Czesław Michniewicz: Wynik oddaje to, co działo się na boisku - wideo

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

04.08.2021 23:00

(akt. 05.08.2021 07:59)

- Za nami pierwszy mecz, który zakończył się remisem 1:1. Wynik oddaje to, co działo się na murawie. Rywale mieli swoje sytuacje, my też - mówił po spotkaniu z Dinamem w Zagrzebiu, w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

- Przed meczem wiedzieliśmy, że Dinamo będzie miało taką przewagę, że będzie częściej utrzymało się przy piłce, tak też było. Ale nasze akcje również składały się z wielu podań. Wiele razy wychodziliśmy do dobrych sytuacji, mimo że boisko było bardzo słabe – w Warszawie będzie zdecydowanie inaczej – i to pomogło przeciwnikowi.

- Straciliśmy gola, którego nie sposób wybronić. Fantastyczne dośrodkowanie na drugie piętro do Petkovicia. Wbiegł z drugiej linii, wiedzieliśmy, że tak gra. Nie byliśmy w stanie go powstrzymać – był rozpędzony, bardzo ładnie uderzył. Padła bramka. Wcześniej kilka razy kotłowało się w naszym polu karnym, ale my też mieliśmy swoje akcje. Później dokonaliśmy dwóch zmian. Dalej graliśmy w systemie 3-5-2. Wszedł Tomas Pekhart z Mucim zmieniając Lopesa i Emrelego. To było kluczowe dla tego spotkania. Po raz kolejny Muci fantastycznie uderzył z pozycji, którą uwielbia, czyli okolice 20. metra od bramki. Ta bramka dała nam remis. Ona niczego jeszcze nie przesądza, ale daje nam nadzieje na to, że wszystko rozstrzygnie się w Warszawie. Bo remis nikomu niczego nie zapewnia.

- Będę zadowolony po drugim meczu, jeśli nasza taktyka przyniesie nam awans. Dziś jest satysfakcja, przede wszystkim, zawodników. Zrobili to, co sobie założyliśmy. To kosztowało mnóstwo sił. Nasza gra opierała się na żelaznej dyscyplinie. Były duże odcinki do biegania, zwłaszcza dla Bartka Slisza, który zagrał fantastyczny mecz, mimo że już na początku otrzymał żółtą kartę. Żółtym kartonikiem został też napomniany Andre Martins. Oni wykonali niesamowitą pracę, grając w takim ustawieniu, jak dziś. Trójka zawodników musi pokryć całą szerokość boiska, ale i wchodzić w ofensywne akcje. Świetnie to realizowali. Myślę, że na wyróżnienie zasłużyli wszyscy zawodnicy. Sądzę, że każdy ma drobną satysfakcję z tego, że sposób, w jaki wspólnie pracowaliśmy przez kilka ostatnich dni, dał nam korzystny rezultat przed rewanżem. Chcieliśmy osiągnąć taki wynik, aby w Warszawie móc powalczyć o nasze marzenia.

O prośbie dot. przełożenia meczu ligowego

- Gdy okazało się, że możemy trafić na Dinamo, to prześledziłem ich kadrę z okresu przygotowawczego. Na obóz zabrali 48 zawodników na kontraktach, wysokich, i dopiero po zgrupowaniu podjęli decyzję, kto będzie w pierwszym zespole. Mają ponad 30 zawodników w kadrze. Dinamo - mimo że ma wielu graczy, którzy dziś nawet nie siedzieli na ławce - potwierdziło, przed naszym spotkaniem, przełożenie sobotniego meczu ligowego. My staraliśmy się to zrobić już wcześniej, chcieliśmy przełożenia rywalizacji z Zagłębiem Lubin, ale dostaliśmy od ekstraklasy odpowiedź odmowną. Bardzo mnie to martwi. Gdybyśmy dziś przegrali 0:3, to nie mielibyśmy argumentów, aby prosić o przełożenie spotkania. Jeśli chodzi o przyszłość polskiej piłki… Jesteśmy przed wielką szansą, zobaczymy, jak to się wszystko skończy. Na pewno nikt z zawodników, którzy dzisiaj grali, nie wystąpią w sobotę. Zagrają inni. Na pewno nie będzie to dla nas dobre, bo wiemy jak się skończył mecz w Radomiu, od którego nie mogliśmy się odciąć. Uważam, że dla dobra wspólnego, polskiej piłki, mecz z Zagłębiem powinien zostać przełożony. Zdaję sobie sprawę, że terminów jest niewiele, ale można próbować przenieść spotkanie. Wiem, że w grudniu jest wolna data. I wówczas spokojnie moglibyśmy się przygotowywać do rewanżu z Dinamem. Dziś Andre Martins nadawał się do zmiany, ale nie mieliśmy kogo za niego wstawić. Pięć minut przed końcem pokazywał, że chce zmiany, ale powiedziałem, że nie ma zmiany i musi grać do końca. Na pewno nie zagra z Zagłębiem on, jak i Slisz – a my nie mamy środkowych pomocników na sobotnie spotkanie. Stąd też apel, prośba o przełożenie rywalizacji z Zagłębiem. Sądzę, że lubinianie nie będą robili problemów. Trener Darek Żuraw był rok temu w podobnej sytuacji z Lechem. Grali wtedy wiele meczów i wiem, że jedno spotkanie mieli przełożone. 

