Szoka Michniewicz

Grzegorz Szoka: Staliśmy się bardziej stabilni w obronie

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.01.2022 19:30

(akt. 01.01.2022 19:29)

Za Legią U-18 pierwsza część sezonu. Warszawiacy spędzą zimę na 4. miejscu w tabeli Centralnej Lidze Juniorów, mając do rozegrania zaległy mecz i stratę zaledwie punktu do lidera. Zapraszamy na podsumowanie półmetka rozgrywek z trenerem stołecznego zespołu, Grzegorzem Szoką.

Zajmujecie 4. pozycję w CLJ, macie punkt straty do lidera, a także jedno zaległe spotkanie. Patrząc całościowo, wynikowo, to dla was udana runda.

- Jest w porządku, liga jest bardzo wyrównana i zmienna. Większość ekip posiada pierwsze zespoły w ekstraklasie, do tego są jeszcze drużyny rezerw. Pomiędzy zespołami w jednym klubie występuje wiele rotacji, trudno o stabilizację w składzie. Rzadko jest tak, że w danej kolejce nie ma żadnej niespodzianki.

Ale zakładam, że jest pan zadowolony z ostatnich miesięcy.

- Tak, choć niektóre mecze okazały się lepsze, inne gorsze – jak zawsze. Były takie, z których byliśmy zadowoleni, pod kątem naszej gry czy wyniku. Były też i takie, w których nie graliśmy tak jak sobie zakładaliśmy lub traciliśmy punkty. Wiadomo, że idealnym połączeniem jest wygrana po pięknej, skutecznej grze, choć nie jest to zawsze proste do osiągnięcia.

Na pewno nie mogliście być zadowoleni z porażki 0:5 z Polonią Warszawa.

- No tak, wynik dramatyczny, katastrofalny i wstydliwy dla nas, lecz jest to także dobry materiał do przemyśleń. W następnej kolejce graliśmy z Zagłębiem Lubin, które ma bardzo dobrą akademię i zespół, i wygraliśmy wówczas 3:1, a mogliśmy nawet zwyciężyć 5:0. Po analizach tych dwóch spotkań, to przeciwko Polonii mieliśmy dwa razy więcej dogodnych sytuacji do zdobycia bramki – nie udało się ich wykorzystać. Straciliśmy gole po stałych fragmentach, po błędach indywidualnych w obronie. Sam wynik jest zły, ale porównując ten mecz do innych, choćby z Zagłębiem, to gra nie zawsze przekłada się na wynik – tym bardziej w piłce młodzieżowej. Dla kogoś, kto nie interesuje się ligą i nie wie, jakie są warunki na poszczególnych boiskach, może być to szokujące. Boisko Polonii jest jednak specyficzne, ze sztuczną nawierzchnią – to sprzyja rywalowi, który ma bardzo agresywny styl grania. Poloniści wygrali tam 6:3 ze Śląskiem, 5:1 z Zagłębiem i Wisłą Kraków czy 2:1 z Lechem. Wiadomo, dla nas, chociażby tylko pod kątem derbów, takie spotkanie nie powinno się wydarzyć.

Dochodzi jeszcze mentalność i reakcja na błędy. Zespół przeciwny się nakręcał, a my, choć tak być nie powinno, spuściliśmy głowy i popłynęliśmy. Powinniśmy być silniejsi mentalnie w takich sytuacjach, to jest jednak sport młodzieżowy, nadal się rozwijamy. Następne mecze były dla nas pozytywne i nadrobiliśmy wynik, który oczywiście na tym poziomie nie jest najważniejszy.

Grzegorz Szoka

Wygrywaliście z czołówką, ale potrafiliście np. przegrać z SMS-em Łódź i zremisować z Górnikiem Zabrze, czyli z drużynami, które w danym momencie były ostatnie w lidze.

- W tym sezonie dało się zauważyć, że mieliśmy problem na sztucznej nawierzchni, na której straciliśmy punkty z Rakowem i Polonią, albo na bardzo słabo przygotowanych boiskach, na których mierzyliśmy się z Górnikiem i SMS-em. Mecz z Górnikiem odbył się na obiekcie Sparty Zabrze, na dramatycznym boisku, gdzie trudno gra się w piłkę, bo murawa jest nierówna. Wówczas dużo łatwiej się bronić, niż budować akcje w ataku pozycyjnym. Podobnie było z SMS-em – graliśmy po spotkaniu ekstraligi kobiet, na rozwalonym boisku. To nie sprzyja, jeśli rywale bronią się przeciwko nam, są blisko siebie – wtedy musimy stworzyć coś po grze kombinacyjnej. Dynamiczna gra, szybkie podania w takich warunkach nie były łatwe.

Jakie widzi pan plusy po rundzie jesiennej?

