News: Bogusław Leśnodorski: Do końca roku trzeba zakończyć konflikt właścicieli

Bogusław Leśnodorski: Do końca roku trzeba zakończyć konflikt właścicieli

Marcin Szymczyk

Źródło: Puls Biznesu

28.10.2016 11:37

(akt. 07.12.2018 12:54)

- Logika sporu jest taka, że musi zakończyć się zmianami właścicielskimi. Musimy rozmawiać. Innego scenariusza nie przewiduję. Będę dążył, aby do końca roku rozwiązać konflikt. W średnim terminie nie szkodzi on klubowi, w dłuższym - zacznie. Zawsze tak jest, chodzi o atmosferę, zaangażowanie osób tu pracujących, nawet piłkarzy. Nie mamy innego rozwiązania. Absolutnie nie chcę przenosić tego konfliktu na przyszły rok, na rundę wiosenną, która pod względem sportowym będzie bardzo ważna - mówi na łamach "Pulsu Biznesu" Bogusław Leśnodorski.

- Upublicznienie konfliktu sprawiło, że pojawiło się kilku inwestorów, którzy gotowi są wyłożyć pieniądze i odkupić akcje. Trudno prowadzić konkretne rozmowy, jeśli najpierw sami, we trzech, nie podejmiemy decyzji, w jaki sposób rozwiązać spór. Geograficzne kierunki są znane, nie ma tu żadnego zaskoczenia. Trend jest taki, że w Europie inwestują podmioty z Bliskiego i Dalekiego Wschodu, z Chin. Nie jestem jednak przekonany, czy to najlepsze rozwiązanie. Na pewno zarząd powinien je przeanalizować. Zawsze jednak uważałem, że najstabilniejsze są kluby, które funkcjonują w znacznie szerszym akcjonariacie. Bogaty szejk czy oligarcha może dołożyć kilkaset milionów, ale nie znam przypadku, by dzięki temu zbudował dobrze funkcjonującą organizację - mówi prezes Legii Warszawa. I ma propozycję.


- Prawdziwymi właścicielami Legii Warszawa są osoby, które inwestują w nią swoje emocje. Chciałbym więc oddać klub w ręce kibiców. Dziś nie wiem, ile procent, nie wiem, za ile, ale wiem, że byłoby to najzdrowsze rozwiązanie, zresztą wcześniej wstępnie dyskutowane. Mamy wzorce ze świata, możemy z nich korzystać. Taka jest więc moja propozycja: upublicznienie klubu i sprzedaż części akcji fanom. Zbudowanie stabilnego układu, a taki byłby, gdybyśmy wybrali ścieżkę włączenia do grona właścicieli kibiców, może tylko pomóc zbudować długoterminowy sukces. Zadziała magia wielkich liczb. Jeśli potrzebujemy 15 mln zł, 15 tys. kibiców musi wydać po 1000 zł. To realne. Oczywiście nie byłyby to tylko akcje, ale cały pakiet z dodatkowymi elementami związanymi z klubem. Organizacyjnie, technicznie, finansowo jesteśmy przygotowani do dość szybkiego upublicznienia. Przechodzimy proces licencyjny, jesteśmy regularnie audytowani - dodaje prezes Legii.


Innego zdania jest jednak Dariusz Mioduski. - Mówienie o upublicznieniu akcji klubu piłkarskiego może brzmi atrakcyjnie, ale w polskich warunkach obecnie jest nierealne. Wystarczy spojrzeć na doświadczenia Cracovii lub Ruchu Chorzów. W 2012 r. z ponad 73 tys. akcji Cracovii sprzedano, za około 52 tys. zł, zaledwie 112. Może jeszcze przyjdzie czas na takie rozwiązania, ale dzisiaj kluby potrzebują przede wszystkim stabilnej sytuacji właścicielskiej i długoterminowej strategii rozwoju. Jestem jednak gotów na poważne rozmowy, które doprowadzą do komercyjnego zakończenia sporu właścicielskiego. Powinny one jednak odbywać się w gabinetach - studzi emocje Mioduski i dodaje. - Cały czas jestem gotów do rozmów. Zależy mi na rozwiązaniu problemu ze względu na dobro Legii, ale nie jestem zdeterminowany. Moja opcja wykupu jest bezterminowa. Mam czas.


Cały artykuł można przeczytać w najnowszym wydaniu "Pulsu Biznesu".

Polecamy

Komentarze (94)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.