News: Chwaleni Furman i Wawrzyniak

Chwaleni Furman i Wawrzyniak

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy

19.11.2012 08:59

(akt. 14.12.2018 09:41)

- Obserwuję tego chłopaka, widzę, jak pracuje, jak chce się rozwijać i jak walczy o swoje. Nie zawsze dostawał szansę, ale niemal zawsze coś dawał drużynie. W Poznaniu znów udowodnił, że możemy na niego liczyć, niedługo może decydować o sile Legii - komplementował Furmana starszy o 16 lat Michał Żewłakow. Trener Jan Urban zaryzykował. Legia zachowała już ledwie punkt przewagi nad poznaniakami, a w jej jedenastce na Lecha znalazł się chłopak z Szydłowca, który dotąd nie zaczął ligowego meczu w podstawowym składzie. Jeśli wychodził od początku, to razem z innymi rezerwowymi w Pucharze Polski albo w pojedynku o Superpuchar. W lidze trener wpuszczał go tylko z ławki, choć w każdej kolejce. Do niedzieli ligowych minut nazbierało się 216. Jako środkowy pomocnik strzelił już dwa gole i miał asystę.

- Dominik dobijał się do składu i mówiłem mu, że ma umiejętności, by grać na wysokim poziomie. Chciałem się tylko przekonać, czy poradzi sobie z presją i odpowiedzialnością. Nie było lepszego momentu, by dać mu szansę. Był najlepszy na boisku - mówił Urban. I dodał, że nawet gdyby Ivica Vrdoljak zdążył wyzdrowieć, Furman i tak zagrałby w podstawowej jedenastce. Furman rozbijał akcje poznaniaków znakomicie. Odbiór piłki w jego wykonaniu nie polegał wyłącznie na faulu, kopnięciu w aut albo kilkunastometrowym wślizgu. Natarcia lechitów przerywał tak inteligentnie, że Legia natychmiast ruszała z kontratakiem. I zanim poznaniacy zorganizowali się w defensywie, goście mieli okazję do zdobycia bramki.


- Skąd miałem tyle sił biegać? Przyznam się szczerze, że sam się dziwiłem, skąd te siły. Chyba nazwa rywala i jego stadion sprawiły, że mogłem dać z siebie więcej. Ta publika motywowała do jeszcze cięższej pracy. Lech Poznań wywołuje u mnie wielkie emocje. Od wieku juniorskiego te mecze były dla mnie priorytetem. Trzeba było pokazać Lechowi miejsce w szeregu. Zagrałem dobry mecz, ale muszę tę formę potwierdzać w kolejnych.  Życzyłbym sobie, aby tylu kibiców przychodziło na każde spotkanie, szczególnie tak wrogo nastawionych, bo w takich warunkach aż chce się grać - komentował swoją grę sam Dominik Furman.


Jakub Wawrzyniak w piątek trenował po raz pierwszy od tygodnia. Gdyby Legii nie czekał mecz z Lechem, nie ryzykowałby pogłębienia się urazu kolana. Jednak "Rumiany", najmocniej eksploatowany z piłkarzy Legii w ostatnich sezonach, zacisnął zęby i zagrał. Dwoma zagraniami zapewnił swojej drużynie spokój. Najpierw świetnie asystował przy bramce Jakuba Koseckiego. 40-metrowe podanie było tak dokładne, że 22-letni skrzydłowy tylko trącił piłkę i jego zespół prowadził. Na 2:0 podwyższył już sam Wawrzyniak, włączając się do akcji ofensywnej. W końcu odzyskał świeżość. Uraz kolana nie był jego jedynym problemem, przede wszystkim lewy obrońca był przemęczony. Badania wykazywały przeciążenie organizmu, tygodniowy odpoczynek zdecydowanie mu pomógł.


- Powiedziałem po meczu, że jak mamy tak grać, a ja strzelać i asystować, to niech to kolano mnie boli. W szatni zrobiłem sobie przed spotkaniem próbę. Kolano bolało, ale przed takimi meczami o takich rzeczach się zapomina. Najbardziej podoba mi się to, że spotkanie było transmitowane w trzech telewizjach, trybuny były pełne, drużyny stworzyły wiele sytuacji, to świetna promocja polskiej ekstraklasy - ocenił "Wawrzyn".

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.