Arvydas Novikovas

Arvydas Novikovas: Spodziewałem się, że zostanę w Legii jeszcze przez rok

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

03.09.2020 20:45

(akt. 05.09.2020 10:04)

- Rozstałem się z bardzo dobrą drużyną, szatnią pełną fajnych ludzi, dobrym trenerem… Niełatwo opuszcza się takie miejsce. Przez ostatni rok nie mogłem pokazać w Legii wszystkiego na co mnie stać, przez co czuję niedosyt. Miałem trochę pecha – mówi w rozmowie z Legia.Net Arvydas Novikovas, były zawodnik "Wojskowych", który ostatnio trafił do Erzumsporu.

Rok temu mówiłeś, że wybrałeś Legię kosztem Grecji i Turcji. Minęło 12 miesięcy i podpisałeś kontrakt z tureckim klubem. Można zatem chyba powiedzieć, że co się odwlecze, to nie uciecze.

- Chciałem grać w Turcji, ale spodziewałem się, że zostanę w Legii jeszcze przez minimum rok. Trenowałem, wracałem do zdrowia po urazie. Nie grałem, ale pracowałem indywidualne by pokazać co potrafię i udowodnić coś krytykom. Nagle pojawiła się oferta, którą ostatecznie zaakceptowałem. Nie mam 19 czy 20 lat, jestem 29-latkiem i muszę myśleć o przyszłości. Mam też trochę problemów rodzinnych i to wszystko spowodowało, że zdecydowałem się na odejście.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o zainteresowaniu ze strony Erzurumsporu?

- Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Turcy przesłali ofertę mojemu menedżerowi, Mariuszowi Piekarskiemu. Na początku się na nią nie zgodziłem. Negocjowaliśmy kontrakt i Erzurumspor zaakceptował moją propozycję. Stwierdziłem zatem: skoro tak im zależy, to decyduję się na zmianę.

Co przekonało cię do podpisania kontraktu?

- Klub wykazał mną duże zainteresowanie. Prezes i trener bardzo mnie chcieli. Jak już wspomniałem, opuściłem Legię ze względu na lepszy kontrakt i problemy rodzinne.

Odpisałeś już wszystkim tureckim kibicom? Z tego co mówiłeś w rozmowie z miejscową telewizją, dostałeś sporo wiadomości.

- Dla tureckich kibiców piłka jest wszystkim. Bardzo dużo fanów można dostrzec na stadionie. Nawet gdy na dworze jest -10, - 20 stopni Celsjusza, to sympatycy potrafią zapełnić obiekt po brzegi. Wiele osób jest zainteresowanych klubem. Otrzymałem z tego powodu dużo wiadomości. Do tej pory nie udało mi się na nie odpisać, bo przyszło ich naprawdę mnóstwo. Nie wiem czy dam radę odpisać każdemu - musiałbym nie spać przez kilka dni, haha.

Arvydas Novikovas

Jesteś w Turcji krótko, jakie wrażenie zrobił na tobie klub i miasto?

- Erzurum nie jest Warszawą. Mieszka tam ok. 360 tysięcy ludzi. Nie jest to bardzo małe miasto, ale zarazem spokojne do tego, aby koncentrować się na piłce i na tym, czego potrzebuję. Klub jest dobrze zorganizowany, ma bazę treningową – coś w stylu LTC w Książenicach. Kibice bardzo wspierają Erzurumspor. Słyszałem, że tłumnie wybierają się na lotnisko, aby przywitać nowych piłkarzy. Ale w trakcie pandemii takie odwiedziny nie są po prostu możliwe. Ogólnie, jestem zadowolony z tego, że tutaj trafiłem.

Trudno było rozstać się z Legią?

- Na pewno tak. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie każdy może trafić do Legii, nie jest to takie proste. Opuściłem bardzo dobry zespół. Trudno odchodzi się z takiego klubu. Takie jest jednak życie.

Rozstałem się z bardzo dobrą drużyną, szatnią pełną fajnych ludzi, dobrym trenerem… Niełatwo opuszcza się takie miejsce. Przez ostatni rok nie mogłem pokazać wszystkiego na co mnie stać, przez co czuję niedosyt. Miałem trochę pecha. Na pewno miałem w tym miejscu coś do udowodnienia, ale zdecydowałem się na pożegnanie z Łazienkowską.

Trener Vuković cały czas mocno w ciebie wierzył, mimo to zdecydowałeś sie odejść. Zwykle jak trener ufa zawodnikowi, to ten nie spieszy się z odejściem.

- Z trenerem Vukoviciem miałem bardzo dobry kontakt. Bardzo mnie lubił. Na pewno były momenty, w których musiał mnie trochę ochrzanić. Jestem jednak takim człowiekiem, że czasami muszę oberwać. Przed transferem rozmawiałem z trenerem. Szkoleniowiec mnie zrozumiał. Dla niego rodzina też jest na pierwszym miejscu.

