News: Dziesięć rzeczy, które zapamiętamy z 2015 roku

Dziesięć rzeczy, które zapamiętamy z 2015 roku

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

25.12.2015 10:40

(akt. 07.12.2018 18:01)

Dla Legii piłkarski rok 2015 zakończył się niedzielnym spotkaniem w Kielcach z Koroną. Warszawiacy pokonali rywali 3:1, a od poniedziałku piłkarze rozpoczęli zasłużone urlopy. Do końca trwającego roku będziemy podsumowywali ostatnie dwanaście miesięcy w wykonaniu Legii. Dziś dziesięć kwestii, które szczególnie zapadły w pamięć od stycznia.

1. Meczowy maraton


W 2015 roku legioniści rozegrali 63 mecze. Składa się na to 25 spotkań w rundzie wiosennej sezonu 2014/2015 oraz 38 konfrontacji rozegranych w trakcie bieżących rozgrywek. Pod względem intensywności to jeden z największych wyników na całym świecie. Gracze Legii są naprawdę mocno eksploatowani. W ostatnich miesiącach - poza zgrupowaniami - brakowało czasu na treningi. Szkoleniowcy musieli skupiać się głównie na pomeczowej regeneracji piłkarzy.


Dla porównania, Bayern Monachium, mistrz Niemiec, półfinalista Ligi Mistrzów rozegrał w 2015 roku 53 mecze - dziesięć mniej od legionistów. Barcelona, która zwyciężyła w Champions League i La Liga, wychodziła na boisko w przeciągu ostatnich 12 miesięcy 64 razy, a do rozegrania pozostał jej jeszcze jeden mecz, co da liczbę 65 konfrontacji  - tylko dwie więcej od legionistów. Mówimy tu o piłkarzach zaprawionych w corocznych bojach na kilku frontach.


Legioniści i ich organizmy powoli się do takiej intensywności przyzwyczajają. Nowi piłkarze wcześniej zwykle nie rozgrywali tylu spotkań. Nemanja Nikolić do stolicy Polski trafił przed rozpoczęciem obecnego sezonu, a rozegrał już 36 meczów, strzelił 25 goli, a na boisku spędził 2651 minut. Przez całe poprzednie rozgrywki w Videotonie, napastnik przebywał na placu gry przez 2423 minuty. W 29 spotkaniach zdobył wtedy 24 bramki. To oznacza, że „Niko” przy Łazienkowskiej w pół roku wyrobił całoroczną normę z poprzedniego klubu!


2. Strata mistrzostwa Polski


To wydarzenie boli do dzisiaj. Ukojenie może przynieść jedynie zdobycie mistrzostwa Polski w obecnym sezonie, na stulecie klubu. Legioniści w poprzednich rozgrywkach długo prowadzili w Ekstraklasie. Kluczowa była jednak runda finałowa, kiedy podzielono punkty, a przy Łazienkowskiej zjawili się piłkarze Lecha Poznań. „Kolejorz” wygrał w 31. kolejce i wyprzedził wtedy warszawiaków. Potem, była okazja do ponownego wślizgnięcia się na pierwszą lokatę, ale „coś” zawiodło. Co? Nie potrafili na to odpowiedzieć sami piłkarze… Zawinili wszyscy - klubowi włodarze, trener i sami zawodnicy.


3. Zdobycie Pucharu Polski


Miedź Legnica, Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Lech Poznań. Legioniści w drodze po trofeum pokonali pięć przeszkód we wspomnianej wcześniej kolejności. W trakcie przygody z Pucharem Polski emocji nie brakowało, bo do rozstrzygnięcia losów rywalizacji z „Portowcami” potrzebna była dogrywka, zaś WKS-em rzuty karne. Finał rozgrywany na Stadionie Narodowym był ciekawy, rozpoczął się od prowadzenia „Kolejorza” po samobójczym trafieniu Jodłowca, ale potem sam „Jodła” wyrównał, a gola na wagę wygranej strzelił Marek Saganowski. Nie sposób zapomnieć o bardzo dobrej atmosferze na trybunach, którą stworzyli kibice obu drużyn. Fani z dwóch stron zaprezentowali również świetne oprawy.


