Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Wygraliśmy w Gliwicach w bardzo dobrym stylu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

22.04.2021 16:20

(akt. 23.04.2021 19:16)

Podczas środowego meczu z Piastem Gliwice (1:0), a także zbliżającego się spotkania z Lechią Gdańsk, trener Czesław Michniewicz zmagania swoich piłkarzy musi oglądać z trybun. Jak w nowej roli ocenił swojego asystenta i czy zaistniała sytuacja ma wpływ na przygotowania "Wojskowych"?

- Trzeci raz znalazłem się w sytuacji, w której nie mogłem poprowadzić zespołu. Pierwszy raz miał miejsce w Widzewie, gdy na wyjeździe ze Śląskiem prowadziliśmy 2:0 od 87. minuty i straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry po rzucie karnym. Cisnąłem wtedy butelką z wodą o trawę, sędzia techniczny przekazał tę informację do sędziego Marciniaka, który odesłał mnie na trybuny. Drugi raz zdarzyło się to, gdy prowadziłem Pogoń Szczecin – nota bene także przed meczem z Piastem i także, pod wodzą asystenta, wygraliśmy 1:0. W sumie więc musiałem się z tym mierzyć trzykrotnie. W niedzielę czeka mnie czwarta taka przerwa.

- Od pewnego czasu pracujemy w określony sposób, więc nawet moja nieobecność na ławce wiele nie zmieniła. Patrzyłem na wszystko z góry, ale graliśmy według naszego planu, nad którym pracowaliśmy w tygodniu. Wszystkie zmiany były zaplanowane wcześniej, na zasadzie: przy takim wyniku i takim czasie robimy to, przy innym wyniku coś innego. Z mojej perspektywy trudniejsze jest to, że nie mogłem wejść do szatni w przerwie, czy przed meczem. Na pewno jest to trudne i nie ułatwia pracy. W środę wygraliśmy jednak w bardzo dobrym stylu – zawodnicy byli fantastycznie zmotywowani, wiedzieli, że muszą wziąć odpowiedzialność na siebie i tak też się stało, dzięki czemu zagraliśmy dobry mecz. Przekonałem się, że większe nerwy są w momencie, kiedy na wszystko patrzy się z boku. Siedziałem zamknięty w loży sam, nie miałem żadnego kontaktu ze współpracownikami i mogłem tylko patrzeć z góry na to co się dzieje.

- Przemek Małecki nie znalazł się tutaj przypadkowo. Bardzo zabiegałem o ten transfer, już wcześniej chciałem mieć go w swoim sztabie, gdy prowadziłem Termalikę. Znam go doskonale, wiem, że to bardzo zdolny młody trener i fantastycznie się w środę sprawdził. Gratulowałem mu tego, bo fajnie dowodził z ławki i widać było, że ma na niej posłuch. W trakcie meczu zawodnicy z dużym szacunkiem przyjmowali jego uwagi. Odbył taki przyspieszony kurs trenerski, ale cieszę się, że w tej trudnej sytuacji spisał się bardzo dobrze.

- Do meczu w Gdańsku nic się nie zmienia. Treningi w dalszym ciągu prowadzimy wspólnie. W czwartek były zajęcia regeneracyjne dla grupy, która wczoraj rozegrała mecz, pozostali mieli trening wyrównawczy. Cieszy to, że wrócił Paweł Wszołek, który może być już brany pod uwagę do kadry na najbliższy mecz. Na boisku nie było dziś Alessio de Petrillo, który analizował środowe spotkanie i wspólnie z Kamilem Potrykusem przygotuje odprawę taktyczną na piątek. Ja analizuję najbliższego przeciwnika, patrzę na to co robią, jak robią i dlaczego. W naszej pracy nic się nie zmienia – Przemek poprowadzi drużynę w Gdańsku, mam nadzieję, że z takim samym skutkiem.

Sprawdź wiedzę o trenerach Legii

Galeria: Puchar Polski: Wręczenie medali
1/20 Na początku istnienia Legii, nie było stanowiska trenera, za skład i taktykę odpowiadał kapitan drużyny. Kto był pierwszym kapitanem Legii?

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.