Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dwaj przyjaciele z boiska

Marcin Szymczyk

Źródło:

22.09.2005 18:52

(akt. 27.12.2018 15:26)

<b>Dariusz Kubicki</b> i <b>Dariusz Wdowczyk</b>. Jako zawodnicy: para w Legii, rywale w Anglii. W piątek po raz drugi w swych karierach skonfrontują się jako szkoleniowcy. Po raz drugi na stadionie przy Łazienkowskiej.
22 października 2003 roku, Kolporter Korona Kielce prowadzony przez "Wdowca" grał przy Łazienkowskiej z Legią "Kuby". Gospodarze wygrali 2:0 i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Wdowczyk długo czekał na okazję na rewanż, bo aż do obecnego sezonu, a ściślej - do 23 września 2005, dnia, w którym odbędą się 45. derby Warszawy. Teraz on ma lepszych piłkarzy i atut własnego boiska. Zwycięstwem sprawiłby sobie prezent na 43. urodziny, które obchodzić będzie dwa dni po meczu. Czy Kubicki zepsuje święto byłemu przyjacielowi z boiska? Co ciekawe, w piątek po raz pierwszy w swoim życiu zasiądzie na ławce stadionu Wojska Polskiego, oznaczonej napisem "goście". - Powalczymy o trzy punkty. To jest dla mnie najważniejsze. A to, kto znajduje się na przeciwnej ławce - tej, na której ja w przeszłości zasiadałem, ma drugorzędne znaczenie - mówi "Tylko Piłce" szkoleniowiec Polonii. Okres polski Ich kariery zawodnicze kształtowały się podobnie. Wdowczyk zaczął swoją przygodę z piłką w Gwardii Warszawa, Kubicki w drużynie Meblarz Nowe Miasteczko, gdy miał 13 lat. Do Legii trafili w tym samym sezonie 1983/1984. Obaj grali na pozycji obrońcy. - Bardzo dobrze wspominam współpracę z Darkiem Wdowczykiem. Często byliśmy parą na treningach. Mieliśmy podobne warunki fizyczne oraz podobną szybkość, dlatego wiele ćwiczeń wykonywaliśmy razem - zdradza "Kuba". - Po treningach raczej nie chodziliśmy ze sobą na piwo, bo my piwa... nie piliśmy. Ale gdy cały zespół szedł gdzieś razem, to nas nie mogło tam zabraknąć - dodaje. Szybko stali się podstawowymi graczami warszawskiego zespołu, jego filarami. Nic dziwnego, że kolejnym miejscem, w którym mieli okazje ze sobą trenować, były zgrupowania reprezentacji Polski. - Spędzaliśmy ze sobą wiele czasu na zgrupowaniach zarówno klubowych jak i reprezentacyjnych. Czas zawsze upływał nam miło - wspomina "Kuba". Na mistrzostwa świata w 1986 pojechał jednak tylko Kubicki, bo tuż przed mundialem ówczesny selekcjoner Antoni Piechniczek wyrzucił z kadry Wdowczyka za udzielenie kontrowersyjnego wywiadu. Ale to "Wdowiec" rozegrał łącznie więcej meczów w kadrze od "Kuby". Ma on na swoim koncie 53 występy (2 gole), przy 46 (1 gol) obecnego trenera Polonii. Kubicki może pochwalić się szybszym debiutem w reprezentacji (31.08.1982 Paryż, Francja - Polska 0:4), mimo tego, że jest młodszy o rok. Wdowczyk swój pierwszy występ w kadrze zaliczył dwa lata po koledze z Legii: 12 września 1984r. w meczu Finlandia - Polska 0:2. Obecnie obaj należą do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Okres wyspiarski Wdowczyk jako pierwszy wyjechał z kraju, by zrobić karierę na Wyspach Brytyjskich. - Darek w grudniu do Celtiku Glasgow, ja w czerwcu następnego roku do Aston Villi - opowiada Kubicki. - Ale nie dzwoniłem do niego, żeby zapytać jak wygląda gra w piłkę na Wyspach. Myślę, że marzeniem każdego zawodnika jest gra w tak silnej lidze, jak tamtejsza angielska, czy szkocka. Nie musiałem nikogo pytać - dodaje. Na Wyspach dwukrotnie grali przeciwko sobie, kiedy "Kuba" reprezentował barwy Reading, a Wdowczyk Sunderlandu. - Utrzymywaliśmy wtedy kontakt telefoniczny, ale okazji do spotkań poza boiskiem nie było zbyt wiele - wspomina Kubicki. Z pobytu w Wielkiej Brytanii pozostały im liczne znajomości. Dariusz Wdowczyk wykorzystał