Podobno na koniec pobytu w Legii była jakaś awantura, wylądowałeś nawet na dywaniku u dyrektora Radosława Kucharskiego. O co chodziło?

- Ucinając wszelkie dyskusje – nie miałem sprzeczek z trenerem Aleksandarem Vukoviciem, ani z dyrektorem sportowym, Radosławem Kucharskim. Byłem i jestem z nimi w bardzo dobrych relacjach. Miałem jedynie problem z doktorem. Było to związane z moim leczeniem.

Najlepsze i najgorsze wspomnienie związane z Legią?

- Za bardzo nie było jakichś gorszych momentów. Pamiętam rewanż z Rangers FC i porażkę w ostatniej minucie. Nie grałem w tym meczu, oglądałem spotkanie przed telewizorem. To była chyba najgorsza chwila. Wcześniej nie straciliśmy żadnego gola w siedmiu meczach eliminacyjnych, a nagle straciliśmy jedyną bramkę w doliczonym czasie gry… Bardzo szkoda.

Najlepsze momenty? Na pewno mistrzostwo Polski. Było sporo dobrych wspomnień, nie mogę wskazać jednego najlepszego.

Strzeliłeś ważnego gola z Lechem Poznań, w rundzie jesiennej. Od tamtego spotkania zaczęliście grać bardzo dobrze i maszyna o nazwie Legia się rozkręciła.

- Trener Aleksandar Vuković sam mówił, że od tego meczu wszystko się zaczęło. Dla niego było to bardzo spotkanie, a może i nawet najważniejsze. Mam podobne odczucia. Przystąpiliśmy do tego meczu po dwóch porażkach z rzędu: z Lechią oraz Piastem i po przerwie reprezentacyjnej.

Potem zagraliśmy z Lechem. Przegrywaliśmy z poznaniakami 0:1 i pokazaliśmy charakter. Odwróciliśmy przebieg rywalizacji, wróciliśmy do gry i wygraliśmy. Zwycięstwo w tym meczu okazało się niezwykle istotne. Nastąpiło przełamanie i później wszystko ruszyło. Zaczęliśmy bardzo dobrze prezentować się na boisku. Zatrzymała nas dopiero pandemia. Wydaje mi się, że gdyby nie ta wymuszona przerwa, to zdobyliśmy mistrzostwo jeszcze wcześniej, na pięć kolejek przed końcem. I nie byłoby tak dużo kontuzji.

Domagoj Antolić, Tomas Pekhart, Arvydas Novikovas

No właśnie, od maja w zespole było wiele urazów, nie byłeś wyjątkiem. Zastanawialiście się czemu tak się dzieje?

- Jednym z czynników była pandemia koronawirusa. Nie chcę mówić, że ktoś popełnił błąd lub błędy. Być może część z nich popełniłem ja, ale na pewno nie było tak, że to była tylko moja wina. Tyle mogę powiedzieć o kontuzji, z którą się zmagałem. Najgorsza była kontuzja łydki. Doznałem urazu po pandemii, podczas treningu. Kiedy wracałem do treningów, kontuzja sie odnawiała.

Chyba największym kłopotem było to, że gdy byłeś w dobrej formie, hamowały cię kontuzje.

- Zgadza się. Wracałem do optymalnej dyspozycji i nagle łapałem uraz. Nie były to długie kontuzje, poza ostatnią, która dotyczyła łydki. To było najgorsze. Nie zagrałem w żadnym meczu po powrocie do treningów, po pandemii. Jeżeli chodzi o problemy z sercem, to już dwa tygodnie po zabiegu ablacji serca byłem w kadrze meczowej. Potem normalnie trenowałem z zespołem na obozie w Turcji, a po przerwie zimowej grałem w ekstraklasie w lutym i na początku marca. Kłopotów z sercem nie było zatem aż tak wielkich. Choć pamiętam, że się wystraszyłem. Przed meczem z Koroną w grudniu mocno mnie złapało, jeszcze przed spotkaniem. W trakcie meczu chciałem szybciej biec i nie mogłem. W końcu wezwał mnie trener, spytał co się dzieje. Odpowiedziałem, że mam kłopoty z sercem. Od razu mnie zdjął, choć chciałem zostać na murawie, jeszcze spróbować. Dobrze, że jednak nie zostawił mnie na boisku. Ale z perspektywy czasu uważam, że najtrudniejsza okazała się kontuzja łydki.

A myślaleś o tym, co by było gdyby trener cię posłuchał i zostawił na boisku?

- Była taka chwila refleksji. Mówi się, że piłkarz musi zostawić zdrowie na boisku. Ja dosłownie mógłbym je tam zostawić...

