News: Bartosz Bereszyński: W dołku nie jesteśmy

Bartosz Bereszyński: W dołku nie jesteśmy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

04.03.2013 21:48

(akt. 10.12.2018 02:15)

- Nie jesteśmy w dołku, to raczej mały falstart. Według mnie, nasze przygotowanie fizyczne jest bez zarzutu. Pod tym względem wyglądamy dobrze. Bardziej brakuje nam poukładania sobie wszystkiego w głowie, ale jeśli uda nam się z tym uporać, a dodatkowo szybciej zaczniemy grać piłką, to powinniśmy odpalić i zacząć wygrywać - mówi w rozmowie z Legia.Net Bartosz Bereszyński, który w sobotnim spotkaniu z GKS-em Bełchatów zagrał przez dwadzieścia minut po tym, jak zastąpił na boisku Jakuba Koseckiego.

Jest chyba jeden sposób na zmazanie plamy na honorze po meczu z GKS-em Bełchatów.

 

- Oczywiście, trzeba wygrać z Podbeskidziem. To jedyna słuszna odpowiedź. Wszyscy – piłkarze, sztab szkoleniowy oraz kibice, chcą trzech punktów w Bielsku i po to się tam wybieramy.


Jak wygrać na obiekcie Podbeskidzia?


- Przede wszystkim, musimy zdobyć bramkę. W meczu z GKS-em Bełchatów na stadionie przy Łazienkowskiej, ta sztuka nam się nie udała. Koronie strzeliliśmy dwie bramki, ale straciliśmy trzy. Teraz musimy trafiać do siatki rywali i nie dopuścić do tego, aby przeciwnicy też cieszyli się z bramek.


Tylko, że znowu nie będzie łatwo. Rywale mogą zamurować bramkę, a Legia jedzie na niewdzięczny teren.

 

- Myślę, że w polskiej lidze nie ma łatwych spotkań. Takim meczem miała być potyczka z Bełchatowem, a wiadomo jak wyglądało to w praktyce – było ciężko. Każdy nastawia się na mecze z Legią, które dla wszystkich ekip są bardzo prestiżowe.


Robiły na was wrażenie niepochlebne tytuły w prasie czy negatywne opinie w internecie?


- Myślę, że nikt nie musi nas tym dodatkowo mobilizować. Czujemy w sobie wielką chęć zwyciężania. Każdy z nas ma ten sam cel czyli zdobycie upragnionego mistrzostwa kraju. Nikt nie może nas zagrzać do walki lepiej, niż my sami to zrobimy.


Legia jest w dołku?

 

- Nie można tego tak nazwać. Zaliczyliśmy malutki falstart, ale z czasem, kiedy odniesiemy zwycięstwo w lidze, odpalimy i wrócimy na właściwe tory.


Dużo mówi się o złym przygotowaniu fizycznym drużyny. Jak ty odbierasz takie zarzuty, bo w meczu z GKS-em, właściwie tylko Ty i Jakub Kosecki mieliście na tyle dużo szybkości, by wyprzedzać rywali.

 

- Widzieliśmy statystyki z systemu Amisco, który działał na stadionie podczas meczu z Brunatnymi. Według nich, nie wyglądaliśmy źle pod względem fizycznym. Wiadomo, że z trybun można mieć różne odczucia, ale nie sądzę, że to wina kondycji i przygotowania. Wszyscy dobrze czuli się na boisku, ale to, że nie wychodziły nam zagrania, nie jest tego winą. Mamy duże umiejętności i wszystko bardziej siedzi w głowach. Trzeba się przełamać psychicznie, szybciej grać piłką i powinno być dobrze.


Po transferze do Legii, spodziewałeś się, że już w pierwszym meczu z Koroną wyjdziesz w pierwszym składzie?

 

- Gdybym wiedział, że nie będę tu brany pod uwagę przy ustalaniu osiemnastki meczowej na mecze Ekstraklasy, to poszedłbym ogrywać się na przykład do drugiej ligi. Od początku, walczę jednak o to, aby móc na boisko wychodzić w pierwszym składzie. Chcę robić wszystko, aby się rozwijać i transfer do Legii był dla mnie krokiem do przodu. Celem są teraz zwycięstwa stołecznego klubu, a ja, chciałbym w nich mieć jak największy udział.


W piątek, liczysz, że wyjdziesz w pierwszym składzie na mecz z Podbeskidziem?


- Tego jeszcze nie wiem. Wszystko zależy od trenera. Na zajęciach, staram się wykonywać ćwiczenia najlepiej jak tylko potrafię. Daje z siebie wszystko na treningach. Nie będę zły jeżeli usiądę na ławce, a jeśli dostanę szansę wejścia na murawę w trakcie spotkania, to zrobię wszystko aby pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

 

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.