Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dziekanowski: Piłkarze są od grania

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

09.04.2010 16:45

(akt. 16.12.2018 07:18)

- Życie profesjonalnego zawodnika to oklaski, ale i gwizdy, kontuzje, powroty, walka o dobre imię. Mówienie o tym, że ktoś nie wytrzymuje psychicznie, że ma doła, jest nieco infantylne. Jeśli ktoś chce być zawodowym piłkarzem i zakłada, że wszystko będzie pięknie i wszyscy będą klaskać, to naraża się na śmieszność - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym były piłkarz Legii, <strong>Dariusz Dziekanowski</strong>.

- Jeżeli na drodze zawodnikowi stają jakieś przeszkody, musi je pokonać. A nasi piłkarze płaczą. Mówią, że mają blokadę psychiczną, bo kibice gwiżdżą, a ktoś tam na nich krzywo spojrzał. Taki piłkarz najwyraźniej nie odróżnia czym jest zawodowstwo, a czym amatorstwo. Oczywiście, że fajnie się gra, kiedy jest doping, ale w czasie meczu trzeba się skoncentrować na swojej roli. Jest tyle spraw, o których trzeba myśleć, że nie można skupiać się na tym, czy ktoś gwiżdże czy klaszcze. Piłkarz musi zdawać sobie sprawę, że ten zawód, to jest ciągłe udowadnianie komuś czegoś.

Na który mecz tej kolejki zabrałby pan kolegę z zagranicy?

- Sam idę na Legię, jestem jej kibicem, dlatego interesują mnie przede wszystkim jej wyniki. Mam też jednak nadzieję, że w lidze utrzyma się Polonia, bo w Warszawie muszą być derby. Są jednak pewne przyczyny tego że Legia i Polonia są tam, gdzie są. W obu klubach dużo się dzieje, jest sporo bałaganu. W tej chwili wygląda na to, że to Wisła zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jej łatwo jest w naszej lidze dominować. Problemem w Krakowie jest jednak przekroczenie tej granicy między sprowadzaniem zawodników, którzy dominują tylko w polskiej lidze, a takimi, którzy są w stanie zrobić to w Europie. Sporo mówi się o Lechu, ale on zajmuje tylko drugie miejsce.

W Polsce od kilkunastu lat cały czas coś się przebudowuje. Teraz buduje zespół Legia. Budują też Polonia, Wisła, Lech, wszędzie mówi się o budowie.

- Dziś czytam: „Czas przewietrzyć szatnię". To bardzo ciekawe. Trzy lata pracowali, tyle budowali, a teraz trzeba znów wszystko rozwalić. Ale czy ktoś jest za to odpowiedzialny? Na Legii znów jest zespół, który wymaga diametralnej zmiany. To świadczy o tym, że ta poprzednia polityka była zła. Ściągnięto ludzi, którzy nie pełnią dziś żadnej funkcji w zespole. To była katastrofa, a nie budowa. Ilu lewych obrońców przewinęło się przez Legię przez te ostatnie lata? Ściągnięto Jakuba Wawrzyniaka, później Marcina Komorowskiego. I co? Efekt jest taki, że w dalszym ciągu w podstawowej jedenastce gra zaawansowany wiekowo Tomasz Kiełbowicz. A budowę trzeba zacząć od nowa.

Lech gra z Arką, ważne gole i punkty poznaniakom zapewnia Robert Lewandowski. Dzięki jego bramkom Lech wyprzedza Legię. A przecież ten napastnik miał trafić na Łazienkowską.

- Gdyby Legia była wciąż klubem wojskowym, to w chwili, gdy Lewandowski trafił do Lecha, pułkownik Olszak (sekretarz generalny Legii w latach 80. - red.) wezwałby do gabinetu osoby odpowiedzialne za taki obrót rzeczy, zostawił im pistolet, zamknął w gabinecie i powiedział: „Zróbcie co uważacie, na co wam honor pozwala". W chwili, gdy Lewandowski zaczął strzelać w Lechu, pułkownik też zacząłby strzelać i szukać odpowiedzialnych. To niesamowita porażka Legii. Są sytuacje, które trudno przewidzieć, ale w każdym klubie zatrudnieni są ludzie, którzy biorą pieniądze właśnie za takie przewidywania. Są ludzie odpowiedzialni za skauting i politykę transferową. A dziś w Legii zawodnik mówi, że jest zablokowany psychicznie, bo na niego gwiżdżą, a człowiek odpowiedzialny za transfery płacze, że nie ma pieniędzy.

Zapis całej rozmowy z Dariuszem Dziekanowskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu Przeglądu Spotowego oraz w serwisie sports.pl

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.