News: Dariusz Dziekanowski: Liderem Legii jest trener

Dariusz Dziekanowski: Liderem Legii jest trener

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

25.09.2018 08:48

(akt. 02.12.2018 11:22)

- Dwa spotkania z rzędu wygrał mistrz Polski. Jeszcze za wcześnie, by Legię chwalić, ale można śmiało powiedzieć, że odbiła się od dna. Dobrze by było, aby nie wracała tam więcej, bo wtedy traci cała liga. Ekipa Sa Pinto swoją grą nie rzuca na kolana, ale wygląda na to, że Portugalczyk zorientował się, jaka jest recepta na wygrywanie: bez kondycji i siły fizycznej wiele tutaj nie da się zwojować. A z kondycją i siłą fizyczną można ugrać wszystko.  Patrząc na to, jak piłkarze z Łazienkowskiej zaczęli się poruszać na boisku (szybciej!), nie mogę zrozumieć, jak można było dopuścić do tego, żeby tak zapuścić zespół w najważniejszym momencie, czyli przed walką o europejskie puchary... - komentuje na łamach "Przeglądu Sportowego" były piłkarz Legii, Dariusz Dziekanowski.

Dziś kilka słów o burzeniu pomników stawianym zawodnikom za życia. Z piłkarzy, którzy w ostatnim czasie wylądowali w rezerwach kilku klubów, można byłoby złożyć niezłą jedenastkę. W Warszawie, po powrocie z banicji Artura Jędrzejczyka, do drugiej drużyny przesunięty został niedawny reprezentant Polski Krzysztof Mączyński. Z ławki rezerwowych praktycznie nie wstaje Miroslav Radović, a ostatnio ze smutną miną przesiaduje tam także Arkadiusz Malarz. Posadzeniem tego ostatniego Sa Pinto ryzykował wiele, bo w przekonaniu kibiców był to jeden z niewielu zawodników, którzy w trudnych momentach nie zawodzili. Był też jednym z tych, którzy zazwyczaj tłumaczyli zespół z ko- lejnych porażek. Zdarzało się Malarzowi przekląć przed kamerą, ostatnio głównie mówił ze spuszczoną głową, wyglądał na przybitego. I nic dziwnego, bo nie był to łatwy okres w jego życiu. Abstrahując od spraw pozaboiskowych, czasem bywa tak, że piłkarz niby sportowo nie zawodzi, ale jego frustracja źle wpływa na innych. Pamiętacie, jak kiedyś Aleksowi Fergusonowi podpadł Roy Keane, który publicznie skrytykował kolegów? Był to początek końca charyzmatycznego Irlandczyka na Old Trafford. Nie twierdzę, że tak samo jest z Arkadiuszem Malarzem, ale często receptą na uzdrowienie drużyny jest taka recepta: jej lider nie jest w stanie dźwignąć zespołu, trzeba go zluzować. Rolę lidera przy Łazienkowskiej wziął na siebie trener. Na razie jego recepta działa. Jak długo? Trudno to przewidzieć. 

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.