Domyślne zdjęcie Legia.Net

Groclin faworytem?!

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

09.03.2007 08:40

(akt. 23.12.2018 19:48)

Dyskobolia Grodzisk jest zdecydowanym faworytem wyjazdowego meczu z Legią Warszawa. Brzmi niepoważnie? Nic bardziej mylnego. Żadna z ligowych drużyn nie jest tak niewygodna dla mistrzów Polski jak ta z Grodziska. Zwłaszcza na Łazienkowskiej. Od siedmiu lat Dyskobolia nie przegrała w stolicy. 2042 dni piłkarze Legii czekają na ligowe zwycięstwo nad Groclinem u siebie. Ostatni raz wygrali na Łazienkowskiej 5 sierpnia 2000 roku. Było 3:1.
Ten zespół ma patent na legionistów. I jednego można być pewnym - w tych meczach zawsze coś się dzieje. A to były obrońca Legii Marek Jóźwiak nazwie przybyszów "wieśniakami", innym razem rodowity warszawiak Piotr Rocki, grający w Dyskobolii, tak wymownie uciszy cały stadion po bramce, że później będzie miał sporo kłopotów we własnej dzielnicy. Tymczasem w Legii po ostatnich słabych wynikach zrobiło się nerwowo. Trener Dariusz Wdowczyk mówi o wstydzie, jaki piłkarze przynieśli klubowi w spotkaniu z GKS Bełchatów (0:3 w Pucharze Ekstraklasy). - Chłopakom nie wyszedł mecz, ale to dopiero początek sezonu. Rozkręcamy się z dnia na dzień -tłumaczy pomocnik Legii Miroslav Radović, do którego akurat można mieć najmniej pretensji o kiepską formę. No, ale wystarczy, że Legia zgubi punkty z Dyskobolią, i w klubie znów się zagotuje. - Rozmawiałem z zawodnikami, którzy grali w Bełchatowie - mówi Wdowczyk. - Doszliśmy wspólnie do wniosku, że taka wpadka już nie może się nam powtórzyć. W zespole gości na grę szczególnie liczy Radosław Majewski. 20-letni pomocnik, który przebojem wywalczył miejsce w pierwszym składzie Dyskobolii, jest przykładem kulawego skautingu mistrzów Polski. O talencie z III-ligowego Znicza było głośno od kilku miesięcy, ale nikt z Warszawy nie pofatygował się do pobliskiego Pruszkowa zobaczyć młokosa. Z okazji skorzystali trenerzy Dyskobolii i za 150 tysięcy złotych ściągnęli Majewskiego do Grodziska. Jeszcze w poprzednim sezonie mecz Legii z Dyskobolią w Warszawie (0:2) zawodnik oglądał na trybunie krytej jako kibic. - Ale nie taki, co to ma szalik i wrzeszczy: Legia gola! Byłem spokojnym widzem. Wtedy nawet nie podejrzewałem, że następne spotkanie tych drużyn obejrzę z perspektywy boiska - cieszy się piłkarz. Rodzice Majewskiego nie wybierają się na Łazienkowską. Mecz obejrzą u znajomych w Pruszkowie. Nie to co koledzy z podwórka Radka, którzy siądą na Żylecie, trybunie najzagorzalszych kibiców z Warszawy. - Już wysyłają do mnie SMS-y typu: "Radziu, jakby co, połóż się na boisku. Legia musi wygrać!" - opowiada Majewski. - Odpisuję im: "Chłopaki, nic z tego. Jak będzie trzeba, to strzelę zwycięskiego gola". Tylko nie wiem, czy miałbym wtedy po co wracać do Pruszkowa - mówi pół żartem, pół serio pomocnik Dyskobolii.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.