4. Transfery Radovicia (z klubu) oraz Nikolicia (do klubu)


W 2015 roku doszło do wielu przetasowań w kadrze Legii. Piłkarze przychodzili i odchodzili z Łazienkowskiej, ale dwa transfery mogły w pamięci kibiców i obserwatorów zapisać się szczególnie. Tuż przed meczem w Amsterdamie z Ajaksem pod koniec lutego, okazało się, że z klubu odejdzie Miroslav Radović. Trener Henning Berg do końca swojej pracy podkreślał, że odejście Serba zdecydowało o wielu niepowodzeniach, choćby o niezdobyciu mistrzostwa. Nie można uzależniać wszystkiego od jednego gracza, nawet tak ważnego jak Radović, choć nie da się ukryć, że odejście „Miro” było wielkim osłabieniem Legii. Inna sprawa, że błędem norweskiego szkoleniowca było odsunięcie Radovicia od kadry meczowej w Holandii. Taka decyzja bardzo źle podziałała na morale całego zespołu i odbijała się na drużynie przez kolejne tygodnie. Każdy, kto mógł zobaczyć 31-latka w dniu meczu z Ajaksem - czy w hotelu, czy już na stadionie - jego smutnej miny nie zapomni długo.


Pozytywnym transferem 2015 roku było z kolei sprowadzenie Nemanji Nikolicia. Reprezentant Węgier nie potrzebował wiele czasu na aklimatyzację, a gole zaczął strzelać od pierwszej kolejki. Z polską publiką snajper przywitał się dwoma trafieniami w konfrontacji ze Śląskiem Wrocław. Do tej pory „Niko” 25 razy pokonywał bramkarzy we wszystkich rozgrywkach, co jest wynikiem z pewnością imponującym. Napastnik pewnie prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi, jest też na czele w klasyfikacji Złotego Buta. Takiego napastnika Legia nie miała dawno. Aż strach pomyśleć, jak mógłby współpracować z Radoviciem… Cóż, może taka okazja jeszcze się pojawi?


5. Występy w Lidze Europy


Legioniści rozpoczęli rok od występów w fazie pucharowej Ligi Europy. Był to efekt awansu z grupy z pierwszego miejsca. Warszawiacy mierzyli się w niej z Trabzonsporem, Lokeren oraz Metalistem Charków. Potem los przydzielił Polakom holenderski Ajax Amsterdam - firmę uznaną. Milik i spółka sprezentowali warszawiakom lekcję futbolu i ograli w dwumeczu legionistów 4:0. Najbardziej szkoda drugiej połowy spotkania w Amsterdamie, gdzie „Wojskowi” mieli swoje okazje, ale zabrakło skuteczności i zimnej sprawy. Można się też tylko zastanawiać, co by było, gdyby na boisku był Radović. Nie można już tego rozpamiętywać. Sumarycznie, tamta edycja Ligi Europy była udana dla Legii.


W obecnym sezonie Legia również zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Europy. Droga nie była łatwa, a momentami wręcz kamienista (kamieniem w trakcie meczu dostał w głowę Ondrej Duda w spotkaniu wyjazdowym z FK Kukesi). Legioniści awansowali do grupy po zaciętych bojach z ukraińską Zorią Ługańsk. Tam na „Wojskowych” czekali gracze Napoli, FC Midtjylland oraz Club Brugge. Ostatecznie wszystkie te ekipy okazały się lepsze od warszawiaków, którzy mieli kłopoty z dobrym wejściem w rozgrywki. Największą szkołę dali oczywiście włosi z Neapolu, ale to był inny poziom dla wszystkich. Najbardziej szkoda pierwszego spotkania z Duńczykami na wyjeździe, gdzie złe decyzje trenera i bardzo przeciętna dyspozycja piłkarzy doprowadziły do porażki.