- Myślę, że zespół cały czas, jako grupa, się rozwija. Mimo rotacji w składzie, jako pozytyw można odebrać np. reakcję po porażkach. Po derbach zagraliśmy u siebie z dobrym przeciwnikiem, trzeba było pokazać charakter, wziąć rewanż, co się udało. Było widać, że zawodnikom bardzo zależało na tym, aby zmazać plamę. Chłopcy pokazali charakter i determinację.

Mieliśmy moment, w którym przegraliśmy dwa mecze: z SMS-em w Łodzi i wysoko ze Śląskiem u siebie. Później jechaliśmy na wyjazdowy mecz z Lechem Poznań. Wiadomo, że to nie była łatwa sytuacja. Mierzyliśmy się z „Kolejorzem”, który był na fali (Legia wygrała 2:1 – red.). Fajne były reakcje zespołu. Po pewnych niepowodzeniach potrafiliśmy się podnosić i walczyć o siebie, jako drużynę, wzajemnie się wspierać, wygrywać i grać w dobrym stylu.

Widać różnice między obecnym zespołem a drużyną z poprzedniego sezonu?

- Przede wszystkim, zmieniły się personalia. Jesteśmy zespołem, który – na ten moment – dużo lepiej broni. Mamy bardziej stabilną linię defensywną. Można powiedzieć, że pozycja stopera została wzmocniona. Szymon Bednarz nareszcie był zdrowy przez dłuższy czas, przez co mógł wypracować dobrą formę przez regularność w grze. Do tego doszedł Kacper Wnorowski, który zagrał bardzo dobrą rundę, był pewnym punktem.

Klub poczynił wzmocnienia, doszli tacy zawodnicy, jak Robert Żolik czy Kuba Furman, którzy się jeszcze wkomponowują w tę drużynę, ale już naciskają na obecnie grających środkowych obrońców, co przyniosło efekt. Dało się odczuć, że dzięki temu wzmocnieniu staliśmy się bardziej stabilni w obronie.

Da się chyba zauważyć, że poszczególni zawodnicy mają większe umiejętności, niż piłkarze grający w CLJ w poprzednich rozgrywkach.

- Nigdy nie chciałbym tego porównywać na forum. W tamtym sezonie były różne momenty – dobre mecze, ale i błędy indywidualne w defensywie, które rzutowały na wyniki i klimat tworzący się wokół drużyny. Poprzedni sezon był szalony, chociażby ze względu na nagłe zawieszenie rozgrywek z powodu COVID-19, dużą niepewność związaną z nową sytuacją epidemiologiczną. W końcówce sezonu, na to jak prezentowali się zawodnicy, na pewno duży wpływ miało też to, że wielu z nich wiedziało już, że opuści klub. W tym sezonie warunki gry też są niepewne, zdarzają się kwarantanny, lecz to nie blokuje całych rozgrywek.

Grzegorz Szoka

W poprzednim sezonie, na koniec rund, dział analizy przygotowywał dane statystyczne, z których wynikały ciekawe wnioski. Jak było teraz?

- Strzeliliśmy o 1 proc. więcej goli po atakach pozycyjnych względem poprzedniej rundy (41 proc.). Identycznie wygląda wskaźnik bramek zdobytych po kontrach, czyli 38 proc. Jeśli chodzi o stałe fragmenty, to tracimy po nich mniej goli, strzelamy podobnie (21 proc., wiosną – 22 proc.). Na ten moment, zdobyliśmy mniej bramek, ale też i dużo mniej straciliśmy. Wiosną strzelaliśmy 2,8 gola na mecz, a jesienią – 2,2. Jeśli chodzi o strzały, to jest podobnie – 15,5 do 16, więc widać, że możemy poprawić skuteczność.

Nie patrząc na analizy, to w których  aspektach, nad którymi pracowaliście, widzieliście progres?

- Przede wszystkim, staliśmy się bardziej stabilni w defensywie, popełnialiśmy mniej indywidualnych pomyłek. Nie znaczy, że ich nie było, czasami się pojawiały, ale na pewno było ich mniej, co mniej rzutowało na wyniki. Jeśli chodzi o utrzymanie piłki, to jest ono na podobnym poziomie.

W naszych najlepszych meczach w oczy rzucało się szybkie przejście do obrony, doskok po stracie i szybki odbiór piłki. W spotkaniach z Zagłębiem, Pogonią czy Lechem było widać ten element zespołowy. Wówczas cała drużyna zawężała w stronę piłki, doskakiwaliśmy i odbieraliśmy ją wysoko, na połowie przeciwnika, dzięki czemu nie dawaliśmy się skontrować.

Mówił pan o stabilnej obronie, ale chyba cały skład taki był.

