Ivica Vrdoljak: Problemem Legii jest polityka transferowa

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

28.05.2019 09:00

(akt. 28.05.2019 09:03)

- Nie wierzę, by przeprowadzono rewolucję w Legii z głową, bo na taką nie ma pieniędzy. Przebudowa może wyglądać tylko w ten sposób, że do klubu przyjadą zawodnicy, którzy są do wzięcia za darmo. A z takimi zawsze coś jest nie tak: albo są starzy, albo odbudowują się po kontuzji. Nikt nie odda za darmo wartościowego piłkarza. Obawiam się, że znów pojawią się tacy, których częściej będziemy potem widywać w loży niż na boisku - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" były kapitan Legii Warszawa, Ivica Vrdoljak.

- Gdyby legioniści wygrali ekstraklasę, ich problemy znów zostałyby zamiecione pod dywan. Może wydarzenia podziałają na władze klubu jak zimny prysznic, pozwolą realnie spojrzeć, w jakiej sytuacji jest Legia.

Jaki największy problem dostrzegą?

- Polityka transferowa. Kolejni szkoleniowcy nie wiedzą, na kogo mogą liczyć. Każdy sprowadza swoich piłkarzy, wszystko jest wymieszane. A w klubie brakuje pieniędzy na graczy o wysokich umiejętnościach. W tej sytuacji Vuko to najlepszy wybór, choć nie rozumiem kilku jego ostatnich ruchów. Jest w Legii od lat, wydaje się, że bardzo dobrze zna ten zespół, ale nie widzę tego w jego działaniach. W każdym meczu próbował czegoś innego, szukał, jakby w ogóle nie miał rozpracowanej tej drużyny.

Od czego trzeba zacząć?

- Nie powinno się czekać z przedłużaniem umów nie tylko w przypadku szkoleniowców, ale i piłkarzy. Moim zdaniem w rundzie finałowej legioniści nie byli w pełni skoncentrowani na walce o tytuł i to jest wina władz klubu. Kiedy wchodzisz w ostatni, najważniejszy miesiąc i wciąż nie wiesz, gdzie będziesz grał za kilka tygodni, wtedy dzwonią menedżerowie. Nie da się skupić na walce o trofea.

- Ten problem trawi Legię od dawna. Najlepszym przykładem był Guilherme. Nawet jeśli go nie chciano, można było sporo na nim zarobić. Z powodu braku decyzji Brazylijczyk odszedł za darmo. Wartościowego piłkarza na jego miejsce trudno znaleźć, bo w klubie nie ma pieniędzy. Vuko chciał zatrzymać Hlouska, ale nie miał na to wpływu. Ja wiem, że Adam też chciał zostać, tyle że nie mógł dłużej czekać, zależało mu, by wiedzieć, na czym stoi. Dlatego podpisał kontrakt z Viktorią Pilzno. Pierwszeństwo miała Legia, tak samo jak wcześniej w przypadku Guilherme czy Aleksandara Prijovicia. Oni też chcieli zostać, tyle że na innych warunkach. I nieprawdą jest, że ich wymagania były zbyt wygórowane, bo potem tyle, ile chciał zarabiać Prijo, dostali Chukwu oraz Sadiku. Jednak to o Prijoviciu mówiono, że wymuszał transfer. Bzdura.

Co pana zdaniem znaczy być legionistą?

- Sam się zastanawiam, co Vuko miał na myśli, mówiąc o tym po meczu z Zagłębiem. Za przykład prawdziwego legionisty podał Adama Hlouška, którego największym atutem miało być zapierd..., dlatego zrozumiałem, że chodzi mu o walkę, determinację. I właśnie takich zawodników chce mieć w drużynie, co mi się za bardzo nie podoba, bo równie ważna jest gra w piłkę, umiejętności. Nie lubię takich populistycznych haseł, jak umieranie za klub na boisku czy gra na 200 procent. Naprawdę na 200? Można do litrowej szklanki wlać dwa litry?

Jednym z tych, któremu zaangażowania miało brakować, jest Carlitos. Ale on ma ważny kontrakt.

- Nie rozumiem pretensji do Hiszpana. Z jednej strony narzeka się na Carlitosa i Kucharczyka, a w klasyfikacji kanadyjskiej to dwóch najlepszych zawodników Legii. Chwali się Andre Martinsa. Ale co poza stabilizacją w środku pola dał zespołowi? Jakie ma statystyki? Poza tym legioniści nie przechwytywali żadnych drugich piłek.

Co drużynie mógłby jeszcze dać Miroslav Radović?

- Legii brakuje cwaniactwa, lidera, którego boją się przeciwnicy. Taki jest Miro. Rywale go szanują, ściąga na siebie dwóch, trzech piłkarzy, dzięki czemu w innym miejscu zrobi się dziura. Nie boi się pojedynków, bierze grę na siebie. Kiedy kilka razy straci piłkę, wszyscy narzekają, ale on przynajmniej próbuje, może stworzyć przewagę. Nie widzę innego zawodnika, który to potrafi. Młody, waleczny Szymański grał w każdym meczu. Bardzo go lubię, ale to nie jest piłkarz na dziesiątkę. Ma rozegranych prawie najwięcej minut, wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry, a strzelił tylko dwa gole, miał pięć asyst. Jeśli Rado dostałby tyle minut, to jestem przekonany, że miałby lepsze statystyki. Legii potrzebny jest na boisku lider. Znam Rado, wiem, jak często chciał mieć piłkę, bo jego nie interesuje bezpieczna, bezproduktywna gra. Dziś widzę w Legii dziesięciu chłopaków, z których wszyscy się chowają.

Zapis całej rozmowy z Ivicą Vrdoljakiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (121)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.