6. Zmiana trenera


Legię w 2015 roku poprowadziło dwóch trenerów. Henning Berg dotrwał na stanowisku szkoleniowca stołecznego klubu do 4 października. Powodem zwolnienia nie był jednak brak mistrzostwa Polski, ale przede wszystkim brak progresu. Drużyna przestała czynić postępy, a Norweg nie wiedział jak wyprowadzić zespół z kryzysu. Współpraca z piłkarzami również przestała się układać. Berg poprowadził legionistów w 97 oficjalnych meczach, w których odniósł 59 zwycięstw (61 procent), zanotował 17 remisów, a 21 razy lepsi okazywali się rywale. Były gracz m.in. Manchesteru United czy Blackburn dał się zapamiętać jako nudziarz, któremu w trakcie spotkań z dziennikarzami nie zdarzało się mówić nic ciekawego. Berg zmienił podejście piłkarzy do piłki, którzy stali się pewniejsi siebie, ale w pewnym momencie ta wiara we własne umiejętności zamieniła się w pychę i arogancję.


Dwa dni po zwolnieniu Berga, Legia ogłosiła następcę, z którym rozmowy prowadzono już wcześniej. Szkoleniowcem został Stanisław Czerczesow, choć opcją rezerwową był Jan Urban. Wszyscy liczyli na to, że Rosjanin wprowadzi reżim i zaordynuje ciężką pracę na treningach. Od razu na zajęciach widoczne były nowe metody pracy - piłkarze wiecej pracowali nad siłą i wytrzymałością. Rosjanin zmienił też kilka spraw - choćby dział analiz, którego rola została ograniczona. Czerczesow rzadko korzysta z pracy analityków. Nie ma też szczegółowego dostosowywania taktyki do rywala już przed meczem, jest za to więcej swobody pozostawionej samym zawodnikom, którzy mają na boisku myśleć i wybierać optymalne rozwiązania. W porównaniu z Norwegiem, Rosjanin rzadko siada z konkretnym zawodnikiem i zdarzenie po zdarzeniu, analizuje jego zachowania na boisku. Z oceną Czerczesowa trzeba się wstrzymać. Legia miała pod jego wodzą dograć i pokazywać na boisku pazur. Czas na noty przyjdzie w marcu-kwietniu, kiedy drużyna będzie już przygotowana przez byłego bramkarza reprezentacji Rosji i będzie mogła wyglądać tak, jak chce tego trener.


Do tej pory, Legia pod wodzą Czerczesowa rozegrała szesnaście spotkań - dziesięć wygrała, dwa zremisowała, a trzy przegrała. W sumie Rosjanin wygrał na razie 62,5 procent meczów, w których prowadził warszawiaków. W podobnym czasie trenerem Lecha Poznań został eks-legionista, Jan Urban. Co ciekawe, Urban oraz Czerczesow w lidze zdobyli po 23 punkty z identycznym bilansem siedem zwycięstw, 2 remisy, jedna porażka.


7. Koszulki na stulecie klubu


Piękne - inaczej nie da się określić koszulek, które zostały wyprodukowane na stulecie klubu. Do dziś można się spierać, który komplet jest ładniejszy - domowy czy wyjazdowy. Ilu kibiców, tyle zdań. Białe koszulki z czarnym pasem budzą respekt. Z kolei zielone komplety mają w sobie coś naprawdę wyjątkowego.


Koszulki były początkiem obchodów stulecia klubu. Jako pierwsi, zobaczyli je kibice szczycący się rangą „Pułkowników” w programie lojalnościowym Legii, „Legiony”. Potem ukazano je światu, co odbiło się szerokim echem. Praktycznie nie było malkontenckich głosów, którym coś nie podobałoby się w nowych kompletach. Znalazło to tez potwierdzenie w sprzedaży, która okazała się rekordowa.


