Domyślne zdjęcie Legia.Net

Budowa stadionu Legii - ciąg dalszy

Źródło:

06.02.2003 19:10

(akt. 04.01.2019 01:55)

Budowa reprezentacyjnego stadionu, który w ciągu trzech lat planowano postawić w Warszawie, jest poważnie zagrożona. Legia Sportowa Spółka Akcyjna, czyli inaczej mówiąc pierwszoligowa sekcja piłkarska i CWKS Legia - resztówka po dawnym potężnym, wielosekcyjnym klubie - nie mogą się dogadać. Miasto, będące właścicielem gruntów przy ul. Łazienkowskiej, nie bardzo wie, czyją wziąć stronę, a poważnych inwestorów ta sytuacja odstrasza. 2 września 2000 roku w Kijowie, kilka godzin po zwycięstwie Polski nad Ukrainą, grupa wpływowych osób doszła do wniosku, że reprezentację już mamy, ale brakuje nam stadionu. Ci ludzie to członkowie Rady Patronackiej PZPN: były premier Jan Krzysztof Bielecki, prezes PLL LOT Jan Litwiński, prof. Zbigniew Religa, wiceminister finansów Rafał Zagórny, poseł Maciej Jankowski, Janusz Zaorski, Olaf Lubaszenko, Krzysztof Materna, sekretarz rady Jerzy Staroń oraz zaproszeni przez nich goście: prezes PZPN Michał Listkiewicz, wiceprezydent Warszawy Wojciech Kozak, wiceminister edukacji Krzysztof Kawęcki i trener Jerzy Engel. Wszyscy podkreślili potrzebę pilnych wspólnych starań "na rzecz budowy Narodowego Stadionu Piłkarskiego, wraz z inwestycjami towarzyszącymi, w miejscu obecnego Stadionu Dziesięciolecia w Warszawie", jak głosi protokół zebrania. Dobre intencje W ciągu roku słów nie przekuto w czyny. Awans reprezentacji Polski do finałów mistrzostw świata nie przyśpieszył niczego. Większe znaczenie miało co innego. 13 września 2001 roku, na dziesięć dni przed wyborami parlamentarnymi, minister obrony narodowej Bronisław Komorowski przekazał Agencji Mienia Wojskowego tereny Legii przy Łazienkowskiej. Dzięki temu przestała istnieć formalna przeszkoda, uniemożliwiająca potencjalnym inwestorom przebudowę Stadionu Wojska Polskiego lub budowę nowego na jego miejscu. Do tej pory kolejni właściciele Legii - wojsko, Daewoo, Pol-Mot - nie mogli robić na stadionie i w okolicach żadnych inwestycji, ponieważ teren nie był ich własnością. A kto zacznie budowę na cudzym? W związku z decyzją min. Komorowskiego sformułowano list intencyjny. Jego sygnatariusze zadeklarowali gotowość doprowadzenia do powstania Warszawskiego Parku Sportowo-Rekreacyjnego z nowoczesnym stadionem piłkarskim jako jego centralnym punktem. Jak to zrobić? Droga określona przez autorów listu wydawała się prosta. Po pierwsze, Agencja Mienia Wojskowego po przejęciu nieruchomości sprzeda ją CWKS Legia. Po drugie - CWKS Legia oraz Legia SSA (piłkarska) stworzą spółkę z o.o. z zarządem miasta stołecznego Warszawy, PZPN oraz innymi udziałowcami, której celem będzie budowa parku. CWKS Legia miała wnieść do spółki grunt oraz takie wartości niematerialne, jak np. logo klubu. SSA Legia i zarząd miasta Warszawy miały dać pieniądze, a PZPN - podjąć zobowiązanie, że reprezentacja będzie rozgrywać na tym stadionie mecze międzypaństwowe. Wszyscy podpisani pod listem utworzyli Komitet Wspierający Projekt Warszawskiego Parku Sportowo-Rekreacyjnego. Podpisy