News: Dariusz Mioduski z wizytą w Al Jazira Club

Dariusz Mioduski: Widzimy nasze słabości

Igor Kośliński

Źródło: Przegląd Sportowy

15.06.2015 08:31

(akt. 04.01.2019 12:24)

- Jestem ostatni, który powie „wszystko zrobiliśmy idealnie”. Słyszę, że zgubiła nas „pycha, która zawsze kroczy przed upadkiem”. Nie widzę w Legii pychy, tylko mocny charakter, przekonanie o umiejętnościach i świadomość, jaki to klub. Ostatnio zdobyliśmy dwa mistrzostwa, Puchar, zwiększyliśmy budżet, pokazaliśmy się w Europie. To dało poczucie, że zmierzamy w dobrym kierunku. Ale nie znaczy, że nie widzimy słabości. Nie znam w klubie nikogo, kto twierdzi, że Legia jest bez wad - mówi w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" jeden ze współwłaścicieli Legii Warszawa Dariusz Mioduski.

Skąd opinia o „zarozumiałej Legii”?

 

- Może to kwestia naszego stylu bycia? Wiele lat spędziłem w USA, tam chwalenie się sukcesami jest normalne. W Polsce do wielu rzeczy podchodzi się bardziej pesymistycznie, tak byliśmy wychowani. Wolimy narzekać niż się cieszyć. W Legii jest trochę amerykańskiego stylu. Prezes Bogusław Leśnodorski to postać niebanalna, ma poczucie humoru. Potrafi być złośliwy, ale to mocna i barwna osobowość oraz silny lider. Byłoby głupotą, gdybyśmy nagle odeszli od swojego stylu i zaczęli udawać mysz spod miotły. Przegraliśmy tytuł, ale dalej jesteśmy Legia Warszawa...

 

 ...która właśnie straciła mistrzostwo.

 

- Złożyło się na to kilka czynników, niektóre wynikają z naszych zaniechań. Wiosną nastawiliśmy się na dwumecz z Ajaksem w 1/16 finału Ligi Europy. Uwierzyliśmy, że możemy wyeliminować Holendrów i postawiliśmy sobie duże wymagania. Może byłoby inaczej, gdyby nie odszedł Miroslav Radović?

 

Grzechem byłoby nie sprzedać 31-letniego piłkarza za dwa miliony euro. Decyzja zrozumiała, ale czy dział skautingu nie powinien od razu przedstawić dwóch-trzech kandydatów na jego miejsce?

 

- Rado odszedł dzień przed końcem okna transferowego. Sytuacja nas zaskoczyła. Chińczycy wysyłali oferty dwa tygodnie wcześniej, początkowo w ogóle ich nie rozważaliśmy. Dzień przed meczem w Amsterdamie byłem przekonany, że Rado zostanie. Stanęliśmy na głowie, by tak było, ale zdecydował się odejść. Targały nim sprzeczne uczucia. Najpierw był na „nie”, potem na „tak”, potem znów „nie”. Aż w końcu dostał ofertę, którą zaakceptował. Wtedy przedstawiliśmy Chińczykom nasze warunki, wydawało się, że zaporowe, ale zaakceptowali je! Kwestie fi nansowe okazały się kluczowe i wcale się nie dziwię. Dostał nie 10 czy 50 procent więcej, ale wielokrotność zarobków z Legii. Mogliśmy zablokować transfer, ale to byłoby najgorsze rozwiązanie. Wszyscy byliby niezadowoleni. (…)

 

Dlaczego trener na każdym kroku dawał Sa do zrozumienia, że jest mu niepotrzebny?

 

- Trener ocenia nie tylko zachowanie podczas meczu, ale także postawę zawodnika podczas treningów i w szatni. W wielkiej piłce najlepsi piłkarze zawsze pracują najmocniej. Całą sytuację można było spróbować rozwiązać inaczej.

 

Jak?

 

- Dotrzeć do Sa w inny sposób, inaczej go mobilizować.  Nie stać nas na zawodników idealnych pod każdym względem. (…)

Czy dymisja Henninga Berga była rozważana?

