Bogusław Leśnodorski: Latem sporo wydamy na transfery

Czy w klubie są zajęcia z psychologiem i dlaczego piłkarze z nich nie korzystają?

- Uważamy, że tego typu zajęcia nie powinny być narzucone z góry, obowiązkowe i prowadzone razem. Niektórzy piłkarze korzystają z różnego rodzaju konsultacji, szeroko pojętego treningu mentalnego. Pracujemy nad tym, by taka osoba na stałe się opiekowała klubem, znała uwarunkowania zawodników i sytuację w klubie. To ważna kwestia i nie można jej lekceważyć. Uważam, że 90 procent tego co się złego dzieje na boisku, to właśnie głowa. Sport na wysokim poziomie rozstrzyga się właśnie w głowie.

Wydaje się jednak, że wiosną głównym problemem Legii jest brak Miroslava Radovicia.

- Na jesieni ostatnie mecze graliśmy bez „Rado” i wyglądało to dużo lepiej, niż wygląda teraz. Natomiast odszedł od nas nie tylko najlepszy zawodnik Legii, ale i całej ligi i w związku z tym jest to osłabienie – bez dwóch zdań. Mimo wszystko uważam, że potencjał tej drużyny jest dużo większy, niż pokazuje ostatnio. Co do Radovicia, to było wiele aspektów za tym, by został i wiele też przeciw. W sumie na koniec nie dziwię się, że podjął taką decyzję.

Ile latem Legia wyda na wzmocnienia?

- Wygląda na to, że sporo. Najpierw musimy wygrać mistrzostwo Polski, a potem będzie moment, w który chcemy zrobić duży i jakościowy krok do przodu.

A myślał pan o sprowadzeniu zawodnika dla ludu?

- Nie i myślę, że to byłby błąd. Super by było sprowadzić faceta, który bardzo wiele da drużynie, a przy okazji będzie idolem mas. Ale finansowo nie jesteśmy gotowi, by sprowadzić piłkarza z przeszłością w najlepszych klubach, ale już będącego na finiszu swojej kariery.

Zapewne będą też odejścia zawodników. Czy w końcu sprzeda pan Michała Żyrę za cenę ustaloną przez rynek, czy będzie pan żądał 5 milionów euro?

- Ustaliliśmy, że jeśli w tym okienku pojawi się dla niego dobra oferta, która w jakimś stopniu będzie też satysfakcjonowała klub, to będzie mógł odejść.

Co się stanie z trenerem Bergiem, jeśli nie zdobędzie tytułu mistrza Polski, nie wygra finału Pucharu Polski?

- Nie mamy takiego poczucia, że wszystko zostało zrobione dobrze i wynik jest jedyną zmienną, pozwalającą ocenić prace trenera. Dziś nie rozważamy takich scenariuszy. Ogólnie jesteśmy zadowoleni z pracy norweskiego szkoleniowca.

Czym zajmuje się kierownik do spraw rozwoju sportowego, Dominik Ebebenge?

- Odkąd ja jestem w klubie Dominik wykonał tytaniczną pracę w budowaniu marki klubu, relacji, znajomości rynku piłkarskiego, również na poziomie różnych organizacji. Mimo młodego wieku ma już na swoim koncie wiele lat doświadczenia w piłce. Poziom jego inteligencji i wiedzy jest bardzo wysoki. Często uznanie z jakim się spotykamy w środowisku, jest efektem pracy Dominika.

Frekwencja na stadionie od trzech sezonów nie drgnęła. Jest program Legiony czy dzięki niemu od nowego sezonu będzie wyglądała lepiej?

- Zaskoczeniem był brak efektu pierwszego mistrzostwa. Wydawało nam się, że po latach porażek, jak przyjdą sukcesy to wszystko wydarzy się samo. Tak się jednak nie stało. Meczów przybyło – oprócz ligi i PP pojawiły się europejskie puchary, stadion był zamykany. To wszystko powoduje, że frekwencja nie rośnie, choć według naszych danych 10 procent więcej kibiców na stadionie się pojawia. Ale to się wszystko rozkłada, niektórzy nie są w stanie chodzić na trybuny dwa razy w tygodniu. Wielu kibiców wybiera więc mecze, na które uczęszcza.