News: Bogusław Leśnodorski: Przestaję być prezesem Legii

Bogusław Leśnodorski: Styczeń będzie momentem prawdy

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

07.12.2015 10:21

(akt. 04.01.2019 12:21)

- Płacimy cenę za naukę i za nie najlepsze decyzje. Także za to, że zagraliśmy 60 meczów w sezonie, że Henning Berg latem zdecydował, że przy takiej liczbie nie będzie treningów, tylko przygotowania do konkretnego spotkania. Nie da się zawsze grać fizycznie na 100 proc. Tyle że Barcelona czy Basel ze słabszymi rywalami u siebie mogą zagrać na 70 proc. i wygrać, a jeśli my zagramy na 70, to dostaniemy od Zagłębia, ledwo zremisujemy z Podbeskidziem albo przegramy z Koroną - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prezes Legii, Bogusław Leśnodorski.

- Berg źle znosił presję, odszedł Radović, zimą Dudzie prawie nogę urwali, Vrdoljak i Żyro wypadli. To czwórka, na której opieraliśmy grę poprzedniej jesieni. Zaradzenie temu wymaga pomysłu, a nie było go widać. Jeśli trener coś tłumaczy i przynosi to efekt, wierzysz mu. Jeśli pięć razy nie przyniesie efektu, to zaczynasz się zastanawiać, czy nie zacząć robić po swojemu.


Drużyna była przeciwko Bergowi?


- Nie, ale pewności siebie nie było w niej w ogóle. Czerczesow jest mocnym przywódcą, podobnie jak Urban ma dużo empatii, indywidualnie podchodzi do graczy. Stara się z każdego wyciskać tyle, ile się da. Daje im poczucie, że robią postęp. To proste rzeczy. Lewczuk gra na prawej stronie środka obrony, bo lewą nogę ma słabszą. Gdy wcześniej grał na lewej stronie, często się mylił, bo był przerażony, nie wiedział, co robić. Wszyscy mówią, że gra lepiej, a on gra tak samo, tylko na swojej pozycji. Skrzydłowi wymieniają się pozycjami, Kucharczyk nie wrzuca na siłę tylko lewą nogą, ale czasami też prawą. Mamy dwóch napastników, którzy wbiegają pole karne, bo wierzą, że wrzutka będzie dokładna. Kiedyś biegł jeden, reszta nie wierzyła. Suma drobnych rzeczy. Czerczesow rozmawiał z Nawałką i wydaje mi się, że mogli znaleźć wspólny język, bo Rosjanin to profesjonalista, w dodatku otwarty. Przyjmuje, co inni mówią, wie, co się dzieje na świecie, słucha zawodników i wyciąga wnioski. Jest elastyczny.


- Jeśli porównujemy lato 2015 i 2014, to zrobiliśmy regres. Ale nie chcę winić Henninga, przyczyn była masa. Chociażby to, że się zamęczyliśmy. Wiosną jechaliśmy na oparach i teraz też. Jeśli piłkarz profesjonalnie się prowadzi, ma dobrą restytucję, pod względem fizycznym może grać co trzy dni. Ale już psychofizycznie nie jest to łatwe. Przykład Rzeźniczaka jest bardzo dobry. On nie stał się nagle gorszym piłkarzem. Po prostu przestał potrafić utrzymywać koncentrację przez 90 minut i robił rzeczy głupie.


Jesienią graliście czwórmecz - licząc juniorów i seniorów - z Midtjylland. Trzy razy przegraliście.

- Pierwszy mecz pierwsza drużyna zagrała słabo, przegrała pechowo, ale w naszej ocenie jesteśmy od nich dużo lepsi. Za to juniorów oni mieli zdecydowanie lepszych, w przeciwieństwie do naszych grali jak dorośli. Midtjylland to projekt budowany przed dziesięć lat, bez presji, w który zainwestowano bardzo dużo. Duńczycy mają bardzo dużo dobrych fundamentów. Akademię, szkółkę w Nigerii. Ich przez lata nie obchodził wynik, nikt się nie denerwował, gdy nie wygrali trzech meczów z rzędu. Piłkarze mogli się uczyć. To zupełnie inny projekt niż Legia. A ja nie wierzę, że takie pomysły wypalą długofalowo. Nie wyobrażam sobie, by Legia za dwa lata nie była dalej od nich. Co oni mogą jeszcze zrobić? Awans do Ligi Mistrzów nic nie zmieni.


Rok temu Legia uchodziła za polski Bayern...


To było bardzo nieszczęsne sformułowanie. Cieszę się, że wszyscy zeszli na ziemię.


Liga też nie ma już przekonania, że Legia jest nie do pokonania.


- Czuję to. I uważam, że to dla nas dobrze, choć oczywiście niebawem chcielibyśmy być hegemonem.


Mentalność też ma znaczenie. Inaczej wychodzi się na boisko z przeświadczeniem, że jest się gorszym od rywali.


- To musimy odbudować jak najszybciej. Nie akceptuję tego, że rywale nie czują się onieśmieleni na naszym stadionie. Dlatego podoba mi się styl Stanisława Czerczesowa, który chce, byśmy od razu ruszali agresywnie. Zapłaciliśmy za to cenę z Lechem, bo Rzeźniczak się potknął, ale generalnie nie dajemy przyjezdnym grać. Rywale muszą wiedzieć, że w Warszawie Legia będzie ich cisnęła.


Widzi pan tych, którzy mogą nie wytrzymać dwóch zimowych zgrupowań w Turcji?

- Koniec stycznia będzie momentem prawdy. Niektórzy odpadną.


Zapis całej rozmowy z prezesem Legii, Bogusławem Leśnodorskim można przeczytać na stronach sport.pl.

Polecamy

Komentarze (99)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.