Domyślne zdjęcie Legia.Net

Drugi trening, czyli bohater "Władeczek"

Adam Dawidziuk

Źródło:

07.10.2005 01:20

(akt. 27.12.2018 12:07)

Od godziny 16 do 18 trwał drugi czwartkowy trening przebywających w Olecku piłkarzy warszawskiej Legii. Podobnie jak poprzednie, te zajęcia również były bardzo intensywne. Trener <b>Dariusz Wdowczyk</b> miał do dyspozycji sześciu piłkarzy mniej, pięciu wyjechało na zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej, a <b>Robert Hirsz</b> trenował indywidualnie. Drugi dzień z rzędu bohaterem został <b>Piotr Włodarczyk</b>.
W Olecku nikt nie ma lekko. Na urazy przeciążeniowe narzekają nawet ... trenerzy. Kontuzjowani również nie mogą liczyć na ulgi. Rano Jacek Magiera biegał wokół pobliskiego jeziora, a popołudniu tę samą trasę pokonał rowerem. W tym czasie trwały zajęcia na boisku oleckiego OSiR-u. Po rozgrzewce, trener Wdowczyk zarządził ćwiczenie, które jest bardzo popularne na Wyspach Brytyjskich. Podzielił swoich 16 podopiecznych na dwa 8-osobowe zespoły i ustawił każdy z nich obok jednej bramki, a także każdemu przydzielił indywidualny numer. - Jeden, osiem - krzyczał kopiąc piłkę. - Dwa, cztery, jeden do ośmiu. Na jego komendę z każdej grupy szybko wyskakiwali wyznaczeni zawodnicy (lub zawodnik, wtedy mieliśmy pojedynek jeden na jeden), a ich zadaniem było zdobycie gola. Oczywiście nie obyło się bez nieporozumień. - Jeden, osiem - krzyknął trener i ku jego zdziwieniu spod bramek wyskoczyli wszyscy. - Jeden osiem, a nie jeden do ośmiu - strofował swoich podopiecznych szkoleniowiec. Jednak głównym punktem programu była gierka. Zawodnicy zostali podzieleni na trzy grupy i grali pomiędzy sobą na 50-metrowym boisku. Rozegrano trzy takie serie (ostatnia była na zwężonym o 10 metrów boisku). Od początku zdecydowanie najsłabsi byli "niebiescy", którym udało się zdobyć raptem jednego gola. - Niebieskie popierdółki strzeliły tylko jedną bramkę - śmiał się po zajęciach szkoleniowiec. Dwa pozostałe zespoły, pomarańczowi i żółci, do końca toczyli zażarty bój o zwycięstwo. A było o co grać. Zwycięzcy dostawali ... po tabliczce czekolady. Kiedy "Władeczek", po błędzie Ahmeda Ghanema (z powodu ramadanu nie je i nie pije do zmroku) zdobył decydującego gola, radości "pomarańczowych" nie było końca. Po zajęciach wszyscy udali się na kolację, a następnie na basen, do pobliskiego Ełku. Wrócili około 22. Udział w treningu brał Wojciech Szala, który lekko skręcił nogę na przedpołudniowych zajęciach. W trakcie zajęć zszedł natomiast malijczyk Dabo, który doznał urazu kolana.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.