Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Magiera: Mecze z Lechem są wielką wojną

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

23.09.2010 08:29

(akt. 15.12.2018 13:29)

W piątek o godz. 20 Legia podejmuje na Łazienkowskiej broniącego tytułu Lecha Poznań. Do meczu przystąpi podbudowana pierwszym zwycięstwem w tym miesiącu - w Pucharze Polski z Pogonią Szczecin. - Nie będę mówił o tym, że Lech jest uważany za faworyta, bo jest wyżej w tabeli, czy dobrze gra w europejskich pucharach, bo w meczach Legia - Lech to nie ma znaczenia. To zawsze jest wielka wojna na boisku. Coś jak Barcelona - Real w Hiszpanii. Piłkarzom zwycięstwo daje dumę, że są lepsi od rywala - mówi asystent trenera Macieja Skorży, Jacek Magiera.

Do piątkowego meczu z Lechem przygotowujecie się w szczególny sposób? Czasu jest mało.

- Napięty kalendarz spowodował, że przez ostatnie dni byliśmy poza Warszawą i głowę zawracała nam Pogoń Szczecin, więc po przylocie środowy spędzimy wieczór z rodzinami. Poza tym wiemy, że wokół Legii jest zamieszanie, a w takiej sytuacji drużyna potrzebuje przede wszystkim spokoju.

Władze Legii mówią, że posada trenera Skorży jest pewna, ale jeśli drużyna wyląduje w strefie spadkowej, a może się tak w przypadku porażki z Lechem zdarzyć, w klubie zrobi się gorąco.

- Jest tak, jak nie powinno być, bo nie pamiętam tak niskiego miejsca w tabeli. Ale zależy nam na tym, by nie wywierać presji na piłkarzy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ciąży na nas duża odpowiedzialność, bo nikt nie spodziewał się, że będziemy w tabeli na 14. miejscu, ale teraz musimy mniej gadać, a ciężej pracować.

W Szczecinie Michał Kucharczyk strzelił pierwszego gola w Legii, ale to chyba największy problem zespołu, że jego atak opiera się na 19-latku, który zagrał zaledwie cztery mecze w nowym klubie?

- Michał jest chyba najbardziej wygranym piłkarzem początku sezonu. Udowodnił, że ma umiejętności, można na nim polegać. A przychodził jako nastolatek z II ligi. Będzie czołowym piłkarzem ekstraklasy, ale przed nim ogrom pracy. Dziś kilka razy mu to powtórzyłem.

W każdym meczu Legii w tym sezonie po przerwie na boisko wchodzi drugi napastnik. Strzelacie mało goli, a jeśli już, to zawsze w ostatnim kwadransie. Może dwóch napastników od pierwszej minuty to recepta na nieskuteczność w meczu z Lechem?

- Liczba napastników nie przekłada się bezpośrednio na liczbę goli. Wiele klubów gra jednym napastnikiem i zdobywają bramkę za bramką. To, że trafiamy w ostatnich minutach, zaprzecza teoriom, że jesteśmy źle przygotowani, bo gdyby tak było, po godzinie oddychalibyśmy rękawami. Wszystko zależy od możliwości. Nie wystawimy trzech napastników, jeśli mamy dwóch w kadrze. Jeśli jakaś drużyna miałaby pięciu świetnych strzelców, to też nie zagra jednym, bo szkoda. Nasze ustawienie uważamy na tę chwilę za optymalne.

Cała rozmowa z Jackiem Magierą  w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.