Domyślne zdjęcie Legia.Net

Czas podsumowań: pomocnicy

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

04.06.2011 19:04

(akt. 14.12.2018 06:32)

<p>Koniec sezonu to jak co roku czas podsumowań. Póki jeszcze emocje nie opadły, serwis Legia.Net postanowił przyjrzeć się dokonaniom poszczególnych piłkarzy Legii w minionych rozgrywkach i rzetelnie ocenić ich wkład w grę drużyny. W celu zachowania odpowiedniej przejrzystości, podjęliśmy się  wystawiania cenzurek zawodnikom wewnątrz danej formacji. Pod lupę wzięliśmy bramkarzy, i obrońców, a dzisiaj przyszedł czas na pomocników. Serdecznie zapraszamy do prowadzenia dyskusji w komentarzach!</p>

 

 

Miroslav Radović – Był najbardziej eksploatowanym zawodnikiem Wojskowych. I nic dziwnego, bo ten sezon był dla niego najlepszy, odkąd zawitał na Łazienkowską. Owszem, nie wszystko mu wychodziło, notował straty, był momentami masakrycznie nieskuteczny pod bramka rywala. A jednak to on został najskuteczniejszym strzelcem Legii zdobywając 10 bramek (wszystkie w meczach ligowych). W ostatnim spotkaniu ustrzelił nawet swojego pierwszego hattricka. Czarował kibiców także asystami, świetnymi prostopadłymi podaniami, poprawił nieco drybling i o wiele mniej wymuszał faule. Potrafił też powalczyć w odbiorze piłki, wyprowadzić kontrę, przetrzymać piłkę, gdy była taka potrzeba. Mimo pewnych zastrzeżeń był jedną z najjaśniejszych postaci w Legii w tym sezonie i z pewnością jest jednym z największych kandydatów do miana zawodnika sezonu. Liczymy, że w następnym sezonie nie spocznie na laurach, ale będzie grał jeszcze lepiej. Bo może.


Manu – Kibice często zachodzili w głowę jak to możliwe, że mający tak słabe statystyki zawodnik może konsekwentnie wystawiany w podstawowym składzie? Na 34 mecze, które w barwach Legii rozegrał tylko trzy razy nie wyszedł w podstawowym składzie, a tylko dziewięciu nie rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Swego jedynego gola w lidze zdobył dopiero w przedostatniej kolejce, a drugie trafienie zaliczył (co prawda po rykoszecie, ale jednak) w finale Pucharu Polski, czym walnie się do jego zdobycia przyczynił. Zaliczył tez kilka asyst, ale statystyki jak na taką ilość minut na boisku są marne. Po nieudanej rundzie jesiennej, w której mimo coraz słabszych występów trener z uporem maniaka stawiał na niego, Portugalczyk szybko stał się jednym z głównych kozłów ofiarnych słabych wyników drużyny. Na naszym forum wylano na niego hektolitry pomyj, ale bądźmy uczciwi – sam się do składu nie wystawiał, ktoś go do Legii sprowadził i ktoś go do sezonu przygotowywał. Z jego przyjściem wiązano też ogromne nadzieje, a prawda jest taka, że przyszedł tu za bardzo niewielkie pieniądze. No i w końcówce sezonu pokazał się z nieco lepszej strony. A nikt mu nie może odmówić znakomitych warunków szybkościowych. Jest też waleczny i często wraca do obrony, coraz lepie współpracuje z Rzeźniczakiem. Dajmy mu szansę, zobaczymy co przyniesie kolejny sezon.

 

Ivica Vrdoljak – To najdroższy piłkarz, jakiego w swojej historii Legia zakupiła. Oczekiwania wobec niego były więc wielkie. W zasadzie większości z nich sprostał. Z marszu został też mianowany kapitanem Legii. Był wiodącą postacią drugiej linii, notował mnóstwo odbiorów, zagrzewał swoją postawą do walki, pewnie egzekwował rzuty karne. Był nieustępliwy, gdy trzeba było to faulował. Końcówkę rundy jesiennej miał trochę słabszą. Częściej notował straty i spisywał się nieco poniżej oczekiwań. Ale wiosna znów był sobą. Warto też przypomnieć, że z konieczności musiał grać jako stoper i chociaż popełniał trochę błędów to jednak sprawdził się na tej pozycji nieźle. Jednak znacznie bardziej przydatny jest w środku pola. Z jednej strony nikogo nie olśnił, ale z drugiej strony to człowiek raczej od czarnej roboty, a z tej wywiązywał się całkiem dobrze. Martwią nieco jego dosyć częste urazy. Jeden z niewielu transferów letniego zaciągu o którym można powiedzieć, że się spłacił. We wszystkich meczach ligowych i pucharu Polski wychodził w podstawowym składzie.

