News: Dylemat Smudy: Boenisch czy Wawrzyniak

Dylemat Smudy: Boenisch czy Wawrzyniak

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

21.05.2012 08:22

(akt. 11.12.2018 13:06)

Zarówno Jakub Wawrzyniak jak i Sebastian Boenisch przebyli futbolową drogę z nieba do piekła i z powrotem. 8 czerwca tylko jeden zagra z Grecją. Kiedy w listopadzie 2009 roku Franciszek Smuda zostawał selekcjonerem, Jakub Wawrzyniak był zdyskwalifikowany za doping, który wykryto u niego po meczu ligi greckiej. Był piłkarzem Panathinaikosu, kilka tygodni wcześniej grał w 1/8 finału Champions League. Potem, zdnia na dzień, został strącony w otchłań. Klub zerwał z nim kontrakt. Wawrzyniak nie mógł trenować z żadną drużyną. - Rok bezwzględnej dyskwalifikacji był niewspółmierny do winy - mówi dziś piłkarz. - Przybyło mi siwych włosów, nie spałem po nocach. Kiedy w styczniu 2010 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu wLozannie zadecydował, że mogę wrócić do gry, jeden z dziennikarzy zapytał trenera Smudę o Wawrzyniaka. Selekcjoner odpowiedział: ,,A kto to jest? Bo zapomniałem, jak on wygląda". Miał rację. Odpowiedź była adekwatna do mojej ówczesnej sytuacji.

Franciszek Smuda do Boenischów pojechał w pierwszą zagraniczną podróż jako selekcjoner. W latach 2006-09 Sebastian występował w niemieckich młodzieżówkach i początkowo nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do gry dla Polski. Smuda cierpliwie czekał, kolejne eksperymenty na lewej obronie kończyły się fiaskiem. Piotr Brożek, Seweryn Gancarczyk, Maciej Sadlok, Jakub Tosik, Dariusz Dudka, Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Broź nie sprawdzali się. Cierpliwość została wynagrodzona. Po pół roku Boenisch wreszcie zadeklarował chęć gry pod biało-czerwoną flagą. We wrześniu 2010 roku rozegrał dwa mecze w koszulce z orłem na piersi. Na boisku pokazał, że Smuda się nie pomylił - przeciwko Australii w Krakowie był jednym znajlepszych zawodników. Wydawało się, że trener ma o jeden kłopot mniej. Niestety, jeszcze we wrześniu Boenisch doznał paskudnej kontuzji kolana i wypadł z gry na dwa lata. Smuda znowu musiał czekać. Obrońca odwdzięczał się wizytami na meczach towarzyskich. Przyjeżdżał o kulach, był razem z drużyną. - Dziękuję trenerowi za cierpliwość, za to, że znowu jestem w reprezentacji - mówi dziś Boenisch. - Miałem długą przerwę, ale selekcjoner wie, co potrafię, i teraz muszę mu się odwdzięczyć za to, że czekał. W ostatnim sezonie Boenisch spędził na boisku ledwie 122 minuty, zagrał wczterech meczach, wżadnym całym. - Na treningach nie widzę różnicy. Zobaczymy, jak będę wyglądał w sparingach - mówi.


Póki co pewniakiem na Euro był Wawrzyniak. Mało kto wierzył w powrót Boenischa. - Przed nami turniej szczególny dla każdego polskiego piłkarza - mówi Wawrzyniak. - Zagramy u siebie, to wzbudzi tak pozytywne emocje, że zmęczenie nie powinno nikogo dotknąć. Ja nie czuję się przemęczony, może po meczu potrzebuję trochę więcej czasu na regenerację, ale to wszystko. To, że dziś mam szansę zagrać przeciwko Grekom, pokazuje, że ci, których wcześniej sprawdzał trener, zeszli na dalszy plan. A może też - że wykonałem tak dobrą pracę? Szanse na grę mam takie same jak Sebastian. Decyzja należy do trenera. Mnie widział i mógł oceniać co tydzień. Sebastian rozegrał mniej meczów, ale też ciężko pracuje ichce zagrać z Grekami. Zapowiada się ciekawa rywalizacja. Szanuję go, że po tak ciężkiej kontuzji wrócił do kadry. Moja kariera to sinusoida. Czas, bym w wieku 29 lat ustabilizował formę na dobrym poziomie. Chciałbym, aby ten turniej pokazał wyłącznie dobre oblicze Wawrzyniaka - mówi "Rumiany".

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.