News: Dariusz Dziekanowski: W Legii jak w Pulp Fiction

Dariusz Dziekanowski: W Legii jak w Pulp Fiction

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

14.08.2018 09:30

(akt. 02.12.2018 11:23)

- Czy w kipiącej szatni Legii potrzebny jest w tej chwili taki furiat, jakim wydaje się być Sa Pinto? Czy nie jest to przypadkiem próba gaszenia pożaru benzyną? - zastanawia się na łamach "Przeglądu Sportowego" były napastnik Legii Warszawa, Dariusz Dziekanowski.

To, co się dzieje w warszawskim klubie, skojarzyło mi się z pewną sceną z filmu „Pulp Fiction”. Sceną, w której w samochodzie przypadkowo zostaje zastrzelony człowiek. Krew obryzgała całą tapicerkę i teraz Vincent Vega i Jules Winnfield szukają kogoś, kto pomoże im zrobić porządek z tym bałaganem. Trafiają w ręce Winstona Wolfe’a, który ma 40 minut, by rozwiązać problem. Zagląda więc do samochodu, zadaje kilka pytań. Zanim przechodzi do działania, zamawia i pije spokojnie kawę. Pijąc tę kawę, głosem nieznoszącym sprzeciwu precyzyjnie rozdziela zadania. Na uwagę Vincenta, że zapomniał użyć magicznego słowa „proszę”, odpowiada: „Nie jestem tutaj, żeby być grzecznym i o cokolwiek prosić, jestem tutaj, żeby wam powiedzieć, co macie robić. Nie mamy czasu na zbędne słowa, takie jak «proszę»”. Oczywiście za 40 minut robota wykonana jest perfekcyjnie, samochód jest czyściutki, nie ma śladu po bałaganie.


Co ta scena ma do Legii? Właśnie to, że w tej chwili w rozbitej drużynie potrzebny jest ktoś taki: zimny i bezwzględny profesjonalista, który dobrze wie, jak sobie w takich sytuacjach radzić. Jak rozdzielić zadania, jak je wyegzekwować. Jeśli przychodzi mi ktoś taki do głowy, to jest to jeden trener, który w Legii już pracował – Stanisław Czerczesow. To jest człowiek, który do Warszawy przyszedł z dokładną receptą. I jego recepta – mimo iż czasami budziła kontrowersje – zadziałała. Niestety po niemal trzech latach Legia znowu jest w podobnym miejscu i znowu potrzebuje takiego człowieka – kogoś, kto ugasi pożar. Nie wierzę w słowa Aleksandara Vukovicia, który próbował zapewniać, że wszystko gra, a atmosferę mącą jedynie niesprzyjający klubowi dziennikarze. Niestety Czerczesow jest teraz poza zasięgiem Legii. Poza tym, jak wiemy, Dariusz Mioduski trzy lata temu nie był zwolennikiem zatrudnienia Rosjanina, chciał przeforsować kandydaturę Portugalczyka. Teraz Sa Pinto wydaje mi się być kimś w rodzaju anty-Czerczesowa – człowiekiem o zupełnie przeciwnym charakterze. Temperamentem chyba najbliżej mu do porywczego Hasiego, a może nawet jest w swojej porywczości daleko przed Albańczykiem. Nie wiem, czy przypadkiem w szatni nie będzie musiał interweniować związany z Legią były pięściarz Krzysiek Kosedowski....


Cały komentarz Dariusza Dziekanowskiego można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.