News: Bogusław Leśnodorski: Chcemy grać różnorodnie

Bogusław Leśnodorski: Chcemy grać różnorodnie

Marcin Szymczyk

Źródło: TOK FM, Legia Warszawa

22.07.2015 00:47

(akt. 07.12.2018 21:59)

- Cenię bardzo Andrzeja Iwana oraz jego opinię, ale nie zgadzam się z ogromną krytyką trenera Henninga Berga, żądaniem jego zwolnienia i propozycją zatrudnienia Dariusza Wdowczyka. Pan Andrzej to kawałek historii polskiej piłki. Szkoda, że osobiście nie mogłem go poznać. Z całym szacunkiem, nie ma jednak wpływu na decyzje personalne klubu. Ten doradczy głos nie przebija się do świadomości osób rządzących Legią. Od jakiegoś czasu postanowiłem mniej czytać i jestem często dzięki temu zdrowszy i mam świeższy umysł. Co do osoby Dariusza Wdowczyka… W Polsce jest wielu dobrych trenerów. Jako klub robimy duży progres organizacyjny. Jesteśmy dobrym miejscem pracy i wielu szkoleniowców będzie takim miejscem pracy zainteresowanych. Nie rozważamy jednak teraz takiej kandydatury – mówi prezes Legii Bogusław Leśnodorski w audycji „TOK gra Legia”.

- Media tworzą rzeczywistość. Tak jest nie tylko z Henningiem Bergiem, ale również z tematami transferowymi. To niesamowite jak ktoś np. potrafił stworzyć zainteresowanie jakimś graczem, później wykreować negocjacje transferowe, a później napisać, że ten gracz nie jest dla Legii. A my tym piłkarzem nawet nie byliśmy zainteresowani. To jest specyfika mediów, lud chce igrzysk. Szkoda tylko, że część osób nie potrafi podejść do tego z odpowiednim dystansem, tylko angażuje emocje, co później nakręca pewną spiralę jeszcze większych emocji, szczególnie na portalach społecznościowych.


- Jest kilka aspektów oceny trenera, środowisko wokół klubu również jest aspektem istotnym. Ale ważne jest również to, co się dzieje wewnątrz i wyniki zespołu. W żadnym poważnym klubie nie jest tak, że pozycja jest słabsza czy gorsza. Zawsze jest taka sama, póki dana osoba jest trenerem. Powiem taką ciekawostkę – spotkałem się z prezesem klubu, który również gra w pucharach. I ten prezes się śmiał, że jego trener krytycznie wypowiadał się o rotacjach Henninga Berga, po czym sam zmienił całą jedenastkę (śmiech). Jak widać trenerzy również się uczą, zmieniają zdanie. To dobrze. W Legii jest wysoka kultura wygrywania, gra się zawsze o zwycięstwo i po porażkach zawsze będziemy rozczarowani. Powinna być też kultura przegrywania, ale mam nadzieję, że tego nie będziemy się musieli uczyć w dłuższej perspektywie czasowej.


- Wiem, że Henning Berg na konferencjach prasowych bywa wkurzający, ale on te konferencje traktuje jako część komunikacji z zespołem. W Europie jest wiele kultur wypowiedzi, nasz szkoleniowiec ma taką, jaką ma. Wiem, że wiele osób to drażni, też nie jestem fanem tej formuły wypowiedzi – szczególnie po przegranych meczach. On chce podejść do tego bardzo profesjonalnie, mówi to, co naprawdę myśli. Piłkarzy rozlicza z zadań jakie wykonali na boisku. Czasem jest tak, że oni dobrze pracowali, zgodnie z założeniami, a mimo to wynik nie był najlepszy. A tymczasem jemu by było łatwiej, gdyby po przegranych meczach mówił, że graliśmy źle. Decyzja jednak należy do niego. Nie ma zbyt wiele empatii w sobie, mało się uśmiecha.


- Naszą rolą, jako klubu, jest to by co jakiś czas zastanawiać czy piłkarz, pracownik biurowy, trener, jest najlepszą osobą na stanowisku. Tak samo było z Henningiem Bergiem i robimy to niezależnie od tego czy wygrywamy, czy przegrywamy. W Legii wszyscy oczekują otwartej gry, wielu bramek i zwycięstw. A na boisku często jest inaczej – mamy dysonans między byciem widowiskowym i skutecznym. Chodzi o znalezienie złotego środka. Przez ostatnie pół roku nie wychodziło nam to najlepiej.


- Avram Grant był na stadionie Legii, wpada na Łazienkowską co jakiś czas, ma polskie obywatelstwo. Ma sporo wolnego czasu i jak jest w Polsce to zawsze wpada na mecz. Rozmawiałem z nim dopiero po meczu. Mówił, że zdarzają się takie spotkania, że to początek sezonu i nie ma co wyciągać pochopnych wniosków.


- Nie chcę komentować zachowania kibiców podczas meczu z  Botosani. Nie powinienem być tutaj filrtem pomiędzy trybunami i boiskiem. Kibice mają to do siebie, że wyrażają emocje i tyle mam do powiedzenia.


- Fajnie zagraliśmy ze Śląskiem, dwoma napastnikami. Pomysł na to był już dawno, ale nie było odpowiednich wykonawców. Trener może chcieć taką i taką taktykę, ale potrzebni są do tego ludzie, którzy wypełnią nakreślone zadania. Szukaliśmy atakujących innych od siebie, uzupełniających się i potrafiących grać w piłkę. We Wrocławiu, czy nawet z Botosani, zarówno Niko jak i Prijović dobrze wyglądali. Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy grali różnorodnie, mniej przewidywalnie.


- Michał Masłowski we Wrocławiu został wsadzony na niezłego konia… Zgubił się całkowicie na nieswojej pozycji. Ale jest dla niego miejsce w tej układance. Sezon będzie długi, taką mam nadzieję. Wierzę, że trener będzie miał dużo możliwości i „Masło” dostanie nie raz, nie dwa, swoją szansę. Mam nadzieję, że zawodnik czy może dwóch jeszcze do nas dołączą – myślę o skrzydłowym i lewym obrońcy. O jakiej różnorodności mówię? Choćby o tym, że skrzydłowi mogliby się czasem zamienić pozycjami i dośrodkować w pole karne z lepszej nogi, w pełnym biegu, skoro w polu karnym mamy większą siłę rażenia.


- Z transferami jest teraz tak, że trzeba wytrzymać ciśnienie i zrobić te które się chce, a nie te, których się ludzie domagają. Chcemy pozyskać dwóch piłkarzy na wspomniane wyżej pozycje, ale jest też kilku piłkarzy na innych pozycjach, którym również się przyglądamy. Będę tajemniczy, bo spekulacje transferowe nikomu nie pomagają, a wprowadzają sporo złej krwi.


- Nie jadę do Botosani, to początek sezonu, okres gorący, nie na podróże. Musimy pozamykać wiele spraw by klub szedł do przodu. Myślę, że jesteśmy lepszą drużyną od Rumunów i powinniśmy sobie dać radę.

Audycji można posłuchać pod TYM ADRESEM

Polecamy

Komentarze (288)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.