złożyło jedenaście osób, z których siedem nie pełni już swoich ówczesnych funkcji. Andrzej Jamrozek nie jest prezesem Agencji Mienia Wojskowego, Leszek Miklas przestał być prezesem Legii SSA, Wojciech Kozak i Ryszard Mikliński - wiceprezydentami Warszawy, Bronisław Komorowski - ministrem, Leszek Zachorowski - członkiem zarządu Pol-Motu, a płk Roman Polak - członkiem zarządu CWKS Legia. Komitet wspierający nigdy później się nie zebrał i od początku był fikcją. Wraz z decyzją ministra Komorowskiego upadł też pomysł zbudowania stadionu na bazie Stadionu Dziesięciolecia. Ziemia za trzy tramwaje Nie minął kolejny rok i 30 lipca 2002 roku w siedzibie Ministerstwa Obrony Narodowej i w obecności jego gospodarza, Jerzego Szmajdzińskiego (członka Rady Patronackiej PZPN), Wojciech Kozak już jako prezydent Warszawy oraz prezes Agencji Mienia Wojskowego Jerzy Rasilewicz podpisali umowę o kupnie przez miasto terenów, ograniczonych ulicami Łazienkowską, Myśliwiecką, Kusocińskiego (Kanał Piaseczyński) i Czerniakowską (Wisłostrada). Dzięki wcześniejszej decyzji Komorowskiego AMW mogła sprzedać ten grunt, a Kozak zrobił złoty interes, kupując go. Zapłacił z kasy miasta 16 milionów złotych za ponad 11 hektarów ziemi, szacowanej na minimum 59 mln zł. 16 milionów złotych to jest niewiele w budżecie miasta, liczącym 6 miliardów złotych. Tyle kosztują trzy nowoczesne tramwaje. Punkt listu intencyjnego, mówiący o sprzedaży terenów CWKS Legia, stracił aktualność. Zresztą, CWKS nie miałby za co dokonać zakupu. W rozmowie z "Rz" prezydent Kozak powiedział m.in.: - Warszawa zyska stadion, którego właścicielem stanie się samorząd. Do końca tego roku (2002 - przyp. red.) powinna powstać spółka, która zajmie się zagospodarowaniem terenów. Widzimy w niej między innymi CWKS Legia, SSA Legia, PZPN, Polski Związek Tenisowy. Szukamy poważnych firm prywatnych. Planujemy modernizację stadionu Wojska Polskiego. Będzie to nowoczesny stadion na 35 - 40 tys. widzów. Koszt jego budowy wyniesie 50 - 60 mln dolarów. Dzisiaj taki stadion buduje się mniej więcej półtora roku. Mam więc nadzieję, że w połowie roku 2005 będzie gotowy. Wariant hiszpański Wojciech Kozak miał jak najlepsze intencje, ale nie przewidział jednego - że wraz ze stratą stanowiska prezydenta Warszawy przestanie mieć jakikolwiek wpływ na budowę stadionu. Mimo że jest dziś przewodniczącym Rady Miasta Stołecznego Warszawy, w sprawie stadionu nie ma nic do powiedzenia. - Proszę mnie traktować wyłącznie jako lobbystę - mówi. Lobby na rzecz stadionu jest potrzebne. Po wyborach samorządowych obraz sił politycznych w stolicy zmienił się zasadniczo. Prawo i Sprawiedliwość, mające większość w stołecznych władzach, nigdy nie kojarzyło się ze sportem. O ile Wojciech Kozak przychodził na mecze, a ostatnio został prezesem klubu koszykarskiego Polonia Warbud, o tyle Lecha Kaczyńskiego nikt na stadionie nie widział, podobnie jak jego zastępcy Andrzeja Urbańskiego, któremu podlega sport. Po trzech tygodniach prób skontaktowania się z Andrzejem Urbańskim usłyszałem, że spotkać się ze mną może Artur Piłka, dyrektor