O Pekharcie

- Doskonale rozumiem położenie Tomasa Pekharta. Król strzelców, bardzo dużo nam pomógł. Miesiąc nie było go z nami, jak zaczęliśmy okres przygotowawczy, nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Rozmawialiśmy w tygodniu, tłumaczyłem mu swoje decyzje i oczekiwania. Jest Mahir Emreli, Lopes, on, młodzi zawodnicy. Będziemy rotować składem. Dziś do gry w systemie 3-5-2 lepiej pasowali bardziej mobilni piłkarze, czyli Mahir Emreli i Rafael Lopes. Stąd taka decyzja. Tomek grał ostatnio w Radomiu, dostał swoje minuty. Myślę, że w sobotę, w meczu z Zagłębiem, też może liczyć na kolejne minuty w lidze. Chcemy go optymalnie przygotować. Chcemy mieć zawodnika w pełnej dyspozycji, czy do pierwszego składu, czy do wejścia na boisko. Rozumiem sens pytania - moja rola polega na tym, żeby tłumaczyć zawodnikom pewne rozwiązania, ale też nie chcę tego tłumaczyć co tydzień, dlaczego dany piłkarz nie gra. Taka decyzja, wybór, każdy gracz musi zaakceptować pewne rozwiązania.

- Czy dopuszczam taką możliwość, jak odejście Pekharta? Myślę, że to nie czas i miejsce, aby o tym rozmawiać. Dopuszczam takie myśli, że ktoś do nas przyjdzie. Sytuacja kadrowa jest, jaka jest. Gołym okiem widać, że potrzebujemy jeszcze kilku zawodników. Mieliśmy spotkanie z prezesem, ale było to ogólne spotkanie o sytuacji w klubie, drużynie, akademii, a nie o transferach. Myślę, że do takiego spotkania dojdzie w najbliższym czasie. Wiem, że dyrektor sportowy pracuje nad kilkoma nazwiskami. Jeśli te nazwiska będą realne, dopiero wtedy włączam się w akcję.

O Mucim

- Sądzę, że Ernest Muci dojrzewa. Jest zupełnie innym zawodnikiem niż zimą, kiedy do nas dołączył. Zmężniał w okresie przygotowawczym, wcześniej grał piłkę juniorską, bezkontaktową. Dziś była sytuacja, gdzie miał przeciwnika na plecach, ale utrzymał się przy piłce. Wcześniej w takich momentach stykowych była strata, najczęściej bez faulu. Fajnie się rozwija, jest cierpliwy i pracowity. Myślę, że fakt, iż gramy w pucharach i w lidze jest dla niego zbawienny, bo będzie dostawał swoje szanse co tydzień. Uważam, że to jego pozycja w systemie 3-5-2. Wszystkie próby z ustawianiem go w miejsce Bartka Kapustki, Luquinhasa nie wyglądały dobrze. Najlepiej czuje się jako podwieszona dziesiątka, pod napastnikiem, wtedy jest najgroźniejszy. Dziś też tak zagrał.

O Nawrockim

- Powiem jeszcze dwa słowa na temat naszego debiutanta w pucharach, Maika Nawrockiego. Warto poświęcić mu jedno ciepłe zdanie. Wszedł w trudnym momencie i spisał się bardzo dojrzale. To też pokazuje potencjał tego chłopaka. Myślę, że niezależnie od tego czy gra w ustawieniu z trójką i czwórką obrońców, to piłkarz z potencjałem. To mnie osobiście cieszy. Do końca zastanawialiśmy się nad tym czy zagra on, czy bardziej doświadczony Mateusz Hołownia. Padło akurat na Maika. Mam w pamięci fantastyczny wślizg w końcówce meczu, kiedy na zmęczeniu wybronił bardzo groźną sytuację w polu karnym. Trzeba go pochwalić. To młody chłopak, który dopiero zaczyna grę, a już zagrał całkiem pozytywnie w bardzo ważnym meczu. O tym, że wystąpi, zdecydowaliśmy we wtorek, po rozruchu. Usiedliśmy wieczorem z trenerami, rozpatrywaliśmy występ w kontekście tego na kogo będzie grał. Granie na reprezentanta Chorwacji nie jest łatwe. Ma czysty odbiór, i to zdecydowało. Mateusz Hołownia to były napastnik i w stykowych sytuacjach podejmuje czasami niezbyt optymalne decyzje. Stąd zmiana w składzie. Maik wygrywał mnóstwo pojedynków powietrznych, bardzo dobrze gra głową. Wiedzieliśmy, że ktoś będzie musiał skakać z Petkoviciem do głowy, jak nie będzie Tomka Pekharta. Stąd taka decyzja.

 

Polecamy

Komentarze (75)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.