Domyślne zdjęcie Legia.Net

Co się dzieje z kibicami Legii na CH Wileńska?

Piotr Kamieniecki, Adrianna Grzywacz

Źródło: Legia.Net

06.04.2012 17:05

(akt. 11.12.2018 18:41)

W ostatnich dniach docierały do nas informacje, że w centrum handlowym Warszawa Wileńska wypraszani są ludzie w barwach Legii. Dodatkowo chcieliśmy dowiedzieć się więcej na temat incydentu, do którego doszło przed derbami, kiedy na korytarzu grupa osób w szalikach naszego klubu rozrzucała petardy. W tej sprawie spotkaliśmy się z szefostwem centrum handlowego. Popytaliśmy również na ten temat klientów oraz jednego z ochroniarzy. Zapraszamy do zapoznania się z wynikami naszych "działań".

Prolog:

 

Po tym jak w e-mailach i komentarzach poinformowaliście nas, że w CH Wileńska wypraszane są osoby w barwach Legii, postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie z bliska. Dowiedzieliśmy się też dokładniej co stało się w praskiej galerii 16 marca przed meczem z Polonią. Odbyliśmy w tej sprawie spotkanie z dyrektorem oraz rzeczniczką prasową centrum handlowego. Popytaliśmy również klientów, a także anonimowo zgodził porozmawiać się z nami jeden z ochroniarzy, który na co dzień pracuje u zbiegu ulicy Targowej i Al. Solidarności.

-----------------------------------------------------------

Na początku spotykamy się z rzeczniczką CH Warszawa Wileńska, Moniką Lewińską oraz dyrektorem Galerii, Filipem Krylowiczem. - Mogę państwa zapewnić, że nie przeszkadzają nam ludzie w barwach Legii Warszawa. Tak samo jak fani innych drużyn. Nie patrzymy na poglądy polityczne, religijne czy kibicowskie naszych klientów. Selekcja naszych gości nigdy nie przyszła nam do głowy Wszystkich traktujemy tak samo. Zależy nam na ogólnym bezpieczeństwie. Wiadomo, że wyprosimy osobę, która jest głośna lub pod wpływem używek nawet jeśli będzie w szaliku Wojskowych. To chyba jednak jasne... - stwierdza Krylowicz.

 

- Nie zamykamy się na fanów Legii. Słowa o ich dyskryminacji brzmią dla nas strasznie i na pewno nie jest tak, że za same barwy ktoś wypraszany jest z galerii - potwierdza słowa dyrektora CH Wileńska, rzeczniczka galerii, Monika Lewińska i dodaje, że nie może dochodzić do sytuacji takich jak przed meczem z Polonią. Wtedy to grupa kibiców  - głównie z Zielonki - odpaliła race oraz petardy na terenie dworca oraz centrum handlowego. W ciągu dziesięciu lat istnienia galerii Wileńskiej, podobny wybryk kibiców nie miał miejsca. To pierwszy raz, kiedy musieliśmy zmierzyć się z tym problemem. Skandowanie nazwy klubu i śpiewanie przyśpiewek przez fanów sportu nie stanowi dla nas problemu. Nie może być jednak tak, że włącza się alarm przeciwpożarowy, a zdezorientowane kobiety płaczą - dodaje Lewińska.

 

Oboje przyznają również, że od tamtej chwili obserwowane są pociągi, które zmierzają z okolicznych miejscowości w stronę dworca Wileńskiego. - Nie chcemy zdradzać jakie mamy metody. Nie zamieramy dopuszczać do takich sytuacji dlatego czasami zamykamy bramy prowadzące ze stacji kolejowej do centrum handlowego - mówi rzeczniczka prasowa galerii handlowej.

 

Zapewnienia władz centrum brzmią naprawdę szczerze, ale postanowiliśmy sprawdzić co na ten temat mówią również pracownicy. - Rzadko interweniujemy w innych sprawach niż kradzieże czy wyprowadzanie pijanych klientów. Faktycznie nie zdarza się byśmy bez powodu wypraszali osoby tylko za to, że mają na sobie szalik czy koszulkę klubu z Łazienkowskiej. Wiadomo, że wiele osób ma legijne ciuchy i czasem może to wyglądać, że "czepiamy się" kibiców. Mamy się jednak nimi nie zajmować jak słaniają się na nogach? Jak nie zareagujemy to jeszcze wywalą nas z roboty, więc trzeba działać - mówi nam proszący o anonimowość pracownik ochrony z CH Wileńska. - Zawsze rano czytam raporty z interwencji ochroniarzy i żaden nie donosił żeby wyrzucał kogoś za ubiór - stwierdza Filip Krylowicz.

 

Opinii zasięgnęliśmy też u klientów. - Praktycznie codziennie jestem z kolegami na "Wileniaku". W zimie każdy z nas łazi w szaliku Legii. Przed meczem zaopatrujemy się też w artykuły spożywcze - mówi 18-letni Bartosz. - Nigdy, nikt nie przyczepił się do nas za ubrania z herbem naszego klubu - dodaje mieszkaniec Pragi. Ostrzej reaguje klient w średnim wieku, który przyznaje, że nie raz wchodził do galerii w kurtce Legii. - Niech tylko ktoś spróbowałby wyrzucić mnie za ubranie. Zrobiłbym taką aferę, że by się nie pozbierali. Na szczęście nikt nie próbował i mam nadzieję, że tego nie spróbuje - kończy. Obie opinie potwierdza kolejny, zapytany przez nas mieszkaniec Warszawy. - Wchodziłem tam i w szaliku i w koszulce z podobizną Deyny i nie zostałem wyproszony. Coś o tym słyszałem, ale trudno powiedzieć czy faktycznie tak było. Mnie nigdy to nie spotkało - dodał 32-letni Marcin.

-----------------------------------------------------------

Epilog:

 

Zachowanie kibiców z Zielonki należy z całą stanowczością potępić. W tłumie osób zawsze znajdą się czarne owce, które zrobią coś złego. Pamiętajmy jednak o tym, jak wielu fanów stołecznej drużyny pomaga chociażby dzieciom z domów dziecka czy kombatantom. Większość osób w szalikach Legii to normalni ludzie, dla których najważniejsze jest sportowe widowisko czy też doping na Żylecie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.