Domyślne zdjęcie Legia.Net

Damian Niedziałek: Wierzę w zakończenie konfliktu

Marcin Szymczyk

Źródło:

01.01.2009 15:06

(akt. 18.12.2018 10:55)

Na początku listopada KP Legia zatrudniła <b>Damiana Niedziałka</b> jako pełnomocnika zarządu do spraw kibiców. - Jeszcze nie poczyniłem istotnych kroków w celu podjęcia dialogu. Ale to kwestia krótkiego czasu. Zima powinna być dobrym okresem na wypracowanie kompromisu. Powiem tylko, że jeśli o tym wszystkim decydowaliby tylko tacy ludzie jak Andrzej „Bosman", to o wynik rozmów byłbym spokojny. I tego konfliktu dawno by nie było - mówi Niedziałek.
Co należy do obowiązków pełnomocnika zarządu do spraw współpracy z kibicami? - Przede wszystkim jestem łącznikiem kibiców Legii z zarządem klubu. Mam budować pozytywne relacje pomiędzy obiema stronami. Poza tym pomagam panu Jarosławowi Ostrowskiemu w sprawach prawnych. Mam za zadanie rozwiązywać także powszednie problemy jakie napotykają fani, np. dystrybucja biletów, wyrabianie kart kibica, sprawa ochrony, itp. Będę się starał reagować na bieżąco. A czy jest w ogóle możliwa jakaś współpraca, mająca na celu zakończenie konfliktu grupy kibiców z pracownikami KP Legia? - Wierzę w to, że niebawem się on zakończy. Warunek jest jeden - muszą tego chcieć obie strony. I musi się to odbywać na partnerskich warunkach, w zgodzie z prawem. Jestem urodzonym optymistą, więc mocno w to wierzę. Dołożę wszelkich starań, aby tak się stało. O co tak naprawdę toczy konflikt? Część postulatów kibiców została spełniona, część jest już nieaktualna. Był problem z wyjazdami. Klub zaczął organizować wyjazdy, ale prawie nikt nie chce z tego korzystać... Kolejna kwestia, sprawa herbu. Herb już jednak jest i być może będzie używany. Był także problem z odpalaniem rac. Przy pewnych kompromisach, dałoby się go rozwiązać. Pojawia się jeszcze cenzura opraw, szkalowanie kibiców oraz kwestia regulaminu. Myślę jednak, że w tych przypadkach także można znaleźć płaszczyznę do porozumienia. Co do „Starucha", to zarząd klubu zachował się według mnie wobec niego w porządku. Dotrzymał obietnicy, że jeśli sąd uchyli zakaz, działacze wpuszczą go na stadion. Zrobiłeś już jakieś kroki w celu podjęcia dialogu? - Jeszcze nie, ale to kwestia krótkiego czasu. Muszę jeszcze tylko omówić kilka istotnych kwestii. Myślę, że kibice także muszą jakoś na to zareagować i obrać strategię negocjacji. Zima powinna być dobrym okresem na wypracowanie kompromisu. Nie tak dawno, gdy w rozmowach brał udział członek Zarządu ITI Paweł Kosmala, wydawało się, że do porozumienia jest tylko jeden mały krok. Jednak kibice, którzy doszli do porozumienia z zarządem, na drugi dzień... odstąpili od rozmów. Mało tego, byli tym faktem rozczarowani. - Zdaję sobie sprawę w zaistniałej sytuacji. Powiem tylko, że jeśli o tym wszystkim decydowaliby tylko tacy ludzie jak Andrzej „Bosman", to o wynik rozmów byłbym spokojny. I tego konfliktu dawno by nie było. Problem leży jednak trochę gdzie indziej. Pochodzisz z Lublina. Czemu akurat Legia, a nie Motor bądź Lublinianka? - A jakie to ma znaczenie, skąd pochodzę? Mój wujek zaraził mnie swego czasu miłością do Legii i tak już zostało. Zrezygnowałem nawet z pewnych ważnych dla mnie spraw i przyjechałem do Warszawy, aby być bliżej mojego klubu. Moje początki, to przegrany mecz z Widzewem przy ulicy Łazienkowskiej 2:3. Kocham Legię i to jest dla mnie najważniejsze. Mam także nadzieję, że niedługo będzie na Legii tak jak dawniej. Czyli normalnie.

Polecamy

Komentarze (71)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.