Domyślne zdjęcie Legia.Net

Boruc najlepszym piłkarzem Euro

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

30.06.2008 09:13

(akt. 20.12.2018 07:50)

Bramkarz reprezentacji Polski <b>Artur Boruc</b> to największa gwiazda Euro 2008. Nawet Niemcy przyznają, że nie <b>Michael Ballack</b>, nie <b>Andriej Arszawin</b>, ale właśnie polski golkiper Celticu Glasgow był najlepszym zawodnikiem turnieju w Austrii i Szwajcarii. Mimo że Polak zagrał tylko w trzech meczach, według niemieckiego "Kickera" nie było piłkarza, który zaprezentowałby się lepiej od niego. Paradoksalnie, to może mu utrudnić zmianę barw klubowych.
Z Borucem mógł konkurować jedynie Rosjanin Arszawin, który do czasu półfinałowego meczu z Hiszpanami prowadził w klasyfikacji na najlepszego gracza finałów mistrzostw Europy, dystansując nieznacznie Boruca. Ale po fatalnym występie w tym ostatnim spotkaniu lider rosyjskiego zespołu został strącony z pierwszego miejsca przez bramkarza reprezentacji Polski. - Starałem się robić to, co mogłem. Przecież tyle lat trenuję, żeby czasem ktoś we mnie trafił. A przed mistrzostwami starałem się trochę przytyć, żeby zakryć jak największą część bramki. Chyba się udało - śmieje się w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Boruc. Bohater naszej reprezentacji wciąż nie może przeboleć, że w taki a nie inny sposób polski zespół pożegnał się z turniejem. Nie ma dla niego większego znaczenia, że był jedynym zawodnikiem, do którego kibice nie mogli mieć pretensji. - Nie zawiodłem? Ale na nic to się zdało. Bo źle mnie trafili kilka razy? Co powiedzieć? Trzeci raz mówiliśmy, że jedziemy na mistrzostwa. Trzeci raz twierdziliśmy, że mamy zajebistą grupę i możemy z niej wyjść. I co? Trzeci raz nas zlali - podsumowuje Boruc. Artur jest nieco zaskoczony pochwałami jakie zbiera po Euro 2008, bo przecież on także był częścią zespołu, którego występ na turnieju w Austrii i Szwajcarii zakończył się kompletną klapą. - W piłce nożnej najważniejszy jest wynik i oceniani jesteśmy przez pryzmat całej drużyny. Owszem, inaczej się przygotowujemy, trenujemy, ale bramkarz to część zespołu i z tego jest rozliczany. Indywidualne statystyki bardziej dotyczą napastników. Mają cztery sytuacje, dwie wykorzystają i tych pozostałych nikt nie pamięta. A my nie możemy pozwolić sobie na choćby jeden błąd. Przecież gdyby ktoś strzelił dla nas dwie bramki w meczu z Austrią, to o Borucu pewnie by nie mówiono - twierdzi nasz bramkarz. Boruc jako jeden z nielicznych nie zwala winy za niepowodzenie w meczu z Austrią na sędziego Howarda Webba. - Winni jesteśmy sami sobie, bo to my gramy w piłkę, biegamy po boisku. Daliśmy się sprowokować i to w takim momencie. Jesteśmy na tyle doświadczonymi zawodnikami, że nie powinniśmy do takiej sytuacji dopuścić. A sędziowie... Ja mam to na co dzień w lidze szkockiej. Czasem od razu można poznać, że mówiąc wprost, facet z gwizdkiem jest kibicem Rangersów. Ale mimo tego, grając tak, jak potrafimy, wygrywamy. I to powinniśmy zrobić w Wiedniu - podkreśla Boruc. Po tym co zaprezentował bramkarz reprezentacji Polski na Euro, cena jaką trzeba zapłacić za niego Celticowi poszła zdecydowanie w górę. Do tego stopnia, że niewiele klubów w Europie stać na wyłożenie wielkich pieniędzy za Boruca. Paradoksalnie więc, może się okazać, że ten turniej wcale nie pomoże mu w transferze z ligi szkockiej. - Jakieś zamieszanie wokół mojej osoby się zrobiło. Ja w sumie cieszę się, że cena za mnie rośnie, bo to coś znaczy. Może te mistrzostwa mi nie pomogły, ale na pewno nie zaszkodziły - kończy bramkarz reprezentacji Polski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.