8. Odejście Jacka Magiery po osiemnastu latach


To postać, która już zawsze będzie kojarzona z Legią. Jacek Magiera oddał naszemu klubowi osiemnaście lat swojego życia - jako piłkarz oraz trener. W barwach klubu z Łazienkowskiej częstochowianin rozegrał 232 mecze i strzelił 19 goli. Potem współpracował z „Wojskowymi” jako asystent kolejnych szkoleniowców w pierwszej drużynie, a przez ostatnie 1,5 roku samodzielnie prowadził trzecioligowe rezerwy i był szefem pionu najstarszych juniorów.Był też jednym z założycieli i tych, którzy postawili fundamenty pod budowę Akademii Legii Warszawa. To wyjątkowy człowiek, zawsze służy pomocą i pomocną radą, nigdy nie zostawia nikogo na pastwę losu. Zawsze ma też swoje zdanie, choć lubi słuchać innych.


Magiera odszedł z Legii po osiemnastu latach. Obecnie odpoczywa, zbiera siły i nowe doświadczenia, poszerza horyzonty. Przez ostatnie miesiące miał kilka ofert, ale konsekwentnie odmawiał, trzymając się swoich pomysłów i zasad - jak zawsze. W grudniu Magiera zorganizował konferencję szkoleniową dla młodych piłkarzy, którzy często krótkowzrocznie patrzą na swoją karierę. Tamto wydarzenie miało otworzyć im oczy.


9. Niesamowite oprawy kibiców


Rok 2015 był naprawdę bogaty w oprawy kibiców. Na „Żylecie” regularnie prezentowano kolejne choreografie, a kulminacją był jubileusz grupy „Nieznani Sprawcy”, który świętowali pod koniec listopada. Wtedy co kwadrans, prezentowana była inna oprawa. Nie brakowało rac, świec dymnych, ale efekt był GE-NIAL-NY! Na długo też zapamietamy inne oprawy: "You gotta fight, fot your right" - przed Napoli, "Gotowi do walki" - przed spotkaniem z Zorią, "Walczcie wytrwale, by mistrz przyszedł w blasku i chwale" - przed meczem z Górnikiem czy "Wśród cieniów nocy. W mroku drzew. Wezwani na ojczyzny zew." - ku czci pamięci Żołnierzy Wyklętych przed meczem z Podbeskidziem.


10. Mistrzostwo Polski Centralnej Ligi Juniorów i gra w UYL


Drużyna Piotra Kobiereckiego w bardzo dobrym stylu mogła w maju świętować mistrzostwo Polski Centralnej Ligi Juniorów. Warszawiacy wygrali swoją grupę (wschodnią), a następnie w półfinałach zmierzyli się z Górnikiem Zabrze. Walki nie zabrakło - szczególnie na Śląsku - ale to legioniści byli lepsi i wkroczyli do finału, gdzie rywal był godny. Był nim Lech Poznań. Emocje pojawiały się już przed meczem. Pierwsze spotkanie rozegrano przy Łazienkowskiej, na głównej murawie, w obecności głośnych kibiców. Wynik 3:0 był kapitalną zaliczką, gole strzelili wtedy Rafał Makowski, Michał Trąbka i Mateusz Hołownia. Akcje Legii sprawiały, że ręce same składały się do oklasków.


Bardziej zacięte było spotkanie we Wronkach, gdzie siedzibę ma akademia Lecha. Legioniści wygrali 3:2, ale walki i emocji nie brakowało. Po triumfie, zabawa była szampańska, ale poza samym mistrzostwem cieszył też fakt wywalczenia możliwości gry w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Było to także radosne wydarzenie dla odchodzącego po osiemnastu latach z klubu Jacka Magiery, który pełnił wtedy rolę trenera rezerw i koordynatora pionu najstarszych juniorów.


W UEFA Youth League legioniści rozegrali jesienią cztery spotkania. W pierwszej rundzie ścieżki mistrzowskiej, warszawiacy poradzili sobie z Liteksem Łowecz. Bułgarzy dysponowali indywidualnościami, ale te dobrze zostały zniwelowane przez legionistów, którzy w dwumeczu wygrali 5:2. Gorzej było w kolejnej rundzie, kiedy warszawiacy trafili na FC Midtjylland - ekipę, której szkółka jest dobrze dofinansowana, a w klubie stawia się na młodzież. Drużynowe podejście do tematu, świetne przygotowanie motoryczne i taktyczne wystarczyły do wyeliminowania Legii i zwycięstwa w dwumeczu aż 5:1.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.