Igor Lewczuk

Igor Lewczuk: Zmiennicy odmienili grę

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

09.02.2020 21:15

(akt. 09.02.2020 23:14)

- Pod względem umiejętności piłkarskich, ŁKS dobrze się zaprezentował. Straciliśmy gola, nie była to dla nas łatwa sytuacja. Na szczęście dobrze zareagowaliśmy. Zdobyliśmy trzy bramki i plan został zrealizowany – powiedział po meczu z łodzianami Igor Lewczuk, obrońca Legii.

- Nieźle wyglądamy kondycyjnie? Trudno to stwierdzić po jednym meczu. Inaczej czuje się to po zwycięstwie, inaczej po porażce - mówił Igor Lewczuk

-  Kibice myśleli, że wyjdziemy na boisko i wygramy 5:0. Trener wspominał na konferencji przed spotkaniem, że takie mecze nie były, nie są i nie będą łatwe. Każdy przyjeżdża do Warszawy, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Faktycznie tak było. W pierwszej połowie ŁKS dobrze grał w piłkę. Strzelili gola po przerwie. Znaleźliśmy się w trudnym położeniu, ponieważ przegrywaliśmy. Zareagowaliśmy jednak prawidłowo. Wiedzieliśmy, iż  Pogoń wygrała, a w piątek to samo zrobiła Cracovia. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zwyciężyć.

- Spotkanie odmienili zmiennicy? Tak było. Przy pierwszym golu Walerian Gwilia dośrodkował, a Maciej Rosołek umieścił piłkę w siatce. Gra się trochę ożywiła, to był kluczowy moment.

- ŁKS dobrze się bronił całym zespołem, może 2-3 piłkarzy zostawało z tyłu. Musieliśmy uważać na kontry. Być może brakowało ostatniego podania przez pierwszą godzinę. Przeważaliśmy, kreowaliśmy grę, tuż przed przerwą mogliśmy strzelić gola.

- Czy czuliśmy się niepewnie po tak długiej przerwie? Każdy przypisywał nam trzy punkty przed meczem. Faktycznie, po takim czasie wszyscy mogli oczekiwać tego spotkania, chcieli się sprawdzić.

- Gdybyśmy przegrali, na pewno dłużej rozpamiętywałbym straconego gola. Po zwycięstwie trochę inaczej spoglądam na tę sytuację. Wiadomo, trzeba na spokojnie przeanalizować powtórkę i zobaczyć, co dało się zrobić lepiej. Jak czuję się po okresie przygotowawczym? Trudno pokusić się o ocenę po pierwszym spotkaniu i ferować wyroki. Graliśmy u siebie, boiska są troszkę inne niż te w Turcji i te, na których przyjdzie nam niebawem zagrać.

- Okoliczności rywalizacji z ŁKS-em i Lechem, z którym wygraliśmy 2:1, są podobne. Zwycięstwo z „Kolejorzem” dało nam pozytywnego kopa. Wówczas przegraliśmy wcześniej dwa spotkania z rzędu. Dzięki temu być może wyszliśmy na prostą i nabraliśmy rozpędu. Każdy oczekuje zwycięstwa, pięknej gry. Nie dziwię się, ponieważ grała pierwsza drużyna z ostatnią w lidze. Pragnę jednak podkreślić, iż rywale solidnie wyglądali piłkarsko.

- Żółta kartka? Jeżeli sędzia odgwizdał faul, widocznie tak było. Z mojej perspektywy może nie powinienem oglądać napomnienia, aczkolwiek musiałbym obejrzeć powtórkę. Mogę się mądrzyć, a w telewizji może to wyglądać zupełnie inaczej.

- Jan Sobociński zagrał piłkę ręką w polu karnym? To trudny moment dla tego piłkarza. Nie chcę prawić złotych myśli. Musi cały czas pracować.

- Konkurencja w składzie jest spora. W tym momencie trener Aleksandar Vuković ustawia mnie oraz Artura Jędrzejczyka na środku obrony. Cieszę się, lecz mamy godnych rywali. William Remy, Mateusz Wieteska czy Inaki Astiz wciąż naciskają i walczą o miejsce na murawie. Tak jak powiedziałem, trzeba solidnie wykonywać robotę.

- Kto będzie dla nas głównym konkurentem w walce o mistrzostwo: Cracovia czy Pogoń? Nie mam pojęcia, musimy patrzeć na siebie. Nie powiem nic odkrywczego.

- Występowałem kiedyś w beniaminku, konkretnie w Zawiszy Bydgoszcz. Wiem, z czym wiąże się mecz z liderem, z Legią. To szczególny dzień. Spoglądało się w kalendarz, czekało na rywalizację ze stołecznym klubem i przystępowało do niej z nadzieją. Wiadomo, trzeba szanować przeciwnika, znać jego walory i mocne strony. Odliczało się dni do tego wydarzenia, w takim spotkaniu można tylko zyskać. A wtedy gra się łatwiej. Chyba dla wszystkich drużyn, mecze z warszawskim zespołem są świętem. Takie spotkania jednak nie są łatwe i my, jako Legia, zdajemy sobie z tego sprawę.

- Skupiamy się na następnym meczu. Tak jak mówi Adam Małysz - skoku. Tego się trzymajmy.

- Maciej Rosołek znowu wchodzi i rozstrzyga spotkanie, bardzo pomagając zespołowi. Chyba on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. A jak zdaje, to pewnie jeszcze nie do końca. Wielka rzecz. Brawa dla niego, oby dalej pracował.

- Jak zespół broni się w 8-9 zawodników, jeszcze lepsze drużyny mają wtedy problem ze stwarzaniem sytuacji. Możemy być cierpliwi i próbować. Mamy zawodników ofensywnych, którzy potrafią to robić. Trzeba czekać. Nie wszystko wpadnie, tak jak z Wisłą Kraków, gdzie w pierwszej akcji jest gol. Niestety, czasami trzeba stracić bramkę, aby się podnieść i dążyć to strzelenia gola oraz być opanowanym - zakończył obrońca Legii. 

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.