto dołączy. Musimy jednak zachować pewną stabilizację, zabezpieczyć drużynę na dłuższy czas. Odejścia piłkarzy są rzeczą normalną – ktoś poszukuje nowych wyzwań, wiele osiągnął już w Legii i potrzebuje zmian. Klub też na tym zyskuje, ponieważ zarabia pieniądze. Jednak nie możemy teraz budować zespołu na zawodnikach, którzy zimą mogą opuścić Łazienkowską. Przed nami bardzo ważny czas. Trener Runjaić na pewno będzie miał wpływ na budowę kadry na przyszłe rozgrywki, więc będzie to pierwsze z wyzwań, które na niego czeka. 

– Za nami słaby sezon, nie chcieliśmy, aby tak to wyglądało. W pierwszej rundzie mieliśmy dramatyczne momenty, ale wyszliśmy z tego. Już piąte miejsce byłoby bardzo rozczarowujące, a my zakończyliśmy rozgrywki na dziesiątym. To dla nas powód do wstydu i nie może się to więcej powtórzyć. Nie powtórzy się. W przyszłym sezonie chcemy bić się o najwyższe cele, bo do tego stworzona jest Legia Warszawa. 

Całą rozmowę z Arturem Jędrzejczykiem można przeczytać w serwisie legia.com.

Polecamy

Komentarze (58)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.