Domyślne zdjęcie Legia.Net

Białas: Mięciel by mnie nie zdradził

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

25.03.2010 09:03

(akt. 16.12.2018 08:55)

Napastnik Legii Marcin Mięciel wczoraj trenował z drużyną po raz pierwszy od czasu, gdy zgłosił niedyspozycję przed sobotnim meczem ze Śląskiem Wrocław. Trener Stefan Białas i piłkarz wyraźnie odrzucają pogłoski o tym, że zawodnik uniósł się ambicją, gdy dowiedział się, że usiądzie na ławce, a w pierwszym składzie wystąpi Dong.

Aby umowa Mięciela z Legią została automatycznie przedłużona, piłkarz do końca sezonu musi rozegrać 691 minut (tyle brakuje mu do zapisanych w kontrakcie 1500). W każdym z dziewięciu meczów musi więc grać przynajmniej przez 77 minut. Każda stracona minuta na ławce może skutkować nieprzedłużeniem umowy. - Na pewno już nie rozegram tylu minut, ale to nie znaczy, że decyzja będzie negatywna. I tak wszystko zależy od władz klubu. W sobotę miałem dreszcze i gorączkę. Te pogłoski to idiotyzm - mówi Mięciel, który na pół godziny przed sobotnim meczem został ponownie przebadany i puszczony do domu.

Nie trenował przez sześć dni, brał antybiotyki, miał prześwietlenie płuc, lkóre jednak nic nie wykazało. W niedzielę miał nie odbierać telefonów od trenera. - Miał po prostu wyłączoną komórkę, nie że nie odbierał. Dzień później przyszedł do klubu i powiedział, że we wtorek może już trenować. Nie zgodziłem się, powiedziałem mu, żeby odpoczął jeszcze jeden dzień - tłumaczy Białas. I dodaje: - "Miętowy" nie jest człowiekiem, który by mnie zdradził. znam go od tylu lat, dlatego wierzę, że poczuł się źle. To zresztą narastało całą sobotę - dodaje szkoleniowiec Legii.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.