Biura Sportu, Turystyki i Wypoczynku Urzędu Miasta. - Jeśli ktoś ma inwestora i pieniądze, to zapraszam - mówi Artur Piłka - Nieważne, kto to będzie. Legia, CWKS czy ktoś inny. Wiadomo, że mamy zbudować stadion i zagospodarować tereny wokół niego. Chcemy zastosować wariant hiszpański, to znaczy taki, w którym stadion należy do miasta. Sami nie możemy budować, bo nie ma na to pieniędzy. Wprawdzie w budżecie jest 120 milionów złotych na inwestycje sportowe, ale ta kwota jest już zaangażowana w prace rozpoczęte lub zaplanowane na 2003 rok. W tej sytuacji możemy dać grunt i błogosławieństwo. Uważam, że Legia SSA i CWKS Legia są nieodłącznym elementem układanki. Spółka powinna składać się z tych dwóch podmiotów, miasta i inwestora. Dla miasta sprawa budowy stadionu znajduje się na pierwszym miejscu w hierarchii ważności, na równi z usprawnieniem komunikacji - ze szczególnym uwzględnieniem rozbudowy metra - drogami, bezpieczeństwem, dziećmi i młodzieżą. Miastu najbardziej opłacałoby się podzielić ten teren i sprzedać na działki, ale tego nie możemy zrobić - mówi dyrektor Piłka. W Forcie Bema Centralny Wojskowy Klub Sportowy Legia należał w połowie XX wieku do najpotężniejszych w Europie. Dziś pozostało w CWKS 14 sekcji i ponad 20 zawodników w kadrach olimpijskich. Na pytanie o sukcesy dyrektor klubu Lech Święcicki mówi o trzecim miejscu w kraju w 2002 roku w rywalizacji młodzieży. Prawdziwych sukcesów nie ma. Została magia nazwy, wciąż znanej w Europie. Święcicki uważa, że CWKS ma największe prawa do terenów przy Łazienkowskiej: - Stadion Wojska Polskiego jest kolebką Legii i nie damy się od niego odepchnąć. Sportowa Spółka Akcyjna Legia, najpierw w połączeniu z Daewoo, pojawiła się dopiero w roku 1997. Jej sens polegał na przejęciu jedynie I i II drużyny piłkarskiej, a nigdy obiektów. Oni działają zaledwie od pięciu lat, a ja sam, jako lekarz, a ostatnio dyrektor, pracuję w Legii od 25 lat. Mecenas Jerzy Lewiński, szef Koła Seniorów, jest związany z klubem od ponad pół wieku. Mamy prawo powrotu z Fortu Bema na Łazienkowską, bo z tym miejscem jesteśmy kojarzeni. Nie przypadkowo miasto, po przejęciu terenów, dało je nam w dzierżawę. Usankcjonowało w ten sposób stan istniejący od dziesięcioleci. Do tej pory, od 1998 roku do października 2002 r., najpierw Daewoo, a potem Pol-Mot płaciło nam za dzierżawę 375 złotych miesięcznie. Kiedy tereny przejęło miasto, wyznaczyło czynsz w wysokości 20 tys. złotych plus VAT za każdy z trzech miesięcy, do tego podatek gruntowy i opłatę za energię elektryczną, wodę itp. W związku z tym zaproponowaliśmy SSA Legia nową umowę podnajmu, na trzy miesiące, do 31 stycznia, bo tego dnia upływał termin najmu. Wychodząc z założenia, że na podnajmowanych przez nas terenach SSA Legia zarabia, a CWKS nie ma nic z reklam, meczów innych niż Legii, zgromadzeń Świadków Jehowy itd., zaproponowaliśmy kwotę 50 tys. zł miesięcznie. Do dziś nie otrzymaliśmy nie tylko pieniędzy, ale nawet odpowiedzi na propozycję umowy. W tej sytuacji sami nie możemy płacić miastu określonych kwot za dzierżawę. Na Łazienkowskiej Sportowa Spółka Akcyjna Legia to, inaczej mówiąc, sekcja piłkarska. 