 

- Rozmawiamy z trenerem szczerze i nie są to dyskusje tylko kurtuazyjne i przyjemne. Henning ma swoje opinie, my swoje, ale na końcu wszyscy patrzymy w jednym kierunku. Chodzi nie tylko o pierwszy zespół. Musimy poukładać kwestie rezerw i juniorów, bo te elementy powinny lepiej funkcjonować. Jesteśmy na początku budowy klubu jako całej organizacji. Zrobiliśmy kilka kroków do przodu, ale przed nami jeszcze więcej. Zastanawiamy się na przykład, w jaki sposób mądrze wprowadzać młodych zawodników do pierwszej drużyny. Priorytetem Legii zawsze jest mistrzostwo Polski.

 

Wiosną Berg znalazł się pod presją i po raz pierwszy został poddany krytyce. Zdał egzamin?

 

- Zwykle nie komentuję jego wypowiedzi, ale po meczu z Jagiellonią gratulowałem mu wyważonego zdania. Czasem emocje brały górę nad rozsądkiem. Nawet on, Norweg z kamienną twarzą, czasami wybuchał. Nie powinien krytykować piłkarzy Górnika za zachowanie w meczu z Lechem, skoro Legia nie potrafiła wygrać w Gdańsku.

 

Współpracy Berga z trenerem rezerw Jackiem Magierą nie było. Jaki jest pomysł na drugi zespół?

 

- Nowi trenerzy będą funkcjonować w rozszerzonym sztabie. Przepływ informacji ma być sprawniejszy.

 

Jacek Magiera był w Legii 18 lat, ale musiał odejść. Jak to się ma do hasła: „Legia pielęgnuje tradycje i zasłużonych piłkarzy”?

 

- Jest aktualne. W Legii pracują Aleksandar Vuković i Tomek Kiełbowicz, współpracujemy z Danijelem Ljuboją. Jacek znalazł się w trudnym położeniu, nie byliśmy w stanie zapewnić mu takiego rozwoju, jakiego oczekiwał. To ambitny człowiek, który chce prowadzić pierwszy zespół. Nie mamy zamiaru obrażać się na siebie. Chciałbym, żeby znalazł klub w ekstraklasie lub pierwszej lidze i osiągnął sukces. Wyobrażam sobie, że za kilka lat może wrócić do Legii jako trener pierwszego zespołu.

 

Na półfinale Centralnej Ligi Juniorów, z Górnikiem Zabrze, nie pojawił się nikt ze sztabu trenerskiego seniorów.

 

- Mają krótkie urlopy, muszą się zresetować i spędzić czas z najbliższymi. Inaczej kompletnie by się wypalili. Kiedyś muszą odpocząć, zaraz rozpoczynamy przygotowania do nowego sezonu.

 

W pierwszym zespole wiosną zagrali z drużyny rezerw tylko Adam Ryczkowski i Norbert Misiak. Z Koroną, między meczami z Ajaksem. Jesienią była za to szalona rotacja, dlatego trudnomówić o pomyśle na wprowadzanie młodych piłkarzy. A może nie ma kogo promować?

 

- Liczyliśmy na większy komfort, ale sytuacja w tabeli zmusiła trenera, by wiosną trzymał się najsilniejszego składu. (…)

 

Czy jest minimum, za które może odejść Słowak Ondrej Duda?


- Są kluby gotowe zapłacić 6-8 mln euro. Jeśli transfer dojdzie do skutku, Ondrej będzie najdroższym zawodnikiem sprzedanym z polskiej ligi. Ufa nam. Jeśli trafi do klubu, w którym się rozwinie, zbuduje na rynku markę „Legia”. Do tej pory zawodnicy odchodzący z Łazienkowskiej, może z wyjątkiem bramkarzy, nie radzili sobie dobrze za granicą. Zgodzimy się na mniejszy zysk, jeśli ktoś zapewni Ondrejowi realną perspektywę rozwoju.

 

Całą rozmowę z Dariuszem Mioduskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego"

 

Polecamy

Komentarze (52)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.