News: Leśnodorski i Żewłakow gościli w "Cafe Futbol"

Bogusław Leśnodorski: Ljuboja będzie nam pomagał

Stanisław Rudzki, Marcin Szymczyk

Źródło: sport.tvp.pl

08.12.2014 23:58

(akt. 04.01.2019 12:34)

Bogusław Leśnodorski na antenie TVP Sport przyznał w rozmowie z Dariuszem Szpakowskim, że Danijel Ljuboja wkrótce będzie pracował dla Legii. Tym razem w roli skauta, który będzie miał za zadnie pomagać włodarzom przy transferach z ligi francuskiej i monitorowaniu zawodników z tej części Europy. Prezes w rozmowie opowiedział też o kibicach Legii, karach od UEFY czy przyszłości takich graczy jak Orlando Sa czy Arkadiusz Piech.

- Być może wkrótce w naszych działaniach transferowych i skautingowych będzie pomagał nam Danijel Ljuboja. Zna bardzo dobrze rynek francuski, zna też ligę polską i jej realia - powiedział prezes Legii.


Danijel Ljuboja po transferze z Legii znalazł miejsce we francuskim RC Lens. Serb zaliczył udany start. Był ważnym ogniwem w sukcesie jakim był awans tej drużyny do Ligue 1. W 33 spotkaniach trafił do siatki 8 razy i tyle samo asystował. Można śmiało powiedzieć, że "Ljubo" nie stracił na jakości. Niestety później, było już gorzej. Skończyło się treningami z drużyną rezerw. Nie pozwolono mu również na wyjazd na przedsezonowy obóz. Wszystko to sprawiło, że Ljuboja zdecydował się zakończyć swoją barwną karierę. 


Poniżej zapis rozmowy z prezesem Bogusławem Leśnodorskim.


- Sezon kończy się dopiero za pół roku, trzeba grać do końca, w piłce wszystko się może zdarzyć. Ale cieszę się, że odnosimy sukcesy, one pozwalają uwierzyć w sens tego, co się robi. Płyniemy w obranym kierunku, ale czasem trafiamy na różne przeszkody, często w najmniej spodziewanych okolicznościach. Każde takie potknięcie bardzo boli. Weźmy za przykład sprawę pomyłki w meczu z Celtikiem, to splot wielu wydarzeń. Nie ma sensu do tego teraz wracać, wszyscy ponieśliśmy konsekwencje tego błędu.


- Lata konfliktu na linii klub – kibice za rządów ITI nie przyniosły nic dobrego w kwestii trybun, staliśmy w miejscu, nie rozwijaliśmy się, nic się nie zmieniło. Dlatego my postawiliśmy na dialog z kibicami, których jest bardzo dużo. Trybuny to dziesiątki tysięcy istnień ludzkich, o różnych przekonaniach i postawach. To jest przekrój polskiego społeczeństwa. My próbujemy często jednostkom wyperswadować, że szkodzenie klubowi nie przynosi nic dobrego. Zachowania niezgodne z regulaminem, to nie jest tylko nasz problem. Choćby w Anglii pirotechniki jest więcej niż w Polsce, tylko tego się nie pokazuje. Natomiast zachowania chuligańskie zeszły do niższych lig, natomiast to nie znaczy, że problemy zniknęły. Sama pirotechnika… to jest fajna część widowiska. Natomiast dziś jest nielegalna i nie ma co być jej zwolennikiem bądź przeciwnikiem. Ale uważam, że Pirotechnika używana z głową jest w porządku.


- Nigdy nie byliśmy za odpowiedzialnością zbiorą, zawsze za indywidualną. Ale tutaj pojawia się odpowiedzialność materialna, wydaje mi się, że do wielu ludzi inny argument nie trafi. Realna groźba poniesienia konsekwencji materialnych działa na wyobraźnię. Nie będzie to łatwy proces, ale da się, jest to możliwe. Nie chcę się odnosić do oświadczenia grup kibicowskich, nie wiem kto dokładnie je wydał, ale wydaje mi się że było to dość niefortunne. Zdecydowana większość naszych kibiców jest świadoma, jakie zachowania są dobre, a jakie złe. Bardzo fajnie na blogu opisał sprawę Łukasz „Juras” Jurkowski, ten pogląd jest mi bliski. Były czasy konfliktów, nieporozumień, ale ostatnie dwa lata są takimi chwilami, w których trudno jest usprawiedliwić jakiekolwiek działania przeciwko klubowi czy próby konfrontacji. To co napisał jest kwintesencją całego zjawiska. Sama Żyleta to 40 tys. ludzi o różnych przekonaniach, charakterach, różnej zamożności. Cały czas rozmawiamy. W Warszawie wygląda to dobrze, ale problem wyjazdów jest o wiele bardziej skomplikowany. Gdy jeździmy po Europie, to dla naszej polonii, dla tej migracji, jesteśmy dużą atrakcją. Część tego środowiska traktuje to jako okazję do pokazania się w nienajlepszym stylu. To dotyczy w zasadzie wszystkich naszych meczów poza granicami naszego kraju.