 

Ariel Borysiuk – W prawie wszystkich spotkaniach w tym sezonie wychodził w podstawowej jedenastce i dopiero w końcówce trener mniej z niego korzystał. Większość meczów rozegrał w pełnym wymiarze czasowym, a to świadczy jak istotnym elementem układanki był dla trenera. W zadaniach defensywnych trudno mieć do niego większe pretensje. Grał twardo, momentami nawet zbyt twardo ryzykując kartkami i zdrowiem przeciwników. Wiele piłek zdołał przechwycić. Oczywiście nie obyło się też bez strat, niecelnych zagrań. Obserwatorzy mieli też dużo pretensji o oddawane przez niego strzały z dystansu, które zwykle mijały bramkę o wiele metrów. Ale on niestrudzenie próbował i w końcu zdobył jedną  najpiękniejszych bramek w tym sezonie. Łącznie w sezonie zdobył cztery, z czego dwie w lidze. Jako jeden z niewielu zawodników naszej ekstraklasy potrafi celnie zagrać crossową piłkę przez pół boiska. Przez wielu kibiców jego postawa była mocno niedoceniana, ale jak na niespełna 20-latka potrafi naprawdę sporo i zyskał już sobie status doświadczonego ligowca. Najprawdopodobniej odejdzie do ligi włoskiej i trochę szkoda, bo był przydatnym graczem, ale w Polsce się już nie rozwinie. Jeśli tam przebije się do pierwszej jedenastki to może osiągnąć naprawdę sporo.

 

Alejandro Cabral – Grał w 27 meczach w tym sezonie, ale w ponad połowie wchodził jako zmiennik. Strzelił trzy bramki, wszystkie w lidze. Początkowo sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział co się dookoła niego dzieje. W którymś z wywiadów stwierdził, że w Argentynie nie gra się wślizgami i nie bardzo wiedział jak sobie z tym elementem radzić. Jesień miał bez dwóch zdań nieudaną, ciężko przeszedł aklimatyzację w naszym kraju. Ale zimą solidnie przepracował okres przygotowawczy i wiosną prezentował się już o wiele korzystniej. Znacznie lepiej radził sobie z ostro grającymi rywalami, trudno mu był odebrać piłkę. Potrafił ją wspaniale rozegrać, lub przetrzymać, a jego prostopadłe podania zasługują na szacunek i podziw. Ale nie było samych pozytywów, bo Argentyńczyk często zwalnia tempo akcji, zdarzają mu się też przestoje w grze. Potrafi zniknąć z pola widzenia na kilka minut. Wahania formy są jednak pochodną jego młodego wieku. Ostatnio dostał bardzo zaskakujące powołanie do reprezentacji Argentyny i zadebiutował w niej w Dniu Dziecka przeciwko Nigerii, ale mile debiutu wspominać nie będzie, bo jego drużyna uległa rywalom aż 1:4. plamę będzie się starał zmazać w niedzielnym meczu przy Łazienkowskiej przeciwko Polsce, w którym być może wyjdzie nawet w pierwszym składzie. Był do Legii jedynie wypożyczony i zobaczymy jak dalej potoczą się jego losy, ale wydaje się, że warto w niego zainwestować trochę czasu.

 

Maciej Rybus – To był słaby sezon „Rybki”. Z 24 rozegranych meczów w 16 rozpoczynał od pierwszej minuty, ale tylko raz dotrwał na boisku do ostatniej. To świadczy, że nie spisywał się na boisku najlepiej. Trener dawał mu szanse, której on raczej nie wykorzystywał. Gdzieś zagubił swoją dynamikę i przebojowość. Brakowało nam tego bezkompromisowego chłopaka, który pogrążał Wisłę. Miewał lepsze momenty, gdy udawało mu się minąć rywali i świetnie dograć, lub oddać groźny strzał na bramkę przeciwnika. Ale takich sytuacji było dużo za mało. Inna sprawa jest że rywale poświęcają mu sporo uwagi i to niewątpliwie ma wpływ, że wypada słabiej. Dodatkowo przeszkadzały mu nękające go urazy, przez które stracił rytm meczowy i formę. Ale mimo to zdobył w sezonie cztery bramki, z czego dwie w lidze. Podsumowując jednak trzeba stwierdzić, że nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań i sztab szkoleniowy poszukuje zawodnika na jego pozycję. Mówi się po cichu, że być może zostanie sprzedany za granicę. I kto wie, czy nowy klub nie byłby dla jego kariery dobrym rozwiązaniem?