80 procent udziałów należy do Pol-Motu, a 20 procent - do CWKS Legia. Chociaż piłkarze tej drużyny są mistrzami Polski, władze jeszcze nie zapłaciły im za ten sukces. Jak mówi prezes Edward Trylnik, to kwota około 3 mln złotych. Straty Legii za 2002 rok wyniosły w sumie 9 mln złotych. Prezes Pol-Motu Andrzej Zarajczyk urzęduje w słynnej "Ochabówce" na Nowym Mieście, ma piękny gabinet z XIX-wiecznymi obrazami. Zbudował sieć dealerów Fiata, Daewoo, Toyoty, Nissana, Mazdy i Daihatsu. Prezes Zarajczyk deklaruje chęć sprzedania udziałów w Legii, pod warunkiem, że trafi się odpowiedni kupiec. Cena? Niecałe 4 miliony dolarów. W nagłaśnianej przez niektóre media ofercie kupna przez grupę skupioną wokół Jacka Gmocha nie ma żadnego konkretu. Prezes SSA Legia Edward Trylnik mówi wprost: - Z punktu widzenia banku jesteśmy wirtualną spółką. My nie mamy nic poza piłkarzami, a pod nich nie da się wziąć kredytu. Dlatego dzierżawa gruntów jest dla nas tak ważna. Moglibyśmy inwestować i normalnie funkcjonować. CWKS też nie może tego zrobić, bo nie ma nic. Żaden bank nie da kredytu pod tradycje. Tradycja to tylko 20 procent wartości firmy. SSA Legia robi na stadionie remonty, ryzykując, że są to pieniądze stracone. W gabinecie Andrzeja Zarajczyka można zobaczyć kilka planów stadionu. Z normalnymi trybunami i zasuwanym dachem. Z otoczeniem stadionu i bez. Sekretarz Rady Patronackiej PZPN Jerzy Staroń jest zatrudniony w SSA Legia i zajmuje się tylko stadionem. Zbiera oferty inwestorów. Mówi, że ma już cztery poważne, wszystkie z zagranicy. Lech Święcicki też mówi, że CWKS znalazło inwestora z dużymi pieniędzmi, a Artur Piłka - że miasto jest na dobrej drodze, żeby takiego znaleźć. Polskie piekiełko Walka o stadion jest w praktyce bitwą o grunty. Nigdzie nie jest napisane, jaki ich procent powinien zostać przeznaczony na stadion, a jaki - na cele komercyjne: hotele, sklepy, biura. Na nich, a nie na stadionie będzie zarabiać przyszła spółka. Zwłaszcza w tak znakomitym punkcie stolicy. Dlatego wszyscy walczą. Prezydent Warszawy będzie musiał niedługo wnieść projekt ustawy o powołaniu spółki. Powinien być w niej CWKS, bo dzierżawi grunty (choć nie musi tego robić wiecznie), i SSA, bo ma drużynę, która na stadionie będzie grała. SSA kłóci się z CWKS i każdy ma swoje racje. Nie jest wcale śmieszne, że kłócą się sami ze sobą. W skład czteroosobowego zarządu SSA Legia wchodzi mecenas Jerzy Lewiński jako (przepraszam za zwrot) 20 procent udziału CWKS w SSA. A prezesem rady nadzorczej SSA jest prezes CWKS Legia - generał brygady Roman Kloc. Taka sytuacja możliwa jest tylko u nas - albo u Mrożka. Miasto na tej barykadzie siedzi okrakiem. Lech Kaczyński wymienił większość urzędników, zastępując ich swoimi ludźmi. Podejrzenie, że były prezydent Kozak robi na stadionie interes, nowym władzom stolicy wydaje się naturalne, ale same nie mają żadnego pomysłu, by to sprawdzić i sprawę posunąć naprzód. Żeby nie być posądzonymi o cokolwiek, nie robią nic. -

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.