- Pozytywny wpływ na cały zespół, pracę i rozwój chłopaków, miała rywalizacja. Mamy dość szeroki skład, co powoduje, że praktycznie w każdej kolejce był jakiś zawodnik, który nie łapał się do kadry meczowej. Wzbudzało to rywalizację i podnoszenie zaangażowania w zajęciach, bo każdy chciał grać, pojechać na spotkanie – to było widoczne. Nie było momentu, w którym, przez kontuzje, mieliśmy bardzo słabą sytuację. Szeroki skład pozwalał nam na rotacje. Ci, którzy trenowali i czekali na szanse, to w momencie pauz za kartki czy urazy, wskakiwali i chcieli zagrać jak najlepiej, aby utrzymać miejsce w składzie.

Trzy przełożone mecze wam pomogły? Z Wisłą zremisowaliście, ze Stalą wygraliście, przed wami jeszcze spotkanie z Rakowem.

- Trudno powiedzieć. Nie wiadomo jakie byłyby wyniki tych meczów, gdyby rozegrane były w normalnych terminach. COVID-19 krzyżuje plany wielu drużynom. Powinienem tutaj wspomnieć o dobrej współpracy z drugim zespołem i podziękować trenerowi rezerw. Również w tym sezonie były momenty, kiedy część zawodników była na kwarantannie. Mieliśmy dwie takie sytuacje – jedną przed meczem z Wisłą, a drugą – przed spotkaniami z Gwarkiem i Stalą Rzeszów. Wówczas pomogli nam zawodnicy z drugiego zespołu, bo tylko 10 piłkarzy z drużyny U-18 mogło normalnie ćwiczyć, a część miała rozegrać mecz po dwóch treningach, co nie było komfortowe. Mamy doświadczenie z wcześniejszego sezonu, kiedy byliśmy w 10-cio dniowej izolacji, a następnie po zaledwie dwóch treningach, pojechaliśmy do Wrocławia na mecz ze Śląskiem – nie skończyło się to dobrze. Dlatego teraz staraliśmy się unikać takich sytuacji.

Zawodnicy, którzy schodzili do was z rezerw, dawali jakość i impuls.

- Myślę, że w tej rundzie było to bardzo dobrze skoordynowane. Wspomagali nas piłkarze, którzy mogli otrzymać minuty w CLJ, będąc po kontuzji czy w momencie, gdy trochę mniej grali. Można śmiało powiedzieć, że podnosili oni jakość zespołu.

Uczestniczycie w turnieju Al Abtal Cup, rozegraliście dwa mecze: z Szachtarem Donieck i młodzieżową drużyną Arabii Saudyjskiej. Na razie dwukrotnie przegraliście.

- W meczu z Szachtarem było widać drużynową jakość przeciwnika. Przegraliśmy 1:2, ale z przebiegu spotkania spokojnie mogliśmy zremisować czy nawet wygrać, bo mieliśmy sytuacje w drugiej części gry. Ostatnio mierzyliśmy się z mocniejszym zespołem Arabii Saudyjskiej, w którym występowali nieco starsi chłopcy, niektórzy mieli nawet 20 lat. Zrobili na nas bardzo duże wrażenie jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne. Widać, że są dobrzy pod kątem dryblingu, gry 1 na 1 w ataku, kontroli piłki.

Dało się zauważyć, że to mocniejszy projekt, wyselekcjonowana grupa – piłkarze, którzy praktycznie co tydzień grają z bardzo mocnymi przeciwnikami. Poza nami,  w drugiej grupie mogą mierzyć się z Realem Madryt, Atletico czy Liverpoolem. To gracze, którzy cały rok przebywają na obozie – mają cały proces treningowy, skupiają się tylko na tym. Zauważyliśmy, że odnoszą indywidualne sukcesy, kilku zawodników jest w kadrach młodzieżowych. Sprawdzaliśmy ich wyniki – zespół, z którym przegraliśmy 0:3, wygrał 2:1 ze Sportingiem Lisbona, pokonał Real Sociedad czy zremisował z Valencią. Dla nas, jako akademii, rywalizacja z drużynami na tak wysokim poziomie, to bardzo pomocny i wartościowy sprawdzian.

Co jest waszym celem, priorytetem na drugą część sezonu? Zakładam, że będziecie walczyć o mistrzostwo.

- My, jako Legia, chcemy wygrywać w każdym meczu. Jeżeli będziemy zwyciężać, to chcielibyśmy być wysoko. Sądzę, że nie ma drużyny grającej z „eLką” na piersi, która nie chciałaby być mistrzem. Wiadomo, nie jest to wynik ponad wszystko, ale zobaczymy, jak to będzie. Jeżeli będziemy się rozwijać i sumiennie podchodzić do obowiązków, to przełoży się to na dobre wyniki. A dobre rezultaty, to wysokie miejsce w tabeli. Zbyt duże pompowanie balonika i myślenie o tabeli nie będzie nam pomagało. Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu. Na końcu zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.