 

Sebastian Szałachowski – Łącznie zagrał w 12 spotkaniach, ale zaledwie sześciokrotnie wychodził w pierwszym składzie, a tylko raz zagrał od początku do końca. Mimo to strzelił cztery bramki, z których dwie walnie przyczyniły się do zdobycia Pucharu Polski. Jako joker spisał się dobrze. Część sezonu stracił przez kontuzje, co nie pomogło mu w wywalczeniu miejsca w podstawowym składzie. A nawet zdrowy często nie łapał się do meczowej osiemnastki, gdyż nie należał do ulubieńców trenera Skorży. Gdy jednak dostał szanse na grę to pokazał, że nie zapomniał jak się gra w piłkę. Umiał przejść nawet kilku rywali, dograć dobre podanie, zagrać prostopadle, czy odebrać piłkę rywalowi. Ale trzeba też zauważyć, że miewał przestoje w grze, a w grze kombinacyjnej nie jest orłem. Ponieważ Legia nie zmienia szkoleniowca wszystko wskazuje na to, że Szałach z Legią będzie się musiał rozstać, ale w swoim ostatnim występie strzelił pożegnalna bramkę. 

 

Maciej Iwański – U trenera Skorży nie pełnił tak istotnej roli, jak u trenera Urbana. Owszem, początkowo był zawodnikiem pierwszego składu, ale to się stopniowo zmieniało. Przeżył mały szok, gdy został wraz z Gizą i Wawrzyniakiem karnie przesunięty do zespołu Młodej Ekstraklasy. Jest to zawodnik temperamentny i nie omieszkał wykrzyczeć w szatni co myśli o postawie swoich kolegów, co niestety przypłacił kilkunastodniową banicją. Potem został przywrócony do pierwszej drużyny, ale trener nie stawiał na niego jak wcześniej. Coraz częściej wchodził z ławki rezerwowych i niestety przeważnie nie dawał argumentów za zmianą tego stanu rzeczy. Mimo słabszej postawy w rundzie jesiennej zdołał strzelić łącznie dwie bramki w lidze. Podczas przygotowań zapowiadał, że jeszcze pokaże na co go stać. Była też przed nim perspektywa powrotu do reprezentacji Polski. A jednak dość niespodziewanie odszedł w przerwie zimowej do tureckiej ligi, co osłabiło Legię przed rundą rewanżową, tym bardziej, że nikt na jego miejsce nie przyszedł. Legia w ten sposób odzyskała część środków, które na niego przeznaczyła, ale pieniądze z tego transferu w żaden sposób nie zrekompensowały straty doświadczonego zawodnika z dużymi jak na nasza ligę umiejętnościami.

 

Janusz Gol – Zagrał w jedenastu meczach, ośmiokrotnie wychodząc w podstawowym składzie. Początkowo wszyscy zachodzili w głowę jakim cudem ten piłkarz znalazł się w stołecznym klubie, skoro prezentuje się tak słabo? Jednak stopniowo było coraz lepiej. Nadrobił zaległości treningowe, dostawał regularnie szanse i w końcówce rundy wobec sprzyjających dla niego okoliczności stał się zawodnikiem podstawowego składu. I trzeba przyznać, że tą szanse wykorzystał. Prezentował się całkiem przyzwoicie, prawidłowo wypełniał zadania defensywne, chociaż miewał problemy ze zrozumieniem z kolegami, co skutkowało niecelnymi podaniami i stratami. Potrafił też asystować przy bramce i można liczyć, że swoją grą nie osłabi Wojskowych wobec bardzo prawdopodobnego odejścia Borysiuka z Legii. W końcu obaj są reprezentantami Polski.