Czemu leczenie urazu łydki trwało tak długo?

- Nie trwało długo. Kontuzja łydki odnowiła się trzy razy. Wychodziłem na boisko i trach – problem z łydką. Wróciłem do zdrowia, i ten sam kłopot. I potem to samo. Tak jak mówię, uraz powtórzył się trzykrotnie, przez co tak się to wszystko przedłużyło.

Zagrałeś w sumie 24 mecze w Legii, zdobyłeś 4 bramki i miałeś też 6 asyst - dużo czy mało?

- Patrząc na to, że opuściłem trochę spotkań z powodu kontuzji, to są to dobre liczby. Nie było źle. Jestem jednak w stu procentach pewny, że gdybym nie miał aż tylu urazów, to statystyki byłyby jeszcze lepsze. Na pewno by tak było. Dałbym Legii dużo więcej.

Walerian Gwilia, Arvydas Novikovas

W tym momencie Legia ma małe problemy ze skrzydłowymi. Paweł Wszołek jest izolowany, Mateusz Cholewiak miał uraz. Był zatem poniekąd odpowiedni moment, żebyś mógł wskoczyć do składu i zagrać np. z Omonią.

- Gdybym był gotowy do gry, to zrobiłbym wszystko, aby pomóc drużynie. Nie wiem jednak czy wówczas byłbym gotowy do rywalizacji. W tym momencie zacząłem normalnie trenować w Turcji, wszystko wydaje się w porządku. Nie mam problemów z łydką. Nie wiem jak by to było, gdybym dalej był w Legii, czy mógłbym występować np. w podstawowym składzie. Myślę, że na pewno mógłbym wchodzić na ostatnie pół godziny, ale mógłbym nie być gotowy do gry od pierwszej minuty.

Co było przyczyną porażki Legii z Omonią?

- Nie chcę nikogo bronić, ale sędzia też zrobił swoje. Uważam, że Igor Lewczuk nie powinien zostać ukarany czerwoną kartką. Pierwszy faul popełnił Walerian Gwilia, a nie Igor. Druga żółta kartka dla Lewczuka również była wątpliwa. Arbiter nie musiał jej pokazywać. Dużo przewinień było na Luquinhasie. Jeden z środkowych pomocników Omonii powinien przedwcześnie wylecieć z boiska, jeżeli wcześniej spotkało to Lewczuka. No i rzut karny na Kante… Stuprocentowa "jedenastka", nie wiem, jak sędzia mógł jej nie podyktować. A to zmieniłoby przebieg gry. Do karnego podszedłby chyba Domagoj Antolić. Gdyby go wykorzystał, byłoby 1:1, a po serii rzutów karnych by to jakoś poszło i Legia by awansowała.

Legia nie zagrała najlepszego meczu, lecz przez spory czas grała w osłabieniu. Potem był jeszcze 10-minutowy moment, w którym bardzo atakowaliśmy. Szkoda, ale sędzia również dał się we znaki.

Legia odpadła z eliminacji Ligi Mistrzów, ale przed nią eliminacje Ligi Europy. Spodziewasz się, że w końcu uda się awansować do fazy grupowej? Bo w ostatnim czasie tego brakowało.

- Tak, wiem. Mam nadzieję i bardzo chciałbym, żeby Legia awansowała do Ligi Europy. Wszyscy zawodnicy są gotowi, aby wykonać ten krok. Liczę na to, że dadzą radę i trafią do europejskich pucharów.

Miałeś okazję trenować w nowym ośrodku Legii, Jak wrażenia, jak ci się podoba LTC?

-  Nie wiem czy jakiś klub w Europie ma taki ośrodek, jak Legia. Jest tam wszystko, czego potrzebuje piłkarz. Świetne warunki dla młodych zawodników, którzy tam mieszkają. Bardzo dobre miejsce, zarówno dla młodzieży jak i dla pierwszej drużyny. LTC nie ma żadnych minusów, tylko same plusy.

Przyjemnym dodatkiem była też hala, w której można było pograć w koszykówkę. Chyba lubiłeś się tam pojawiać.

- Tak jest. Trochę pograliśmy tam w kosza. Niedużo, ale zawsze coś. Rywalizowałem nawet z trenerem Vukoviciem, ze wszystkimi… Fajne miejsce do spędzania czasu wolnego.

Gdybyś mógł cofnąć czas, to przeszedłbyś do Legii drugi raz czy może jednak byś się zastanowił dłużej?

- Nic bym nie zmieniał i drugi raz przeszedłbym na Łazienkowską. Czemu miałbym coś zmieniać? Wszystko byłoby tak samo, podjąłbym identyczny ruch. Myślę, że transfer do Legii – mimo kontuzji – był dla mnie krokiem naprzód.

Polecamy

Komentarze (136)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.