- Trwają wyliczenia ile żeśmy już stracili na karach, ale jakbyśmy nie liczyli, to już straciliśmy za dużo... Mecz bez publiczności to strata kilkuset tysięcy złotych. Płacenie tych kar jest kompletną głupotą, co to ma wspólnego ze sportem?! To nie powinno mieć miejsca i tyle. My staramy się wydawać tyle, ile zarobimy. Jeśli chcemy się rozwijać, inwestować, prowadzić jakąś politykę na rynku transferowym, to musimy sprzedać jakiegoś piłkarza, by kupić innych. Latem z Legii nikt nie odszedł, przez ostatni rok rotacje w kadrze były małe. Pozyskanie piłkarzy musi być dopasowane pod każdym względem, choćby do taktyki i stylu gry preferowanego przez trenera. Mamy kilku chłopaków na oku i chcielibyśmy, aby do nas dołączyli. Siedem osób pracuje non-stop nad tym, byśmy w najbliższym okienku transferowym mogli podejmować świadome decyzje. W ten sposób minimalizujemy ryzyko. Być może wkrótce w naszych działaniach transferowych i skautingowych będzie pomagał nam Danijel Ljuboja. Zna bardzo dobrze rynek francuski, zna też ligę polską i jej realia.


- Jesteśmy w przededniu bardzo ważnego meczu o pierwsze miejsce w grupie w Lidze Europy. Do każdej kolejnej rundy trzeba się przygotowywać w skupieniu, nie rozbudzać zbytnio apetytów, robić swoje. Marzyć wolno, nawet o finale, ale realia są takie, że powinniśmy się skupiać na kolejnej przeszkodzie i nie wybiegać za bardzo w przyszłość.


- Przedłużyliśmy umowy z Vrdoljakiem, Radoviciem, młodzi mogą się od nich uczyć. Ale nie tylko od nich, jest przecież choćby Rzeźniczak. Trzon zespołu jest bardzo istotny – tak w szatni jak i na boisku. Piech i Orlando – czy odejdą? Zacznę od Portugalczyka, to co się dzieje u nas w szatni jest normą w Europie w klubach, które walczą o trofea. Kadra jest szeroka, ludzie ambitni i jest rywalizacja. Orlando walczy i jest coraz lepszy, jest w formie, ale Ondrej Duda z Miroslavem Radoviciem również wyglądają bardzo dobrze. Arek Piech – nie nazwałbym tego nietrafionym transferem. Po prostu tak się ułożył sezon, że on nie miał okazji grać. Przed sezonem nawet nie mieliśmy pewności, czy Marek Saganowski wróci do piłki. Na szczęście wrócił i to w bardzo dobrym stylu. Nieszczęściem Piecha jest konkurencja, dziś jest piątym napastnikiem…


- Kwestia akademii i jej terenów? To temat trudny i długi. Walczymy. Mam nadzieję, że po półtora roku rozmów i negocjacji, poziom świadomości każdej ze stron jest taki, że to jest projekt, który trzeba zrealizować.


- Jak wygląda mój dzień pracy? Spotkania, spotkania, spotkania… Od rana do wieczora trzeba podejmować decyzje. Z tym, że nie zawsze staram się mieć na wszystko wpływ. Weźmy pierwszy zespół, moją rolą jest animowanie tego co się tam dzieje, ale nie wpływanie na decyzje sztabu. Ja mogę rozmawiać z nimi, ale całkowicie pole do decyzji oddaję im, tak być musi – oni się znają najlepiej na swojej pracy.

Polecamy

Komentarze (84)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.