 

Felix Ogbuke – Osiem razy dostał szansę od trenera Skorży, ale za każdym razem wchodził jako zmiennik. Niestety nic specjalnego w tym czasie nie pokazał. Spisywał się co najwyżej przyzwoicie. Przeważnie jego występy były słabe. Brakowało przede wszystkim komunikacji z resztą drużyny. Wykazywał tez poważne braki taktyczne. I głównie te dwie rzeczy były odpowiedzią dla trenera Skorży, który zastanawiał się jak to możliwe, że ten zawodnik nie zrobił dotąd kariery w lepszych klubach. Potwierdził jedynie, że faktycznie ma bardzo dobra technikę użytkową i niezwykłe pokrętło w nodze. Cóż z tego, skoro tą umiejętność demonstrował na treningach, a w meczach o stawkę ona gdzieś ulatywała? Może i można by było z nim nad brakami popracować, ale w Legii takie rzeczy robi się z zawodnikami dużo młodszymi. Najpewniej opuści naszą drużynę.

 

Michał Żyro – Trzykrotnie wyszedł w pierwszym składzie, pięciokrotnie wchodził z ławki rezerwowych. Póki co młody legionista zdobywa ligowe doświadczenie. W dorosłej drużynie jest wystawiany jako lewy pomocnik, ale w Młodej Legii grywał też jako napastnik i spisywał się znakomicie. Grając w ataku błyszczał skutecznością, jednak w lidze póki co gola jeszcze nie zdobył. W kilku spotkaniach pokazał się z dobrej strony, ale nie miał tak przebojowego wejścia do drużyny, jak chociażby Rybus. Prezentuje niezłą technikę, opanowanie, gra bez kompleksów. Póki co musi się uczyć na boisku, bo maturę w szkole już zdał. Nie jest wykluczone, że zostanie wypożyczony do innego klubu, by się ogrywać.

 

Rafał Wolski – Zagrał łącznie w sześciu meczach, z czego raz w meczu Pucharowym zagrał od pierwszej minuty. Na to zapracował sobie znakomitymi występami w drużynie Młodej Ekstraklasy, gdzie błyszczał, a trenerzy drużyn przeciwnych z zazdrością pytali skąd Legia go wzięła. I trzeba przyznać, że na tle ligowców wcale nie odstawał. Raz zagrał lepiej, raz gorzej, ale zdobywał cenne ligowe doświadczenie. Zanotował kilka bardzo ciekawych zagrań, niektóre jego akcje przypominały te z drużyny młodzików. W ostatnim meczu zanotował asystę po błyskotliwym rajdzie, a nie była to jedyna tak efektowna akcja w tym spotkaniu. Pokazał, że ma duży potencjał i chęć do gry, ale musi pracować, by nie było w jego poczynaniach aż tyle przestojów, bo momentami zupełnie nam znikał z pola widzenia. Przyszłość powinna należeć do niego.

 

Piotr Giza – Wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu przez kilka minut jako zmiennik. W tym sezonie zasłynął jedynie tym, że był jednym z trzech ukaranych zawodników za słabą postawę i zesłanych do drużyny Młodej Ekstraklasy. Tam zagrał a trzech meczach i zdobył nawet bramkę. jednak nie przekonał do siebie trenera Skorży, tak jak od dawna nie przekonywał do siebie kibiców. W krótkim czasie rozwiązał kontrakt z klubem, aby zimą dołączyć do swojego byłego klubu Cracovii, ale nie był zbyt pomocny w walce o utrzymanie.

 

BILANS POMOCNIKÓW:

(LIGA: ILOŚĆ MECZÓW/ROZPOCZYNANE W PODSTAWOWEJ JEDENASTCE/STRZELONE GOLE + PUCHAR: ILOŚĆ MECZÓW/ ROZPOCZYNANE W PODSTAWOWEJ JEDENASTCE/STRZELONE GOLE)

 

Miroslav Radović                     28/23/10  +  7/6/0  = 35/29/10

Manu                                        27/27/1  + 7/4/1  = 34/31/2

Ivica Vrdoljak                          26/26/5  + 6/6/3  = 32/32/8

Ariel Borysiuk                          26/24/2  + 6/6/0  = 32/30/2

Alejandro Ariel Cabral             22/10/3  + 6/3/0  = 28/13/3

Maciej Rybus                             20/12/2  + 4/4/0  = 24/16/2

Sebastian Szałachowski           13/5/2  + 1/1/2  = 14/6/4

Maciej Iwański                          11/6/2  +  1/1/0  = 12/7/2

Janusz Gol                                   9/7/0  +  2/1/0  = 11/8/0

Felix Ogbuke                               7/0/0  +  1/0/0  =  8/0/0 

Michał Żyro                                  6/3/0  +  2/0/0  = 8/3/0

Rafał Wolski                                 4/0/0  +  2/1/0  = 6/1/5

Piotr Giza                                      1/0/0  +  0/0/0  = 1/0/1

 

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.