je choćby ostatnio, kiedy pomagał w transferze Macieja Żurawskiego do Celticu. - Myślę, że każdy z nas ma tam swoich ludzi. Ciężko to porównywać - przyznaje trener Polonii. Z Anglii "Kuba" wrócił z licencją trenera, a także dyplomem ze studiów na wydziale administracji biznesu ze specjalnością "international marketing". Takimi osiągnięciami Wdowczyk nie może się poszczycić. On dopiero przed rokiem... zdał maturę. Na trenera kształcił się natomiast w "kuleszówce". Kiedy okazało się, że licencja Kubickiego nie wystarcza do pracy szkoleniowej w Polsce, także skończył szkołę Ryszarda Kuleszy, by móc samodzielnie prowadzić zespół pierwszoligowy. Tytułu trenera obronił w swoje 40. urodziny. Okres trenerski Ostatnim klubem "Kuby" w karierze piłkarskiej był Darlington, "Wdowca" - Polonia. Zanim trafił na Konwiktorską, zgłosił się jednak do... Legii. - Miałem 36 lat, chciałem jeszcze grać w piłkę. Taki miałem wówczas pomysł na życie i naturalnym wydawało mi się zgłoszenie do Legii. Ale tam nikt nie był tym zainteresowany. Poszedłem do Polonii - wspomina w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Niedługo potem Legia zatrudniła... Kubickiego na stanowisko pierwszego trenera, co okazało się błędem. Wdowczyk, który został trenerem Polonii i uczył się nowego fachu u boku Jerzego Engela (menedżera klubu), odniósł natomiast wielki sukces. Prowadząc "Czarne Koszule" zdobył w 2000 roku mistrzostwo Polski, Puchar Ligi i Superpuchar. - Tak się już układa moja kariera, że prędzej czy później ląduję w stolicy. Zaczynałem w Gwardii, potem spędziłem piękne lata w Legii. Trenerem zostałem w Polonii - wspomina "Wdowiec". - Legia zgłosiła się do mnie po zdobyciu przez Polonię mistrzostwa. Ale wtedy ja nie byłem zainteresowany. Chciałem powalczyć o Ligę Mistrzów, zagrać w europejskich pucharach - dodaje w rozmowie z "GW". Kubickiego przesunięto do roli szkoleniowca rezerw Legii, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nabrał tam ogłady trenerskiej i wprowadził drugą drużynę "Wojskowych" do III ligi, co uznano za duży sukces. W mistrzowskim, 2002 roku był asystentem Dragomira Okuki. Później prowadząc stołeczną drużynę samodzielnie, dorzucił do swojego dorobku wicemistrzostwo i finał Pucharu Polski, przegrany z Lechem Poznań. W tym czasie Wdowczyk prowadził m.in. Widzew Łódź, Orlen Płock oraz Koronę Kielce, z którym awansował do drugiej ligi. Kiedy jesienią 2004 roku pracę w Legii stracił "Kuba", bliski zajęcia tego stanowiska był "Wdowiec". Zrzekł się nawet posady w Kielcach, ale działacze Legii wystawili go do wiatru. We wrześniu br. po fali niepowodzeń drużyny Jacka Zielińskiego, Wdowczyk trafił w końcu do Legii. Od kilku miesięcy stanowisko szkoleniowca Polonii piastował już Dariusz Kubicki. Obaj panowie ostatni raz spotkali się ze sobą w czerwcu, przy okazji charytatywnego meczu oldbojów Polska - Francja. - Byliśmy w podobnej dyspozycji fizycznej (śmiech). Wspólnie zjedliśmy wtedy obiad. Ale było tam bardzo dużo ludzi i nie było okazji dłużej porozmawiać z Darkiem - twierdzi Kubicki. - Regularnie spotykamy się natomiast na kursokonferencjach, na Wydziale Szkolenia, a także w... Polsacie, czy Canal Plus. Jest więc mnóstwo okazji do wymiany zdań - dodaje. Przed meczem z Legią, "Kuba" nie zadzwoni do dawnego przyjaciela z boiska, by dowiedzieć się, jak planuje on zestawić swoją drużynę. - Nie żartujcie, takich rzeczy się nie robi! Myślę, że Legia grając u siebie będzie dążyła do tego, by jak najszybciej zdobyć bramkę. Czym dłużej nie będzie im się to udawało, tym lepiej dla nas. Nasze szanse będą rosły z minuty na minutę - prognozuje.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.