Domyślne zdjęcie Legia.Net

Forma rośnie

Jerzy Zalewski, Jakub Grzeszkowski

Źródło: Legia.Net

14.02.2009 20:08

(akt. 18.12.2018 05:30)

Sobota przywitała piłkarzy pięknym słońcem. Przy niewielkim mrozie piłkarze stawili się na górnej płycie boiska i tam odbyli trening. Na początku tradycyjnie była rozgrzewka przeprowadzona przez <b>Ryszarda Szula</b>, potem trenerzy podzielili zawodników na dwie drużyny i odbyła się wewnętrzna gierka - Pomarańczowi kontra niebiescy. Bramkarze w obu drużynach wymieniali się. Dwóch z nich grało, a jeden trenował na innym boisku z trenerem <b>Krzysztofem Dowhaniem</b>. Po meczu i krótkim rozciąganiu wszyscy udali się na obiad. <br>- <a href=fotoreportaz.php?id=723 class=link>Fotoreportaż z treningu - 19 zdjęć</a>
Po wejściu stromą górkę okazało się, że na boisku zalega kilkucentymetrowa warstwa śniegu. Za odśnieżanie wziął się sztab trenerów. Tylko doktor "Sztanga" zajmował się w tym czasie piłkarzami. Najpierw krótkie rozciąganie, potem kilka okrążeń wokół boiska, a następnie znów chwilka stretchingu. Po kilku przyspieszeniach i przebieżkach trenerzy podzielili piłkarzy na dwie drużyny. Na zajęciach nie pojawili się Patryk Koziara i Maciej Rybus. Pierwszy miał ćwiczyć indywidualnie na siłowni i basenie, drugi zaś dostał dzień wolny na odpoczynek, aby nie przeciążał organizmu osłabionego infekcją. Nie było też Krzysztofa Ostrowskiego, pojawił się za to Takesure Chinyama. Wziął udział we wstępie przed właściwymi zajęciami, a później wypełniał zalecenia doktora Szula. Tymczasem na wewnętrznej gierce działo się sporo ciekawych rzeczy. Piłkarze byli bardzo aktywni, a śnieg wcale nie miał wpływu na tempo rozgrywanych akcji. Stosowano zagrywki ćwiczone na wcześniejszych zajęciach - m.in. dochodzenie do sytuacji z wykorzystaniem napastników, jak i pressing i jego unikanie. Gracze obu drużyn często też przenosili ciężar gry z jednej strony boiska na drugą. Oglądaliśmy mnóstwo ciekawych pojedynków indywidualnych. Tomasz Jarzębowski ostro rywalizował w środku pola z Methodem Mwanjale, nie mniej ostro Piotr Giza atakował Rogera Guerreiro. - Nie tak ostro "Gizmo". To jest pewna żółta kartka, za długo go trzymałeś - pouczał zawodnika trener Urban. Kamil Majkowski próbował urwać się Marcinowi Komorowskiemu, a Piotr Rocki toczył pojedynki z Jakubem Rzeźniczakiem. Pierwszą bramkę dla "niebieskich" strzelił po ładnej akcji lewą stroną "Tolka" Evans Chikwakwai uderzając piłkę głową. Z bardzo dobrej strony pokazał się chwilę później grający na lewej stronie Martins Ekwueme, który pięknie uderzył piłkę przy lewym słupku. Trzeba przyznać, że był to strzał nie do obrony. Chwilkę później padł trzeci gola dla "niebieskich". Kumbev sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Chikwakwai tuż przed linią pola karnego. - Tak nie można Panczo. To byłaby czerwona kartka! - grzmiał obserwujący z wału poczynania podopiecznych trener Jan Urban. Do rzutu wolnego podszedł Maciej Iwański i świetnym uderzeniem zdobył gola. - Wchodzą w was jak w masło - krytykował "pomarańczowych" szkoleniowiec warszawian. Zmotywowani w ten sposób "oranje", którzy rzucili się do ataku i przejęli inicjatywę. Honorowe trafienie w tej połowie uzyskał dla pomarańczowych Adrian Paluchowski, który bezlitośnie wykorzystał sytuację sam na sam z Janem Muchą. W przerwie zawodnicy uzupełniali płyny i relaksowali się rozmowami. "Muszkin" komentował postawę sędziów (sztab trenerski), którzy odgwizdywali spalone w sobie tylko wiadomy sposób. Kumbev z Inakim Astizem udzielał wskazówek dotyczących ustawienia Mwanjale. Doktor Stanisław Machowski tymczasem bandażował bark Chinyamy, po czym obaj wsiedli do samochodu i pojechali do hotelu. W drugiej połowie nastąpiły drobne korekty w składach, które spowodowały, że gra się wyrównała. I chociaż w drugiej połowie nie padły bramki (przynajmniej uznane) to poziom pozostał dość wysoki. W tej części gry nieco lepiej zaczął grać Roger, który oddawał więcej strzałów na bramkę i popisywał się doskonałymi długimi podaniami. Poczynania zawodników rzadko kiedy spotykały się z krytyką trenera Urbana, wiele razy zbierali za to pochwały za udane zagrania. Niestety fatalne podłoże spowodowało, że nie obyło się bez kontuzji. Najpierw do ławki trenerskiej podbiegł "Kiełbik" i poprosił o zmrożenie kostki. - Nie przejmuj się. Na tym mrozie szybko zamarznie i nie będzie bolało - pocieszał zawodnika szkoleniowiec Legii. Kilka chwil później boisko opuścił Piotr Giza, którego miejsce na boisku zajął trener Jacek Magiera. Na koniec graczami zajął się jeszcze na krótko trener Szul i wszyscy piłkarze mogli już cieszyć się wolnym popołudniem. Obiad odbył się o godzinie 13.00. Jutro po południu zawodnicy pojadą oglądać mecz w Dortmundzie pomiędzy miejscową Borussią, a Energie Cottbus. Kolejne zajęcia odbędą się w poniedziałek rano, a zatem wszyscy piłkarze z drobnymi urazami będą mieli czas na dojście do pełni sił.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.