News: Uraz Kuciaka, nie zagra z Górnikiem Łęczna

Dusan Kuciak: Odejdę tylko wtedy, gdy będzie to krok do przodu

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

12.05.2014 08:49

(akt. 04.01.2019 13:17)

- Do końca ligi jeszcze miesiąc. Po sezonie i świętowaniu mistrzostwa będziemy mogli spokojnie pogadać na temat transferu. Ale to przyszłość, nie patrzmy tak daleko. Kiedy jest dobra oferta za zawodnika, to myśli się, czy transfer będzie się opłacał. Rok temu miałem propozycję z Belgii, ale zostałem. Może latem będzie tak samo. Jeśli transfer będzie dla mnie krokiem do przodu, będę chciał odejść. Na razie w ogóle o tym nie myślę. W mediach dużo się mówi, ale ja nie wiem niczego o żadnej konkretnej propozycji - mówi w rozmowie z "Polską the Times" bramkarz Legii Dusan Kuciak.

Do Legii polecał Pana Jan Mucha, Pan z kolei zwracał uwagę klubu na Martina Dubravkę. W styczniu odszedł on jednak z Žyliny do Esbjergu. Ma Pan innego kandydata na ewentualnego następcę?


- Pewnie. Ale na razie nie będę robił sobie konkurencji. (śmiech) To wszystko związane z transferem, a w tej chwili nigdzie się nie wybieram. No, chyba że Legia będzie chciała zatrudnić nowego bramkarza.


Czuje się Pan dużo lepszym bramkarzem, niż gdy przychodził Pan do Legii w 2011 r.?
 


- Rozwijam umiejętności na treningach i meczach. To żmudna, codzienna praca. Ktoś może powiedzieć, że wszyscy chwalą trenera Krzysztofa Dowhania, a ma pod ręką dobrych bramkarzy. Ale trzeba spróbować treningów z nim, żeby przekonać się, co dają. Jest świetny nie tylko jako trener, ale też człowiek i psycholog. Doceni to tylko ktoś, kto tu był. To nie są puste słowa. Każdy bramkarz Legii zawdzięcza mu wiele. Jego treningi nie są szablonowe, zawsze mamy jakiś świeży element, nikt się nie nudzi. To dobry, inteligentny człowiek. Potrafi też odpuścić. Wie, że zawsze daję z siebie sto procent, ale czasem przychodzi dzień - może raz na pół roku - kiedy nie chce się trenować. Bo zmęczenie, problemy w domu czy coś takiego. Trener to rozumie, nie robi niczego na siłę.


Są realne szanse na awans do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie? 


- Mocno w to wierzę. Obojętnie, na kogo trafimy. Ale najpierw musimy zapewnić sobie mistrzostwo. Na szczęście wszystko jest w naszych rękach.

Polska to dobry kierunek dla słowackich piłkarzy?


- Moim zdaniem tak. Język jest bardzo podobny, nie mamy problemów z komunikacją. Moja rodzina czuje się tu bardzo dobrze, mamy też blisko do domu. Cztery, pięć godzin i jestem na Słowacji. Ale jeśli ktoś jest ambitny, może odnieść sukces w każdym kraju. Nie chcę opowiadać, jaki to jestem zaje..., ale poradziłem sobie w Rumunii i dzięki temu doświadczeniu wiem, że dam sobie radę wszędzie. Ja świetnie czuje się w Polsce i nikt nie powiedział, że odejdę z Legii. Jeśli wszystko będzie super, mogę tu grać długie lata. Ale kiedyś już mówiłem, że fajnie byłoby, gdyby do klubu wrócił Artur Boruc. Niekoniecznie w tym sezonie, ale za jakiś czas. Jest idolem kibiców i nie mam wątpliwości, że chętnie wróci tu na ostatnie lata kariery. Tak samo jak ja kiedyś chciałbym wrócić do Žyliny.


W emocjach potrafi Pan przebiec pół boiska, żeby nakrzyczeć na kolegę. Jak w meczu z Lazio, kiedy oberwało się Henrikowi Ojamie.


- Jakie tam przebiec, zwyczajnie podszedłem. Wszędzie pisze się, że biegłem sprintem 60 metrów. To głupota, przecież bym tyle nie wytrzymał. Henrik zepsuł dobrą okazję do zdobycia bramki, więc podszedłem i powiedziałem mu, co mi się nie podobało. Tyle. Zależało mi na tym, żeby Legia nie najadła się wstydu w Lidze Europy, dlatego tak zareagowałem.


Zapis całej rozmowy z Dusanem Kuciakiem na stronach "Polski the Times".

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.